♥ Rozdział 48 ♥ "Mięczak z ciebie."

**Eddie**

Przedemną stał czarny jak smoła koń ,który miał może z 2 metry wzrostu i wpatrywał się we mnie swoimi czarnymi ślepiami.Przez jego czarną grzywkę prześwitywała biała plamka na czole.Zmierzyłem go całego wzrokiem ,a ten nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Co to ma kurcze być? - Spytałem Patricie.
- Koń.Nie widziałeś nigdy konia na oczy?
- Widziałem.
Patricia wzięła jakąś Linkę i przyczepiła ją do rzeczy jaką to coś miało na głowie i wyciągnęła do mnie rękę.
- No chodzi ,ona ci nic nie zrobi. - Powiedziała.Podszedłem bliżej.Patricia podała mi Linkę którą wcześniej przyczepiła do tej czarnej zmory.Wziąłem od niej Linkę.
- Po co mi to?
- Wyprowadź ją na dwór.
- Ja mam z tym bydlakiem iść? - Zdziwiłem się. - Patricio to nie jest mały piesek.
- Nie jest małym pieskiem ,ale się tak zachowuje nic ci nie zrobi i ma na imię Sendi.
Prychnąłem.
- Sendi. - Jak na zawołanie wielkie ślepia ,czarnego diabła ,którego trzymałem skierowały się na mnie. - Na co się patrzysz?
- Ruszycie się wreszcie czy co? - Niecierpliwiła się Patricia.
- Patricio nie wiem jak ty ,ale ja nie mam zamiaru z tym czymś iść.
- Czyli będziesz tam tak sterczeć?
Przytaknąłem.
Patricia zaczęła się ze mnie śmiać co mnie zdenerwowało.
- Mięczak z ciebie.
- Wcale nie. - Zaprotestowałem.
- Tak?A czy mógłbyś ją tak łaskawie wyprowadzić na zewnątrz ,a nie upierać się przy swoim.
- No dobra.Zgoda. - Pociągnąłem lekko za linkę i wielkie bydle się ruszyło.Ostrożnie wyprowadziłem go na dwór i chciałem podać Linkę Patrici ,ale ona złożyła ręce na piersi.
- I myślisz ,że to koniec?
- Kazałaś mi to coś wyprowadzić i tak zrobiłem o niczym więcej nie mówiłaś.
- Pomyśl jeśli karze ci wyprowadzić konia ,to jak myślisz w jakim celu? - W jedną sekundę wszystko do mnie dotarło.
- O nie ,nie ma mowy żebym na to coś wsiadł! - Zaprotestowałem.
- Nie marudź tylko przywiąż ją do słupka.
Westchnąłem.Chciałem pokazać swoją niechęć ,ale Patricia starała się tego nie zauważać.Przywiązałem Linkę do słupka tak jak mi kazała Patricia.Kiedy skończyłem zauważyłem ,że Patrici nie ma.


- Patricio?
- Zaraz! - Krzyknęła.Wyszła z jakieś szopy.W ręku miała jakąś Skrzynkę ,na ramieniu miała przewieszone jakieś skórzane paski.Położyła Skrzynkę kołomnie ,a te paski zawiesiła na słupku obok mojego czarnego towarzysza i wróciła do szopy po czym wyniosła dwa czarne siodła ,tak to się chyba nazywało o ile się nie myliłem.
- Pomogę ci. - Zaoferowałem się.
- Dzięki. - Powiedziała podając mi jedno siodło ,ciężkie było.Wyciągnęła ze skrzynki szczotkę i podało mi ją. - Teraz ją wyczyść.
- Ale przecież jest czysta.
- Eddie.
- Ookej. - Powiedziałem i wziąłem Szczotkę. - I jak to się robi?
Wzięła drugą Szczotkę i zaczęła nią przejeżdżać po tułowiu diabła.
- Tylko tak.
- Łatwe. - Powiedziałem i zacząłem czyścić.
- Zaraz wrócę. - Powiedziała i zniknęła w stajni.Zająłem się czyszczeniem konia.Powoli zacząłem się przekonywać do tego czarnego diabełka.Jak on miał na imię....Sendi? Tak Sendi, była bardzo miła w dotyku.
- Lubisz jak cię szczotkują co? - Spytałem słysząc ciche radosne pomruki dochodzące z gardła mojej towarzyszki.
Usłyszałem cichy chichot i głośne prychnięcie.Odwróciłem Głowę i zobaczyłem Patricie która trzymała dwa razy większego od niej samej konia w kolorze piaskowym.Podobnie jak ja wcześniej przywiązała go to słupka.
- Co cię tak rozśmieszyło? - Spytałem.
- Ty.
- A co takiego zrobiłem?
- Emm gadałeś do czarnego bydlaka jak ty to ująłeś.
- Bo całkiem fajny z niej bydlak.A to kto? - Spojrzałem spowrotem na piaskowego konia Patrici.
- To Taura.Mój koń.
- Twój? - Zdziwiłem się ,nic o tym nie wiedziałem.
- Tak dostałam go na 11 urodziny od ojca.Nic wielkiego. - Widziałem ,że nie chcę mówić o swoim tacie ,bo zaraz spuściła wzrok.Ciekawiło mnie dlaczego ,ale postanowiłem nie wnikać.
Po 12 minutach oboje mieliśmy konie czystkę jak łza.Przyszło nam je tylko osiodłać.Patricia nie miała z tym większego problemu gorzej ze mną.
- Jak to się zakłada? - Spytałem próbując połapać się o co chodzi w tych paskach. - I co to w ogóle jest?


- To ogłowie.Ja je założę.
- Do czego to służy?
- Zakładasz je koniu na głowe i dzięki temu masz nad nim lepszą kontrole.
Patricia założyła te całe ogłowie Sendi i Taurze.Ja wsadziłem siodła na grzbiety i przymocowałem je przypinając pod brzuchem pasek.Patricia kazała mi zapiądź ten pasek jak najmocniej się da.Ciekawy byłem jak te konie się w tym czują: Z metalowym prętem w pysku i zapiętym za ostatnie dziurki pasku pod brzuchem.
Ostatnie zadanie z jakim przyszło mi się zmierzyć to właśnie dosiąść konia.Patricia znów nie miała z tym najmniejszych problemów.Mi udało się za piątym podejściem ,a tak szybko to chyba tylko dlatego ,że Sendi stała posłusznie i czekała aż spokojnie wdrapie się na górę.
Pojechaliśmy do lasu.Patricia instruowała mnie jak siedzieć i  jak kierować koniem,jak nad nim panować.Na Sendi nie było to trudne ,bo wykonywała wszystkie polecenia bez mniejszego sprzeciwu.Szybko zacząłem łapać o co chodzi.Konie szły wolno ,bardzo wolno aż mnie to zaczęło irytować.
- Możemy przyśpieszyć? - Spytałem Patricie.
- Chcesz?
Pokiwałem głową.
- Jesteś pewny ,że dasz radę?Bo w szybszym tempie kontrolowanie i wogóle utrzymanie się w siodle jest trudniejsze.Nie chcę żebyś spadł.
- Najwyżej się potłukę. - Powiedziałem.
- Okej jak chcesz? - Powiedziała Patricia i przyśpieszyła swojego konia.Ja nie musiałem nic robić ,bo Sendi sama przyśpieszyła.Ja skupiałem się tylko na tym żeby się utrzymać i nie spaść ,a nie było to łatwe ,ale z sekundy na sekundę robiło się łatwiejsze.Wyjechałem na jakąś łąkę.Przed chwilą jeszcze widziałem Patricię i jej piaskowego konia ,ale teraz zniknęli mi z oczu.Zatrzymałem konia i zacząłem się rozglądać.Usłyszałem jakiś krzyk i warczenie ,a później zobaczyłem piaskowego konia pędzącego prosto w moją stronę ,ale bez Patrici na grzbiecie.

O matko jaki długi ,ale chyba wam się podoba co? Komentujcie.Powinno być teraz więcej komentarzy ,bo opowiadanie jest dłuższe niż kiedy kolwiek.

Patricia Miller

6 komentarzy:

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."