♥ Rozdział 57 ♥ "Mogę ci jakoś pomóc?"

**Patricia**

- Joy ,co się stało? - Spytałam moją 'byłą' przyjaciółkę. Szczerze to wcale nie czułam się tak jakby nasza przyjaźń się skończyła. Brakowało mi jej. Była moja najlepszą przyjaciółką odkąd tylko pamiętam. I w głębi wciąż nią jest i zawsze będzie....
- Marcus. - Jedno słowo ,jedno imię  ,które wszystko wyjaśniało. Zranił ją.
- Co ci zrobił?  - Musiałam się dowiedzieć. Pożałuje.
- Całował się z inną. - Powiedziała przez łzy ,które zaczęły spływać po jej policzkach. Wytarła je szybko. Ten chłopak pożałuje ,pomyślałam. Czułam jak narasta we mnie gniew.
- Chodźmy do domu. - Nie chciałam ,żeby wszyscy widzieli jak Joy cierpi. Wolałam ,zabrać ją do domu.
Zgodziła się bez żadnych protestów.
Postanowiłam nikogo nie powiadamiać o tym ,że wychodzę i zabrałam Joy prosto do domu.
W domu nie było nikogo ,ani Trudy ,ani Victora.
Zaprowadziłam Joy do jej pokoju. Od razu rzuciła się na łóżko i zalała łzami.
- Mogę ci jakoś pomóc? - Spytałam. Nie mogłam patrzeć jak się rozpada i cierpi. Przypominało mi to o sobie samej. O moim cierpieniu i bólu przez jaki przechodzę od niedawna i nikt nie może mi pomóc.
- Zostaw mnie samą. - Poprosiła.
- Jesteś pewna?
- Tak.
Co mogłam zrobić? Jak chciała tak wyszłam.
Kiedy znalazłam się za drzwiami ,byłam w kropce. Nie wiedziałam co mam teraz robić.
Mogłam wrócić na bal ,ale uważałam ,że nie wypada zostawić jej samej. Ona by tu płakała ,a ja miałabym bawić się w najlepsze?
Nie.
Postanowiłam ,że pójdę do swojego pokoju.
Kiedy już tam się znalazła przebrałam się w coś lekkiego ,a sukienkę położyłam na łóżku Amber.
Poszłam do łazienki i zmyłam z siebie cały makijaż ,a następnie spojrzałam w lusterko. Nie poznawałam samej siebie, szczerze mówiąc. Byłam inna. Nigdy nie miałam worków pod oczami ,a moja twarz mimo ,że starałam się nie być i wcale się nie czułam ,była smutna.
Wróciłam do pokoju i włączyłam laptopa. Pierwszy raz od tygodnia.
Czekając aż się włączy rozejrzałam się po pokoju i moje spojrzenie zatrzymało się na zdjęciu. Było to zdjęcie z moich urodzin. Reprezentowało mnie i Eddiego. Amber zrobiła je ,kiedy byliśmy zajęci sobą.
Podeszłam do szafki ,na której stało i wzięłam je do rąk. Byliśmy na nim szczęśliwi. Wtedy żadne z nas nie myślało ,że nasze losy potoczą się w ten sposób ,ale niestety. Już nikt tego nie odwróci.
Pojedyncze krople łez poleciały po moich policzkach ,ale zaraz je wytarłam i schowałam to zdjęcie jak najgłębiej w szufladzie. Wolałam go nie widzieć.
Wróciłam na łóżko .komputer się już włączył. Na pulpicie w zakładce wiadomości widniało duże 10. Miałam 10 nieodebranych wiadomości. Byłam ciekawa od kogo. Otworzyłam je i poczułam się gorzej. Były one od Eddiego.

CDN......

No to się stało Fabian grzesznikiem ,Eddie się dowiedział ,że Pat też jest ,oooo matko.
Sorki ,że rozdział taki krótki i głupi ,ale nie miałam lepszego pomysłu i jeszcze przy pisaniu Titanica oglądałam i się na pisaniu nie mogłam do końca skupić ani na filmie.....Tak ,że.....

Patricia Miller

11 komentarzy:

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."