♥ Rozdział 37 ♥ "Też chciałem z tobą porozmawiać."

**Eddie**

Cholernie mi było głupio za to co zrobiłem.Byłem pewny ,że tego nie chciała tylko dlaczego tak dziwnie zareagowała?
- Panie Miller? - Z zamyślenia wyrwał mnie lekarz ,któremu przykleiłem nogi do butów dwa dni temu.Ciekawe czy je odkleił ? - Wychodzi pan.
- Słucham? - Zdziwiłem się ,nie byłem pewny czy to co usłyszałem mi się czasem nie przesłyszało.
- Wychodzi pan.Już nie musi pan tu siedzieć.Zrobiliśmy badania i nic nie wskazuje na to ,że musi pan jeszcze tutaj być.
- Super. - Ucieszyłem się.
- Pomóc się panu pakować? A może mam zadzwonić po kogoś kto pana odbierze? - Zaoferował się.
- Nie,nie trzeba.Mieszkam tutaj blisko i rzeczy też nie mam dużo.Chętnie się przejdę.
- No to w takim razie zostawiam pana samego.Już pana wypisałem także nie musi pan nic robić.
- Dziękuje. - Powiedziałem.Nie lubiłem tego lekarza zabardzo.Widząc,że już nic więcej nie chce od niego usłyszeć wyszedł.
Spakowałem swoje rzeczy.których nie miałem zawiele i czym prędzej wyszedłem z tego szpitala.W sumie to mogłem wyjść już wczoraj ,bo czułem się znakomicie ,ale ci głupi lekarze nie rozumieli.Nie powiedziałem nikomu ,że wyszedłem ze szpitala ,dlatego wiedziałem jak reszta zareaguje na mój widok.
Kiedy wszedłem do domu Anubisa,było pusto ,była to pora obiadowa dlatego pewnie wszyscy byli w salonie i jedli.Wszedłem do salonu i miałem racje byli tam wszyscy oprócz jednego.
- Cześć wam. - Przywitałem się.
- Eddie ,już wyszedłeś? - Zdziwiła się Mara.
- Tak ,a co ?
- Nic,tylko szybko,bo dopiero wstałeś.
- Dobrze cię widzieć na własnych nogach stary. - Powiedział Fabian i podszedł do mnie przybijając pione.


- Gdzie Pat ? - Spytałem szeptem tak żeby nikt inny nie słyszał.
- U góry. - Odpowiedział Fabian tak samo cicho jak ja spytałem.
- Dzięki. - Powiedziałem już normalnie i pokierowałem się do wyjścia na korytarz po czym chciałem iść na górę.
- Gdzie to się wybierasz?Do swojej dziewczyny ? -Spytał Jerome.
Zatrzymałem się.
- Co?
- A nic ,tylko po domu krąży taka pogłoska ,że ty i ta żmija jesteście razem.
- Dobra nie wnikam kto to puścił ,ale to nie prawda. - Powiedziałem i wyszedłem.Byłem ciekaw kto tak powiedział ,ale teraz to nie było najważniejsze.Kiedy weszłem na korytarz gdzie były pokoje dziewczyn usłyszałem ,że ktoś czymś rzuca i nie musiałem się domyślać kto to był,ale kiedy sprawdziłem pokój Patrici tam jej nie było i nie było tam jej rzeczy.Czyżby zmieniła przez ten czas pokój?Poszedłem do drugiego i akurat tam była.
- Co ty wyprawiasz? - Spytałem widząc jak rzuca niektórymi rzeczami z jednego końca pokoju na drugi.
Odwróciła się do mnie.
- Eddie? - Zdziwiła się.
- No jak widać.
- Co ty tu robisz? - Spytała.
- Stoję ,a tak na poważnie to wypisali mnie ze szpitala ,bo jestem już zdrowy jak koń.
- To fajnie. - I znowu cisnęła jakimś przedmiotem na drugą stronę pokoju.
- Po co rzucasz swoimi rzeczami?- Spytałem.
- To są rzeczy do wyrzucenia i oddzielam je od tych które nie są, a nie chce mi się ich nosić.
- A od kiedy to mieszkasz z Niną i Amber?
- Od wczoraj. - Odpowiedziała siadając na łóżko.
- Pomóc ci? - Spytałem.
- Nie.Już skończyłam.Chciałam iść dzisiaj do ciebie do szpitala ,ale widzę ,że nie ma takiej potrzeby,bo muszę z tobą poważnie porozmawiać.
- Tak szczerze to właśnie po to tutaj przyszedłem.Też chciałem z tobą porozmawiać.

I co myślicie?

Patricia Miller

5 komentarzy:

  1. Genious, ale przez to nie mogę doczekać się kolejnego!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aloe się ciekawie skończyło. nie mogę się doczekać kolejnego. Mam nadzieję że napiszesz w miarę szybko a najlepiej dzisiaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. NASZ KOCHANA PISARKO MOŻE OD PON DO PT DODAWAJ 1 DZIENNIE A W WEEKENDY PO 2 LUB WIĘCEJ BO JUZ NIE MOGE SIĘ DOCZEKAC KOCHAM CIE TWOJE SCENARIUSZE TWOJEGO BLOGA I KOCHAM PEDDIE AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
    CZEKAM CZEKAM TO TYLKO MOJA SUGESTIA

    OdpowiedzUsuń

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."