♥ Rozdział 38: Zdrady cz.6/6 ♥

**Patricia**

Przebudziłam się. Z odgłosów nucenia ,które z pełną pewnością dochodziły od Eddiego stwierdziłam ,że już nie śpi. Ja jednak postanowiłam zostać w tej pozycji i nie miałam zamiaru w ogóle się do niego odwrócić ,czy choćby nawet powiedzieć jedno marne "hej".

Eddie wstał z łóżka ,widząc mnie ,że jestem rozkryta ,przykrył mnie kołdrą . Po czym poszedł do łazienki
Usiadłam i rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu zegarka. Który spostrzegłam na biurku. Wskazywał on godzinę 6 rano. Nie no. To chyba jakieś żarty. Poszliśmy spać o nie wiadomo ,o której godzinie ,wiedziałam tylko ,ze była to noc ,a teraz byłam całkiem wyspana pomimo tak wczesnej godziny. Eddie chyba też. No chyba ,że miał zamiar uciąć sobie jeszcze pogawętke z sufitem i pospać jeszcze trochę. Widząc ,że drzwi się otwierają znów położyłam się i zamknęłam oczy.
Usłyszałam głos Eddiego  ,który znów postanowił przemówić do sufitu:
-Lily, słodka jest prawda ? - Spytał rozmarzony.
O czym on tym razem? Zapowiadało się na koleje przedstawienie pod tytułem "Eddie wdaje się we flirt ze sufitem." Westchnęłam. 
-Śliczna i w ogóle piękna , tylko musi chodzić z tym głupim Fabianem . Rozumiesz to Lily woli Fabiana! - Żalił się. To ja tu chodziłam z Fabianem. Więc stwierdziłam ,że to o mnie mu chodzi ,jednak nie skomentowałam tego co mówił. -Nie wiem Lily czy woli Fabiana ,chyba tak.
Znów westchnęłam. Przecież wczoraj mu mówiłam ,że wolę jego. Zapomniał o tym?
-Dobrze Lily zaraz wracam ,muszę się wykąpać -mruknął.



Po tym gdy wyszedł z pokoju ,leżałam jeszcze w łóżku kilka minut ,po czym wstałam powolnie i udałam się do kuchni. Albowiem chciało mi się pić.
Nie sądziłam jednak ,że Eddie zapomniał wziąć bluzki i gdy zobaczył ,że mnie nie ma poszedł mnie szukać.
Gdy wlewałam picie do szklanki poczułam ,że ktoś łapie mnie za biodra. Co prawda delikatnie ,ale tak czy inaczej podskoczyłam jak oparzona.
-Spokojnie, to ja- szepnął mi do ucha.
Odwróciłam się do niego przodem opierając o blat stołu.
- Wystraszyłeś mnie.
Eddie chciał coś odpowiedzieć gdy usłyszeliśmy otwieranie drzwi a w progu zobaczyliśmy Fabiana z K.T pod rękę .
Eddie szybko odsunął się ode mnie chowając ręce za plecy ,które jeszcze chwile temu trzymał na moich biodrach. Fabian i K.T nie zdawali sobie sprawy z naszej obecności. Widać było ,ze byli mega pijani. Spojrzeli się na siebie ,po czym zaczęli się do siebie zbliżać ,a po chwili pocałowali się.
Staliśmy tak zszokowani patrząc jak na naszych oczach dziewczyna Eddiego obściskiwała się z moim chłopakiem . Stalibyśmy tak dalej  gdyby nie to ,że Fabian zaprowadził K.T na górę . A ona zgodziła się bez wahania. 
Po pierwszym szoku odwróciłam się przodem do szafki i utkwiłam wzrok w szklance z sokiem ,nie wiedząc co zrobić.
Eddie tak jak ja się nie odzywał , patrzył na swoje  ręce.
-Em , to może chodźmy do pokoju , bo stoimy tutaj w pidżamach. - Zaproponował niepewnie.
- Nie powiedziałabym ,ze mój strój to piżama. - Odparłam.
-Pat chodźmy... -poprosił łamiącym się głosem. Nie mogłam powiedzieć nie. Kiwnęłam tylko głową i oboje wróciliśmy do pokoju.
Eddie usiadł na łóżku i schował twarz w dłoniach . Wyglądał na załamanego.
Przez chwilę stałam tak na niego patrząc i nie wiedząc co zrobić. Po chwili jednak stwierdziłam ,że powinnam spróbować go pocieszyć.
Podeszłam i usiadłam obok niego.
- Wszystko okay? - Spytałam.
-Spoko , tylko nie myślałem ,że to tak gładko pójdzie ? A ty ?
- A masz z tym jakiś problem? Bo wiesz wyglądasz tak jakby bolało cię to co się przed chwilą wydarzyło.
-Nie, tylko nie wydaję ci się to głupie ,że MOJA dziewczyna zdradziła MNIE z TWOIM chłopakiem .A my zrobiliśmy to samo ?-zapytał naciskając na niektóre słowa.
- Tyle ,że oni chyba jeszcze nie skończyli nas zdradzać. - Zrobiłam skwaszoną minę.
-Ej, oni chyba poszli do TWOJEGO pokoju.
- Myślisz ,że Mason ich tam wpuści? - Spytałam. Byłam niemal pewna ,że nie ,ale mimo to się bałam.
-Do pokoju K.T nie poszliby tam by siedziała Mara, a Mason ... nie wiem szczerze -westchnął.
Zrobiłam to samo.
- Olejmy ich.
Uśmiechnął się serdecznie spoglądając na mnie :
-W ogóle to ślicznie wyglądasz w mojej koszulce. 
- Dzięki. - Poczułam ,że się czerwienie. - Wcześniej nie widziałeś ,bo byłeś zajęty flirtem z Lily.
-Ej! Wiesz ,że Lily to ściana głuptasie!
- No wiem. - Zaśmiałam się. - Ale ty na serio z nią flirtowałeś.
-Śniło Ci się, a lubisz psy ?- spróbował zmienić temat.
Skrzywiłam się.
- Eddie. Nie będę z tobą rozmawiać jeżeli będziesz mnie pytał o takie głupie rzeczy.
-Nie będziesz ? To została mi tylko Lily -wiedziałam ,że zapowiada się na flirtowanie.
- No to proszę bardzo. Pogadaj sobie ze ścianą ,a ja od razu wychodzę.
-Oj Pat , nie bądź taka.
- Wiesz ,że zawsze jestem taka. - Uśmiechnęłam się.
-Właśnie za to Cię lubię...a teraz wiem ,że podoba Ci się moja koszulka ,ale mogłabyś mi ją oddać ,no chyba ,że chcesz ją sobie zostawić ?
- Spoko ,zaraz ci ją oddam. Tylko muszę się przebrać. - Zauważyłam. - A ty musisz się odwrócić ,bo przed tobą się rozbierać nie będę.
-Serio ? To nie będzie pierwszy raz ,ale jeśli już musisz... -odwrócił się tak jak chciałam.
- Miałabym gdzieś ,że patrzysz gdybyś był moim chłopakiem ,a nie jesteś. - Skwitowałam upewniając się ,że nie patrzy ,zrzuciłam z siebie koszulkę i cisnęłam nią w niego. - Jeszcze się nie odwracaj.
-Szybko! - Ponaglił mnie ,jakby się gdzieś śpieszył. 
- No i co mnie poganiasz? - Spytałam wciągając na siebie sukienkę.
-Kotku szybciej ! - Jęknął. 
- Kotek cię zaraz poprosi o zapięcie zamka ,bo nie sięga. - Westchnęłam wkładając szpilki i podeszłam do niego. - Mógłbyś? 
- Jasne kotku -zrobił to o co go prosiłam. 
- Dzięki., - Odrzuciłam włosy na bok i odwróciłam się do niego przodem.
Nie spuszczał ze mnie wzroku. Patrzył na mnie jak na obraz.
- Co ? - spytałam nie rozumiejąc.
-Nie nic ,tylko ślicznie wyglądasz-zarumieniłam się.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się do niego i przeszłam obok siadając na łóżko.
-Emm ,pozwolisz ,że na twoich oczach zmienię bluzkę ?-zapytał.
- Jasne. Nie mam nic przeciwko.
-Okay.  -wziął z szafy granatową koszulkę , zdjął czarną przy czym widać było jego bicepsy . Pat skup się!
- Jak ja cię dawno tak nie widziałam. - Skomentowałam z uśmiechem na twarzy ,mimo wszelkich prób powstrzymania się.
-Co ?-wychylił się zza drzwi szafy.
- To co słyszałeś. - Odparłam.
-Aha. Możesz podać mi tę bluzę ?-wskazał na bluzę ,która leżała obok mnie
Wzięłam ją do ręki i podeszłam do niego by mu ją wręczyć. On jednak zamiast ubrania chwycił moją rękę i przyciągnął mnie do siebie.
- Eddie co ty robisz? - Spytałam opierając dłonie na jego torsie by już bliżej nie mógł mnie przyciągnąć. Mu to jednak nie przeszkadzało. Z łatwością pochylił się by złożyć pocałunek na moich ustach. Który to już ? Chyba 4 ,co nie? Tak czy inaczej znów nie umiałam się sprzeciwić. 
- Co cię napadło? - Zadałam kolejne pytanie ,gdy odsunął się trochę ,miałam nadzieję ,że tym razem udzieli mi odpowiedzi. 
Patrzył na mnie , czułam ,że nie wie co mi odpowiedzieć :
-Em ,która godzina ?-myślał ,że się nie zorientuję ,że zmienił temat. 
- Jest 6:30. - Odpowiedziałam mu. - A teraz mów co cię napadło z tym całowaniem mnie ,hm?
-Już 6:30 ?! Muszę się wykąpać !!
- Eddie. - Westchnęłam. - Nie wykręcaj się od odpowiedzi.
-Nie zdążę! Miałem o 6:40 rozmawiać z Lily, a nawet się nie wykąpałem - znów poruszył temat ściany.
- Dobra. No to mnie puść i idź.
-Pat ,ale ja nie wiem co Ci odpowiedzieć -wyznał po chwili.
- Dlaczego mnie pocałowałeś? Znowu. - Uściśliłam.
-Dlaczego mi na to pozwoliłaś ?-teraz on zapytał mnie. 
Wzruszyłam ramionami.
- A ja wiem. - Wyrwałam się z jego objęć i usiadłam na łóżku.
-Właśnie dla tego ja Ci nie odpowiem. -usiadł obok mnie.
- Myślałam ,że miałeś iść się wykąpać. - Zauważyłam. - I załóż koszulkę.
-Dobrze mamo -odparł po czym poszedł do łazienki
Westchnęłam. Dlaczego on zawsze musiał mnie tak denerwować? Ale teraz nie to trapiło mnie najbardziej. Nie żeby mnie to obchodziło ,ale zastanawiałam się co w tym momencie robią K.T i Fabian. Pewnie nas zdradzali. Co prawda my ich też zdradziliśmy no ,ale nie w taki sposób jak mi się wydawało ,że oni właśnie robią. Wiedziałam jedno musiałam dzisiaj zerwać z Fabianem. Dłużej nie wytrzymałabym w takim związku ,który dla mnie i tak nie był prawdziwy. Może i Eddie miał rację ,może i on mnie kochał ,ale ja go nie. Niestety. 




Minęło już dziesięć minut, a Eddie dalej siedział w łazience , co on tak długo tam robi ? Nie ,żeby mnie to obchodziło ,ale siedzenie w łazience to do niego nie podobne . Może K.T go tak zmieniła? Zobaczyłam ,że otwierają się drzwi, a w nich staje Eddie , ten Eddie ,który gada ze ścianą stał teraz przede mną w samym ręczniczku ,troszkę dla niego przymałym . Patrzyłam na niego wzrokiem zdziwienia  i oburzenia
- A teraz zapytam... - Zaczęłam. - Co ty wyprawiasz?
-Nie patrz się tak na mnie tylko podaj mi spodnie proszę.  -poprosił.
- Tylko mi nie mów ,że masz zamiar się tu ubierać. - Powiedziałam sięgając po ciuch po czym rzuciłam nim w niego.
-Jeśli chcesz. -uśmiechnął się .
- Nie nie chcę. Idź do łazienki. - Odpowiedziałam szybko zasłaniając sobie oczy.
- Skoro prosisz. - Rzekł kierując się w stronę pomieszczenia ,by po chwili zniknąć za jego drzwiami.
Odetchnęłam z ulgą kładąc się na łóżku i zamykając oczy. Czasami był na prawdę nie możliwy.
Chwilę później znów wyszedł z łazienki tym razem ubrany . Usiadł na łóżku i znów zaczął się gapić w sufit.
Wiedziałam co mnie czeka. Kolejne wysłuchiwanie jak flirtuje z "Lily". Odwróciłam się do niego plecami by chociaż na to nie patrzeć.
- No torturuj mnie proszę. - Mruknęłam.
-Lily słyszałaś ,ktoś tu jest zazdrosny -przemówił.
- Mówi ten ,który się wścieka ,że wolę Fabiana niż jego. - Powiedziałam niewzruszona.
-A kiedy niby to powiedziałem -oderwał się momentalnie od swojego zajęcia i spojrzał na mnie.  
- Dzisiaj rano. - Odpowiedziałam.
-Nic Ci takiego nie powiedziałem! -zaprzeczył podnosząc głos. 
- Nie przesłyszało mi się. - Z powrotem odwróciłam się w jego stronę i usiadłam.
-Chwila !Ty podsłuchiwaczko! Myślałem ,że śpisz! A poza tym to była rozmowa prywatna pomiędzy Lily, a mną!

- Sorki ,że nie spałam i słyszałam co "gadacie". - Zamilkł.- Zresztą tak się darłeś ,ze martwy by cię usłyszał. - Dodałam.
-Foch !-krzyknął i odwrócił się do mnie plecami . Znów leżał i gapił się na ścianę.
Wywróciłam oczami.
- Ty na serio?
Znów się nie odzywał .
- Oj no Eddie nie fochaj się na mnie. - Zamruczałam mu do ucha. - Przepraszam ,słyszysz?
Leżał dalej i mruczał coś o Lily ,że jest mu bardzo bliska?Tak nie przesłyszałam się .
- Co mam zrobić ,żebyś się przestał fochać? - Spytałam.
-Odpowiedź mi na wcześniejsze pytanie ,czemu pozwoliłaś mi ,żebym Cię pocałował ?- powiedział. 
- Jeżeli mam być szczera ,to na serio nie wiem. - Odpowiedziałam. - To było niespodziewane i znów mnie zaskoczyłeś ,ale nie wiem czemu się nie odsunęłam.
-A chciałaś tego ?-zapytał.
- To ty mnie pocałowałeś ,nie ja ciebie.
-Nie dogadamy się. -mruknął niezadowolony.
- A z czym ty chcesz się dogadać? - Nie rozumiałam.
-Nie ważne , zapomnijmy. -wydawał się smutny.
- Mam zapomnieć o tym co się stało? - Zdziwiłam się.
-Nie wiem ... nie chcę ,ale wychodzi na to że tak trzeba , ty mnie po prostu nie kochasz i pewnie tak zostanie.
Chciałam mu powiedzieć ,że to nie prawda ,że znów się myli.
- No to kogo kocham twoim zdaniem? - Spytałam zamiast tego.
-Nie wiem ,myślałem ,że mnie ,ale po tym wszystkim . Może Fabiana ?-zasugerował.
Westchnęłam.
- Eddie ja nic do niego nie czuję.
-Ja chcę uwierzyć ,ale się boję.- Pożalił się
- Boisz się uwierzyć że nic do niego nie czuję? Dlaczego? - Zapytałam dokładnie mu się przyglądając.Nawet nie raczył odwrócić się w moją stronę.
-Bo ... wtedy kiedy K.T i Fabian się pocałowali byłaś smutna.
- A ty wyglądałeś na załamanego. - Przypomniałam mu. - I ja mam wierzyć ,że ty nie kochasz K.T?
-Gdybym kochał K.T czy bym pocałował ciebie? Nie raz , nie dwa, a cztery! Czy dalej bym próbował ?- Zapytał.

- Przecież teraz nie próbujesz. - przekrzywiłam głowę nie wiedząc o co mu chodzi.
-Próbuję ,ja zawsze próbuję . Tylko ... ty tego nie widzisz -powiedział ciszej.

- Jak możesz próbować mnie pocałować będąc odwrócony do mnie tyłem? - Spytałam marszcząc czoło.
Odwrócił się do mnie tak ,że dzieliły nas milimetry :
-Lepiej?
- Tak o wiele. - Odpowiedziałam nie bardzo przekonana jąkając się. Znów był tak blisko... - Dlaczego ty to robisz?
-Ale co ?-wydawał się zdziwiony.
- No te swoje próby. - Sprostowałam.
-Nie wiem ,może dla tego ,że mi na tobie zależy ?
Spuściłam wzrok ,by znów nie stać się zahipnotyzowaną przez jego oczy.
- Wszystko byłby ładnie ,pięknie gdyby nie to ,że jesteś z K.T. - Westchnęłam.
-No i to ,że ty jesteś z Fabianem -odparł.
Znów na niego spojrzałam.
- Nie zgadzam się z tobą. - Zmarszczył brwi. - Myślisz ,że masz rację ,ale wcale tak nie jest. Fabian to stracony pionek ,którego można wybić jednym mrugnięciem ,lecz nie mam zamiaru tego zrobić. - Zastanowiły go moje słowa. - No chyba ,że ty to zrobisz. - Dodałam obojętnie. Bardzo chciałam wiedzieć co mi na to odpowie.

-Prędzej ty wybijesz K.T czyż nie ?
- Nie. - Odpowiedziałam zniesmaczona chociaż bardzo chciałam ,żeby moja odpowiedź brzmiała twierdząco. - Nie pozbędę cię dziewczyny. Ty sobie dalej z nią chodź ,a ja dalej będę zadowalać się Fabianem. - Postanowiłam się trochę z nim podroczyć.
Patrzył na mnie jakbym właśnie przed chwilą zrobiła coś co by mu się nie spodobało,był na mnie wściekły.
-Spoko ty się zadowalaj z Fabianem, a mi została K.T, pożyjemy zobaczymy . Może ona będzie mnie kochała i nie okłamywała ?
- Czy ty sugerujesz ,że ja cię okłamuję?! - Oburzyłam się.
-Nie w ogóle. -powiedział zirytowany.
- W którym miejscu?! - Spytałam niemal krzycząc.
-Może to ,że niby wcale nie kochasz Fabiana! Właśnie widzę. -prychnął.
- Wcale cię nie okłamałam! Nie kocham go!
-Błagam Cię!
- Dlaczego mi nie wierzysz? - Uspokoiłam się trochę.
-Patricio ! To widać ! Nigdy mi tego nie udowodniłaś ! Tylko powiedziałaś ,że nic nie znaczy ,ale to pewnie po to ,żebym przestał gadać z Lily ,która potrafi słuchać! -krzyknął patrząc mi prosto w oczy.
- Ale ty jesteś głupi. - Mruknęłam. - Widzisz teraz dlaczego z tobą zerwałam?! Do niczego takiego by nie doszło gdybyś mi ufał i wierzył ,ale ty wciąż tego nie robisz! Wolisz tylko kierować się swoimi przypuszczeniami i myślami ,które są błędne. Nigdy nie kochałam Fabiana i nigdy nie będę ,bo to ty jesteś tym ,którego kocham i będę kochać ,mimo ,że po tym wszystkim co zrobiłeś bardzo bym nie chciała ,ale nie umiem przestać ,rozumiesz? Po prostu nie potrafię przestać cię kochać !

Patrzył się na mnie , jakby nie wiedział co powiedzieć . 
-Ty mówisz na prawdę ?-zapytał
Wybuchłam.

- Powtarzałam ci to nie raz do jasnej cholery! Czemu ty ciągle musisz mi nie wierzyć?! 
-Może dla tego ,że raz mi mówisz ,że mnie kochasz a potem rozpaczasz ,że Fabian i K.T robią TO właśnie TERAZ. -on również zaczął krzyczeć.
- A czy ja rozpaczałam?! To ty byłeś tym załamany!
-Gdyby nie moja obecność ! To byś teraz płakała i ty myślisz ,że ja mam Ci uwierzyć!
Wyśmiałam go.
- To ja ciebie pocieszałam ,a nie ty mnie!
-Wiesz co !Niby mnie tak ,,bardzo '' kochasz ,ale czy się starasz ? Nie! Gdyby nie ja to nie byłoby tych czterech pocałunków ! Tylko ja się staram !-był nie do zniesienia. Czemu on zawsze musiał stawiać na swoim?
- Może i nie. - Przyznałam już ciszej. - Co nie oznacza ,że ja się nie staram.
-Starasz się ? Niby dzisiaj ?!
- Pocałowałeś mnie te 4 razy prawda! Ale czy ja się odsunęłam ? Nie! Odwzajemniałam to? Tak! Więc czego jeszcze ode mnie oczekujesz?!
-Właśnie to JA cię pocałowałem ,a z resztą , nie obchodzi mnie to !
- Tak ty mnie pocałowałeś! Ta kłótnia miałaby sens i mógłbyś mówić ,że nie odwzajemniam twojego uczucia ,gdybym się od ciebie odsunęła ,ale tego nie zrobiłam!
- Dobra, daj mi spokój !
- Nie dam ci spokoju dopóki nie zrozumiesz ,że cię kocham. - Ściszyłam głos.
-Mam zrozumieć ,że ty mnie kochasz?! To JA się starałem, a ty mnie CAŁY czas odtrącałaś I teraz niby ty mnie kochasz! Nigdy mi tego nie okazywałaś !
Prychnęłam.
- Serio nigdy? - Przytaknął mi. - No to co powiesz na teraz? - Spytałam po czym teraz to ja go pocałowałam. Nie widziałam innego wyjścia.
Położył dłoń na moim policzku i odwzajemnił pocałunek.
Trwałoby by to dłużej gdyby nie to ,że usłyszeliśmy huk i szybko się od siebie oderwaliśmy .

 -Co to było ?-zapytał.
- Chyba TWOJA dziewczyna i MÓJ chłopak. - Odpowiedziałam.
Popatrzył się na sufit : 

- Dziwne nie ?
- No dziwne, dziwne. Może Lily wie co to było. - Zakpiłam. - Spytaj ją.
-Haha ,bardzo śmieszne. - odparł z ironią wywracając oczami.
- No czemu nie pogadasz ,z "dziewczyną swojego życia"?
-Serio tego chcesz ?-spytał albo raczej warknął. Znów zaczynał być na mnie zły ,jakbym nie wiem co mu robiła.
- No tak mówiłeś. Że SUFIT ,który nazwałeś Lily to dziewczyna twojego życia ,więc pogadaj z nią ,a nie całujesz się na JEJ oczach ze mną. - Chciałam się z nim trochę podroczyć i może to był błąd.
-Jeśli tak bardzo tego nie chcesz to nie. 
- Czego nie chcę? - Zapytałam.
-Całować się ze mną - odparł z groźną miną.
Westchnęłam.
- Mógłbyś mi powiedzieć co cię napadło?
-Mnie ?-spytał
- Tak . Ciebie.
-Dobra nie rozmawiajmy o tym. - mruknął starając się znów zakończyć temat ,który w sumie był dla mnie dość ważny.
- Eddie mów. - Zażądałam.
-Nie ważne
- Eddie no! - Krzyknęłam. - Powiedz mi. - Milczał. - Dobra. - Skapitulowałam widząc ,że i tak nie powie. - Nie chcesz to nie mów. Twoja sprawa ,tylko szkoda ,że wyżywasz się na mnie.
-Jak się czujesz ?- spytał znienacka jak gdyby nigdy nic. 
- Co masz na myśli? Bo jeżeli to wczorajsze to myślę ,że już jest wszystko w porządku.- Odpowiedziałam
-To dobrze , jeszcze parę minut zostało do śniadania co chcesz porobić ?
Wzruszyłam ramionami.
- Zdaje się na ciebie. Zaproponuj coś.- Zamyślił się. Widać było ,że nie miał w ogóle pomysłu na jakieś zajęcie.  - Albo wiem co chce! - Przerwałam jego rozmyślenia. Posłał mi pytające spojrzenie. - Mam ochotę się całować z kimś. - Uśmiechnęłam się.
-Znowu się zgrywasz ?-zapytał
- Tym razem mówię serio. - Odpowiedziałam obejmując go za szyję. - No chyba ,że tobie takie spędzanie czasu nie pasuje? Wymyślimy coś innego wtedy.
- W sumie może być -odparł obejmując mnie w tali .
Już chciałam go pocałować ,ale jeszcze spytałam:
- Ile mamy czasu?
-Z kilkanaście minut , nie ważne.
- Jak nie ważne to nie ważne. - Stwierdziłam i wbiłam się w jego usta. Najpierw całowaliśmy się delikatnie ,ale z czasem pocałunki stawały się coraz namiętniejsze.
Straciliśmy poczucie czasu ,nic nie było ważne tylko on i ja . Opadliśmy razem na łóżku i powoli zaczęła się zabawa ,co nie było w ogóle w planach...
- Śniadanie! - Usłyszeliśmy krzyk opiekunki.
Oderwaliśmy się od siebie na te słowa

- No lepszego czasu nie mogła wybrać. - pożalił się Eddie.
Zaśmiałam się.
- Z chęcią opuściłabym śniadanie...ale niestety jestem głodna.
-Ja też. -odparł smutny
- A bardzo jesteś głodny? - Spytałam. - Nie wytrzymałbyś jeszcze chwilę?
-No chwilkę zostać możemy nie ?-uśmiechnął się dziwnie.
- No raczej tak. - Odpowiedziałam po czym znów go pocałowałam.
Eddie przyłączył się do mnie , w sumie nie miał wyboru 

- Nie jestem bardzo głodny -szeptał między pocałunkami.
- Będą się pytać gdzie jesteśmy. - Odparłam również szeptem.
-Nie ważne -nie próżnował i zaczął całować mnie coraz mocniej. 
- Aż tak się za mną stęskniłeś? - Zapytałam odrywając się na chwilę od niego.
-No , ale jeśli nie chcesz mogę przestać. -odpowiedział mi szybko po czym wrócił do zajęcia .
- A jeżeli ktoś tu wejdzie? - Zadałam kolejne pytanie ,gdy Eddie przeniósł się z pocałunkami na moją szyję.
-Nie ma problemu -szybko wstał ,zamknął drzwi na klucz po czym wrócił do mnie i do wcześniejszej czynności. 

-Stęskniłem się za tym -szepnął .
Zaśmiałam się.
- A mieliśmy się tylko całować.
-Właśnie, mieliśmy , nic straconego mogę się wycofać -zaczął coraz agresywniej całować moją szyję.
- Nie wyglądasz tak jakbyś miał zamiar to zrobić. - Zauważyłam.
-Czyli mam przestać ?-zatrzymał się. 
- Nic takiego nie powiedziałam.
Patrzył na mnie podejrzanie , jakby chciał coś ode mnie usłyszeć
- No co się tak na mnie gapisz? - Uniosłam brwi.
-Nie ważne -odpowiedział. Widziałam ,że coś jest nie tak.
- Znowu foch na mnie za nic? - Skrzywiłam się.
-Może chodźmy już na śniadanie ?-zmienił temat.
Westchnęłam.
Czyli jednak. Znów powiedziałam coś nie tak ,nie wiem nawet co. Mógłbyś mnie oświecić ,a nie robić z tego tajemnice. A jeżeli chodzi ci o to ,że ta zabawa ci się znudziła to wystarczyło powiedzieć.
-Nie znudziła mnie ,ale wychodzi na to ,że ty nie tęskniłaś za tym. - odparł smutno. 
- A ty znów swoje tak? - Prychnęłam. - Co muszę jeszcze zrobić ,żeby utwierdzić cię w swoich uczuciach do ciebie?
-Wymyśl coś.  - Uśmiechnął się.
- A może tak jakaś podpowiedź? - Poprosiłam.
-Kotku wysil się -westchnął, cały czas leżałam na nim.
- Mogę ci powiedzieć ,że cię kocham. Nie uwierzysz. Mogę cię pocałować. Uznasz ,że to nie wystarczy. Wiec czego chcesz?
Wkurzał mnie tym ,że nie chciał powiedzieć czego na prawdę chciał. Nie spuszczając z niego wzroku pokierowałam się dłońmi na koniec jego koszulki i podciągnęłam ją do góry ,odkrywając jego brzuch.Cały czas mi się przyglądał z zaciekawioną miną ,nie wierzyłam ,że nie wiedział co mam zamiar zrobić.
Pocałowałam go lekko w usta ,po czym zjechałam z pocałunkami na jego brzuch.
Kontynuowałam dalej tą czynność widząc ,że Eddiemu się to podoba. Wydawał z siebie co jakiś czas radosne pomruki.
-Co ty robisz ?-zapytał po chwili udając zdziwienie ,lecz wiedziałam ,że za nic w świecie nie chciałby ,żebym przestała.
- Kazałeś mi coś wymyślić. - Odpowiedziałam patrząc na niego. - No chyba ,że to wciąż za mało.
-W sumie może być.
- Ach może być. - Zrobiłam kwaśną minę. - Na nic innego nie wpadnę ,serio.
Uśmiechnął się 

-Nie jesteś głodna ?
- Mogę powiedzieć tak i mogę powiedzieć nie.  
-Bo gdybyś nie była głodna moglibyśmy skończyć tamto. 
- Wszystko zależy od tego czy ty jesteś głodny ,bo mi to obojętne.  
No więc? - Uniosłam brwi. - Jaka decyzja? Zostajemy czy idziemy? 
-Zostańmy -uśmiechnął się szerzej i teraz to on zaczął mnie całować.
- Do ,którego stopnia planujesz się posunąć? - Spytałam między pocałunkami.
-Do stopnia do ,którego mi pozwolisz -on również nie próżnował .
- Stwierdzam ,że w tym momencie jestem cała twoja. - Mruknęłam mu do ucha.
-Cieszy mnie to -szepnął po czym znów zaczął zabawę . Dziwne było to ,że dwa piętro wyżej właśnie robili to samo DZIEWCZYNA Eddiego i MÓJ chłopak.
- Marzę ,żebyś robił to cały czas i nigdy nie przestawał. - wymruczałam ,kiedy całował mnie po szyi.
-Nie mam zamiaru przestawać -jak mówił tak właśnie o to robił ,nasza zabawa zmierzała na kolejny poziom..
- No mam taką nadzieję. - Zdążyłam jeszcze powiedzieć zanim znów wbił się w moje usta.
Całowaliśmy się coraz namiętniej gdy nawet nie zauważyłam ,ale znalazłam się pod nim.

- Jak ty lubisz górować. - westchnęłam.
-Nie wiesz jak bardzo-szepnął ,po czym zaczął całować moje ramiona.
Drżącymi rękami pokierowałam się w stronę jego koszuli i zaczęłam rozpinać guziki.
Wiedząc ,że będę robiła to dość długo Eddie pomógł mi rozpiąć koszulkę po czym przeszliśmy do ponownego obdarowywania się pocałunkami.
Naraz usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Z niechęcią oderwaliśmy się od siebie.

-Kto tam ?-zapytał Eddie .
- Eddie czemu drzwi są zamknięte? - Dobiegł nas zdziwiony głos jego młodszej siostry.
-Emm no ,bo ja odrabiam lekcje i Jerome mi przeszkadzał więc zamknąłem drzwi -zaczął kłamać. 
Chciało mi się śmiać ,Eddie chyba to zauważył po zakrył mi usta dłonią i pokręcił przecząco głową.
- A czy mógłbyś otworzyć? Chcę pobyć trochę u ciebie. Nie będę ci przeszkadzać. - Powiedziała.
-Emm no nie mogę ,źle się czuję i muszę się skupić na pewnej sprawie ,która jest dosyć pilna -popatrzył się na mnie.
Mimo jego ręki na moich ustach i tak cicho zachichotałam ,na szczęście na tyle cicho ,że dziewczyna tego raczej nie usłyszała.
- No to gdzie mam się podziać? Bella i Mason gdzieś wyszli ,a reszta jest zajęta jedzeniem śniadania.
-No to idź zjedź śniadanie jeszcze raz , nawet nie wiesz jak ta sprawa jest pilna -znowu zachichotałam
- Ale ja już nie jestem głodna! - odgłos który usłyszałam zaraz po tym jak to powiedziała utwierdził mnie w myśli ,że tupnęła ze złości nogą.
-Marie wynagrodzę Ci to ,tylko daj mi chwilkę spokoju ,przyjdź za ... 3 godziny albo więcej -krzyknął.
- To mi chociaż powiedź gdzie mam iść! - Zażądała.
- Eddie może ją wpuść ,co? - Spytałam szeptem.
-Ta i będzie patrzyła na mnie i na Ciebie w tych ubraniach, phi -szepnął . -Idź do ... taty!
- Twój tata przynudza! - Walnęła w drzwi.
- Jesteś pewny ,że nie lepiej byłoby ją wpuścić niż zbywać? - znów zapytałam cicho.
-Nie nie lepiej -mruknął - Kupię ci coś dobrego jak pójdziesz!
- Zemszczę się Eddie! - Krzyknęła dziewczynka po czym usłyszeliśmy kroki ,chyba poszła.
- Ona się zemści. - Powtórzyłam ze śmiechem
-Mam się bać ?-zapytał przestraszony .
- Nie wiem. Powinieneś wiedzieć do czego jest zdolna. - Odpowiedziałam. - W końcu to twoja słodka mała siostrzyczka.
-Słodka mała ,siostrzyczka może mi coś zrobić -dotknął mojej twarzy.
- I to tylko dlatego ,że jej nie wpuściłeś. - Zauważyłam.
-Aha spoko , idę ją wołać -zaczął wstawać.
- No tak. - Westchnęłam. - Masz zamiar mnie teraz zostawić? - Uniosłam brwi.
-Sama mówisz ,żebym poszedł po Marie -popatrzył się na mnie dziwnie
- A czy ja coś takiego powiedziałam? Nie przypominam sobie.
-Czyli mam nie iść?
- Zależy co wolisz? Zostać ze mną czy iść po siostrę?
-Powinnaś znać odpowiedź. -zaczął się do mnie przybliżać.

- Utwierdź mnie w niej. - uśmiechnęłam się.
-Skoro chcesz. -mruknął i zaczął mnie całować .
- A gdzie jest K.T ,Eddie ,Patricia i Fabian? - Znów dobiegł nas głos tym razem Trudy ,która chyba stała właśnie w holu.
- Mówiłam ,że zaczną nas szukać. - szepnęłam odrywając się od Eddiego.
-Co robimy ?-zapytał.
- Nie mam pojęcia. - Odpowiedziałam.
Usłyszeliśmy pukanie :

-Eddie ,Fabian wychodźcie z pokoju ! -usłyszeliśmy Trudy
-Fabiana nie ma! Jest na górze razem z K.T -powiedział zdenerwowany Eddie ,że po raz 2 ktoś przerywa nam zabawę .
- A co on u diabła robi u K.T o godzinie 8:30 rano? - Zdziwiła się gospodyni.
-Nie wiem , coś dziwnego !
- A wiesz może jeszcze gdzie jest Patricia? - Kurcze. Miałam nadzieję ,że jej nie wygada.
-Orientuję się -mruknął.
- Więc gdzie? W ogóle czemu masz drzwi zamknięte ,że nie mogę wejść?.
-To długa historia. yyy chyba wyszła na dwór za dużo wrażeń -odparł ,w sumie miał rację.
- Jakich wrażeń? Eddie nie kręć i mów mi o co chodzi! - Zażądała
-Trudy  ,Jerome mnie obraża !-usłyszeliśmy głos Alfie'go
- Co znowu powiedział!? - Zawołała najwidoczniej już zmęczona tym wszystkim.
-Powiedział ,że jestem brzydki i ,że nikt mnie nie lubi nawet ty -gadał jak bojący się sześciolatek
- Dobra. - Westchnęła. - Eddie! Masz zaraz przyjść na śniadanie! - Usłyszeliśmy kroki jak odchodzi, pewne rozwiązać całą sprawę z Jeromem i Alfie'm.
-To co idziemy na śniadanie ?-wreszcie odezwał się Eddie.
- Nie mamy chyba innego wyjścia. prawda? - Spytałam.
-No to idziemy -odparł niechętnie wstawając
- Okay. - Usiadłam. - Wiesz może ty najpierw doprowadź się do ładu ,a ja skoczę się przebrać. - Zaproponowałam. - O ile nie spotkam w pokoju Fabiana i K.T.
Zgodził się po czym poszedł do łazienki.
Sama wyszłam z pokoju starając się ,żeby nikt mnie nie zauważył i poszłam na górę. Ku mojemu zdziwieniu w moim i Masona pokoju nie było K.T i Fabiana ,na szczęście. Wyjęłam z szafy pierwsze lepsze ciuchy i poszłam do łazienki się przebrać.

Już gotowa zeszłam z powrotem na dół i pokierowałam się do jadalni. Eddie już tam był i zajadał się w najlepsze. Podeszłam i usiadłam obok niego.
- Gdzieś ty była?! - Zapytał Jerome. - Wszyscy się o ciebie pytali.
- Na porannym spacerze ,świrze ,a co nie można? - Warknęłam w odpowiedzi.
-Ktoś jest dzisiaj w swoim żywiole -mruknął zły. - Eddie co z nią zrobiłeś ?
- Ja? - Zdziwił się Miller. - Przecież nawet się z nią dzisiaj nie widziałem. - Skłamał.- Tak w ogóle to cześć. - Zwrócił się do mnie.
Jerome patrzył na nas zaciekawiony ,nie chciał pojąć do faktu to ,że niby my się nie widzieliśmy dzisiaj . 

-Nie wierzę wam-mruknął przez zacisnięte zęby
- Jerry nie wtrącaj się w interesy innych ludzi ,tylko zajmnij się sobą lub obrażaniem Alfiego. - Poradził mu Eddie ładując sobie do buzi bułkę.
Zaczął udawać ,że płaczę ,nie wychodziło mu to :

-Jak mogłeś ! Przez Ciebie się załamię!Nie! -udawał ,że się boi ,Eddie był zdenerwowany.
- Jerome o co ci chodzi? - Wtrąciłam nie rozumiejąc.
-O to ,że może innych nabierzesz, ale nie mnie. -odparł już ciszej tak aby nikt go nie słyszał - Słyszałem krzyki w twoim pokoju. -popatrzył się na mnie
Prychnęłam.
- I jak te "krzyki" niby brzmiały? - Spytałam go unosząc brwi.
-Nie chcę mówić takich rzeczy przy Alfie'm -wskazał na przyjaciela ,bawiącego się łyżką.
- Jesteś pewny ,że to były moje krzyki? Może Eddie oglądał film ,w którym aktorka miała podobny głos? - Zasugerowałam. Przecież nie krzyczałam! Co on wymyślił?
- Pat mnie nie oszukasz! Cieszcie się ,że nie pytam co się tam działo! Ani ,że nie powiem K.T i Fabianowi !
Wywróciłam oczami.
- Ale z ciebie zgred Jerome. Nic się przecież nie działo!
-Tylko potem nie nazywajcie waszych dzieci Jerome! - krzyknął aż wszyscy się na niego spojrzeli.
- Tobie już całkowicie padło na mózg!? - Wydarł się Eddie . Widać było ,że puściły mu nerwy.
-Edziu ! Nie przy kobietach i to może jeszcze przy kobietach w ciąży. -czepiał się.
- Przegiąłeś! - Warknął Miller wstając i podnosząc miseczkę z dżemem po czym obszedł stół i całą jej zawartość wsadził na głowę Jeroma. A myślałam ,że to ja lubię wylewać czy wysypywać coś na ludzi.
Nie musieliśmy długo czekać na reakcję ,gdy Jerry dotknął swoich włosów na ,których był dżem przestraszył się ,zaczął się wydzierać  "Moja fryzura!" albo  "Zabiję Cię Eddie! Zabiję. " Było jeszcze dużo przekleństw i gadaniny typu : "Wiesz ile ja to układałem?!"  Po czym już bardzo zdenerwowany wstał i jak to ja z zwyczaju lubię robić cały kompot wylał na głowę Eddiego.
Eddie nie zastanawiał się długo i również wziął dzbanek ,tylko ,że z mlekiem i chlusnął nim w twarz Clarkowi.
Wszyscy patrzyli na to przedstawienie z pootwieranymi buziami.
-Przesadziłeś -było to ostatnie słowo w ustach Jerrego gdy jak dziki rzucił się na Eddiego biorąc miskę z mlekiem i płatkami Mary lejąc mu na twarz.
Poczułam ,że muszę to przerwać ,bo wiedziałam ,że któreś z nich może zaraz zacząć ręko czyny ,a tego chyba nikt nie chciał. Wstałam i podeszłam do nich po czym stanęłam pomiędzy.
- Dosyć! - Krzyknęłam. - Zachowujecie się jak małe dzieci ,do przedszkola z wami!
-To on zaczął! -krzyczał Jerry próbując zgarnąć miskę Joy.
- A ty skończyłeś! - Zatrzymałam jego rękę. - I już wystarczy.
-To jeszcze nie koniec! -groził Jerome - nikt moich włosów nie dotyka!
- A ten tylko o te włosy. - Prychnął Eddie. -Palant.
- Spokój. - Zwróciłam się do niego. - Jeżeli wy tego nie skończycie to ja to skończę ,a znacie mnie.
-Kretyn -mruknął Jerry i ruszył do swojego fotelu ,,przypadkiem'' popychając Eddiego.

Chłopak już się zamachnął ,żeby mu walnąć ,ale skutecznie go powstrzymałam szturchając w brzuch.
- Weź ty idź się Jerome najpierw się przebrać i doprowadzić swoją perukę do ładu. - Poradził Alfie śmiejąc się w najlepsze. - Bo nam krzesła pobrudzisz.
Złość Jeroma szybko minęła na Eddiego i zamieniła się na Lewisa. Podszedł go od tyłu i jednym zwinnym ruchem wywalił z krzesła na podłogę po czym rzekł :

- Z mojej fryzury się nie wyśmiewa . Jasne ?!!?
- A mnie się nie obraża kosmito! - Odkrzyknął ciemnoskóry.
Peruczka tego nie usłyszał ,poprawiał sobie fryzurę idąc do pokoju . Cały Jerry ...
- Idioci. - Mruknęłam. Eddie ,który wciąż stał koło mnie zaśmiał się z mojego komentarza. Spojrzałam na niego i uniosłam brwi. - A ty co się śmiejesz? Jesteś jednym z nich.
Alfie zaczął się śmiać jak głupi za co dostał ode mnie wyraz twarzy mówiący"kretyn''
Od razu się uciszył i wrócił do jedzenia babeczki mówiąc "Ja już jestem cicho"." Odwróciłam się z powrotem w stronę Eddiego.
- Idź się przebrać ,bo wyglądasz jak klown.
-Dobrze mamo. -odparł i tak jak go prosiłam poszedł do swojego pokoju.
Usiadłam z powrotem do stołu i postanowiłam coś zjeść ,kiedy Nina pochyliła się w moją stronę i zapytała:
- Ej gdzie Fabian i K.T. Nie martwisz się o swojego chłopaka?
Wzruszyłam ramionami.
- A ja wiem gdzie oni są. Nie martwię się o niego. Poza tym i tak podjęłam decyzję o zerwaniu z nim.
-Nie obchodzi mnie to. -prychnęła udając niezainteresowaną.
- Nino... - Westchnęłam. - przecież dobrze wiem ,że ty wciąż go kochasz ,mimo ,że poszłaś na randkę z Marcusem.
-Może trochę. - przyznała smutna.
- A ja nie chcę być z chłopakiem ,którego kocha moja przyjaciółka. - Uśmiechnęłam się do niej ciepło. - Poza tym on mnie zdradził ,a ja prawie zdradziłam go.
-Co?! Kiedy ,jak ,gdzie ?- zdziwiona zaczęła zadawać miliny pytań.
- Opowiem ci wszystko później. W cztery oczy., - Uściśliłam.
-Ja nie mogę czekać ,muszę wiedzieć. -popatrzyła na mnie błagalnie.
- Ludzie wróciłem! Już czysty! - Okrzyknął Eddie wchodząc do pokoju. Nikt jednak nie przejął się tym.
- Naćpałeś się czegoś po drodze? - Spytałam ,kiedy usiadł obok z zawiadackim uśmiechem.
-Nie ,tylko stary batonik z szuflady. - odpowiedział.
- Wariat. - Skomentowałam odwracając się w stronę Niny.
Siedziała smutna , gdyby nie nasze towarzystwo dawno by płakała 

- Patricio proszę powiedź mi. - Poprosiła jękliwie. 
- O czym gadacie? - Zainteresował się Eddie pochylając w naszym kierunku.
- Ignoruj go. - Poleciłam przyjaciółce. - Chodźmy na kanapę ,tam nie ma nikogo.
Nina podążyła za mną  jak i również mój były głupi chłopak Eddie.
- A ty czego tu chcesz? - Spytałam mierząc go wzrokiem ,gdy obie usadowiłyśmy się na kanapie ,a Eddie zaraz obok mnie.
-Emm przecież mieliśmy porozmawiać.
- Ja i Nina. - Powiedziałam. - Ciebie tu nikt nie zapraszał.
-Aaa spoko ,przepraszam. -odparł ,po czym dalej zaczął  patrzeć na sufit. Może zdradza Lily z tym sufitem?
- Ty nie pójdziesz ,prawda? - Westchnęłam.
-Co ? Przeszkadzam wam ? No bez przesady ,mnie tu nie ma. - powiedział znów unosząc oczy ku górze.
- Dobra niech on zostanie. - Zwróciłam się do Niny. - Bo w sumie go to też dotyczy.
-Powiesz mi o co chodzi ?- zapytała dziewczyna z nadzieją.
- A więc zrywam z Fabianem. Zdradził mnie. - Spojrzałam na Eddiego ,który byłam pewna ,że słuchał to co mówiłam. - Z jego dziewczyną.
Nina nie wiedziała co powiedzieć ,patrzyła dalej na mnie i na Eddiego w osłupieniu :

-Ale kiedy ,jak ,gdzie ?
- Wczoraj poszliśmy na imprezę ,ja źle się poczułam ,Eddie przyprowadził mnie do domu ,a K.T i Fabian zostali. - Opowiedziałam.
-No i oni zrobili to na  dyskotece?
- Nie ,przyłapaliśmy ich dzisiaj rano jak się całowali w kuchni. Kompletnie pijani no i poszli na górę. Zapewne do pokoju K.T ,może jeszcze ich tam przyłapiesz ,jeżeli chcesz się przekonać ,bo ja nie mam zamiaru iść i sprawdzać.
-COO?! -wydarła się teraz - nie Patricio ty jesteś jego dziewczyną, a ja jego byłą . Ty Eddie jesteś chłopakiem K.T, idziemy we trójkę -rozkazała i wstała. 
- Eddie ma nową dziewczynę. Lily. - Zakpiłam. - Go nie obchodzi to co robi K.T już więcej.
-Masz rację , w Ameryce też się jakaś znajdzie -był na mnie zły. 
- Wybierasz się do Ameryki? - Spytałam ze śmiechem.
-Tak -prychnął patrząc na mnie złowrogo - A co tam u Ciebie Nino słychać ?  - Wypalił znienacka uśmiechając się do dziewczyny serdecznie.
-Mam pytanko kto to Lily ?-zapytała.
-Pogadajmy lepiej o tobie tak ,krótko się znamy - zaczął z nią flirtować. 
- Lily to Sufit. - Zaczęłam się śmiać. - W jego pokoju. Flirtował wczoraj z nim chyba z godzinę.
-Bardzo lubię Amerykanów. -Nina zignorowała to co powiedziałam do niej , flirtowała z nim ! A to małpa!
-A ja Amerykanki. - Odpowiedział. 
- Oj sorki ,że wam przeszkadzam. - Uniosłam ręce w geście obrończym wstając. - Nie wiedziałam ,że macie się ku sobie. Pójdę sprawdzić jak tam Jerry. - Oświadczyłam. Oczywiście specjalnie.
-Spoko -Ninę jak i Eddiego to nie ruszało i zaczęli poruszać tematy o swojej rodzinie
- Alfie! Idziesz ze mną do Jerome'a? - Zawołałam.
-Nie , on mnie zdenerwował -odparł wściekły.
-A Eddie powiedź od zawsze byłeś taki przystojny?-zapytała Nina. 
Pat tylko nie bądź zazdrosna ,zaczęłam powtarzać sobie w myślach.
- Ja z tobą pójdę! - Uśmiechnęła się Amanda wstając od stołu. - Ktoś musi biedaka na duchu podtrzymać.
- Racja. - Odparłam powoli.
-Nie wiem czemu wcześniej tego nie zauważyłam -ta małpa była za blisko niego ! Nawet Eddie patrzył się na nią dziwnie ,jakby bał się co ona może zrobić
- No to idziemy? - Spytała Am.
- Tsaa.. - Powiedziałam ,a ona pociągnęła mnie za rękę  Prawda była taka ,że nie mogłam oderwać wzroku od Niny i Eddiego ,ale gdy straciłam ich z oczu oprzytomniałam  Przecież ja miałam nie iść do Jeroma. Czemu stoję z Amandą pod jego pokojem ,a ona własnie puka do drzwi?
- Jeżeli jesteś Eddiem lub Alfie'm to spadaj! - warknął Jerry za drzwiami.
-Nie jesteśmy-odezwała się pierwsza Amanda.
- To wejdźcie! - Zawołał. Tak jak chciał czarno włosa otworzyła drzwi i weszłyśmy do pokoju. Jerome siedział z lusterkiem na kolanach i...oczywiście poprawiał sobie włosy.
-A to wy. -powiedział złowrogo ,kiedy nas zobaczył.
- Zaznaczyłeś tylko Eddiego i Alfie'go nie nas. - Zauważyłam.
-Czego chcecie?
- Podtrzymać cię na duchu. - Odpowiedziała Amanda siadając obok niego. - To był pomysł Patrici.
-Nie wierzę wam ,chcecie popsuć mi fryzurę !-zaczął histeryzować.
- A po co niby miałybyśmy? - Spytałam marszcząc czoło.
-Jesteście z nimi w zmowie!
Wywróciłam oczami.
- Amanda uspokój go ,a ja wrócę do salonu ,bo jak słucham tego jego paplania to na serio mam ochotę mu popsuć tą jego perukę! - Warknęłam i wyszłam trzaskając drzwiami.
Usiadłam bezradnie na kanapie ,chciałam pomyśleć w spokoju gdy usłyszałam śmiechy . Popatrzyłam się na schody, a tam zobaczyłam ledwo trzymający się ze śmiechu Eddiego i Ninę.
- Ej nie przeszkadza ci to? - Zapytał Alfie siadając obok mnie. Zachowywał się teraz dość normalnie.
-Ale co ?-udawałam ,że nie wiem o co mu chodzi.
- No wiesz ,twoja przyjaciółka flirtuje z chłopakiem ,którego kochasz...
-A skąd taki pomysł ,że go kocham?
- Przecież to widać. Jesteś z Fabianem ,ale jesteś zakochana w Eddiem. - Stwierdził.
-Skąd to wiesz ?-wydawał mi się taki mądry .
- Mam oczy i rozum ,chociaż czasami tego nie pokazuję. - Uśmiechnął się dumnie.
Odwzajemniłam uśmiech ,znów usłyszałam śmiechy. 

-I co ja mam zrobić ?-zapytałam bezradnie patrząc na przyjaciela.
- Pokaż mu ,że ci na nim zależy i ,że nie podoba ci się to ,że flirtuje z kimś innym.
-Gdyby było tak łatwo. -mruknęłam.
- Wiem! - Zaświeciły mu się oczy. - Wiem co możesz zrobić!
-Co?
- Możesz ze mną poflirtować. Eddie na pewno się spieni jak to zobaczy.
-Dobry pomysł. -pochwaliłam go. -To chodźmy jak najszybciej!

- Możesz ze mną poflirtować. Eddie na pewno się spieni jak to zobaczy.
-Dobry pomysł -pochwaliłam go ,to chodźmy jak najszybciej!
- Ale gdzie chcesz iść? - Zapytał.
-No na schody.
- Ok ,ok już idę. - Powiedział. - Ej chodźmy do ciebie pograć w coś. Pozabijamy zombie!
Pociągnęłam szybko Alfie'go za rękę i ,,przypadkiem'' zobaczyliśmy Eddiego i Nin śmiejących się z czegoś ,teraz trzeba zadziałać : 
-Praw mi komplementy. -szepnęłam mu.
- Masz bardzo ładne oczy. - Uśmiechnął się.
-Dziękuję ,to bardzo miłe -krzyknęłam głośniej tak ,żeby Eddie mnie usłyszał . ,,Zakochani '' oderwali się od śmiania się ze sobą i spojrzeli na nas .
- Ja potrafię być bardzo miły. - Dotknął mojego policzka dłonią. - Zwłaszcza dla takiej ślicznej dziewczyny 
Na mojej twarzy pojawił się rumieniec. Wiedziałam ,że tej scenie przypatruję się Eddie i ta ugh. Usłyszałam śmiechy ,zobaczyłam ledwo trzymających się gołąbków ,śmiejących się z żartu Niny .
- A z takim słodkim rumieńcem na twarzy wyglądasz jeszcze ładniej. - Powiedział Alfie.
-Dzięki Eddie ,że mnie rozweseliłeś ,Fabian wyrządził mi przykrość ,dziękuję -pocałowała go w policzek . Eddie wyglądał na zszokowanego
- Pat ,może pójdziemy do ciebie ,co? - Spytał ciemnoskóry. - Bo u mnie jest Jerome.
-Pewnie -odparłam uśmiechnięta widząc wyraz twarzy Eddiego ,wiedziałam ,że się na mnie obrazi . Takie jest życie
Razem z Alfie'm zaczęliśmy iść na górę ,na naszej drodze stanęli Nina i Eddie.
-Moglibyście nas przepuścić? - spytałam. 
- No jasne ,że możemy. - Eddie wywrócił oczami. Nie był dość zadowolony ,że idę gdzieś z Alfie'm ,ale to on zaczął to przedstawienie ,a ja je skończę. Wraz z Niną odsunęli się ,a my z Alfie'm poszliśmy na górę.
- Dobrze poszło. - Stwierdził Alfie ,kiedy weszliśmy do pokoju.
-No tylko jak sądzę Eddie się na mnie obrazi -odparłam.
- No ,ale to on pierwszy flirtował z Niną ,ty powinnaś się obrazić na niego.
-W sumie , to co robimy ?
- Pograjmy w szachy! - Zaproponował.
Zdziwiło mnie to co powiedział . Alfie i szachy ?
-Umiesz grać w szachy ?
- Nie. - Odpowiedział.
-To jak będziemy grać skoro nie umiesz?
- No to we warcaby pograjmy! - Zasugerował.
-A umiesz w to grać ?-zapytałam jak głupia.
- No ba ,że tak. - Uśmiechnął się. - To gramy!
-Skoro chcesz-usiadłam na łóżku.
- A gdzie masz warcaby? - Spytał rozglądając się po pokoju.
-Pod łóżkiem
- Ok. - Rzucił się na podłogę i zaczął mi grzebać pod łóżkiem. Długo mu schodziło ,a przecież miałam tam tak mało rzeczy. - Znalazłem! - Krzyknął uradowany po jakiś 3 minutach ,po czym wstał i usiadł na przeciwko mnie kładąc pudełko z warcabami na środku.



**Nina**

Pożegnałam się z Eddiem i szłam własnie holem zmierzając do mojego pokoju ,kiedy coś mnie naszło by sprawdzić czy Fabian i K.T są w jej pokoju. Tak zrobiłam.
Zapukałam do pokoju K.T ,nikt nie odpowiadał . Miałam nadzieję ,że K.T nie ma w pokoju
Uchyliłam drzwi i zajrzałam do środka. Przestałam oddychać na moment ,kiedy ujrzałam tam Fabiana i K.T przytulonych do siebie na jej łóżku. Byli kompletnie nadzy i pogrążeni we śnie. 

Nie wiedziałam co powiedzieć ,ten widok mnie ... zamurował !
 -Ty Zdradziecki dupku -krzyknęłam wściekła ,po czym wybiegłam z pokoju mocno trzaskając drzwiami . Pobiegłam do łazienki i zaczęłam płakać ...



**Eddie**

Chodziłem po swoim pokoju w tę i wew tę jak oparzony. Zastanawiało mnie to co teraz robią Patricia i Alfie. No ,ale chyba nie to ,prawda? Przecież to Alfie!  Ma dziewczynę! Willow! No i to Alfie! ALFIE!
Nie mogąc już dłużej wytrzymać wyszedłem z pokoju trzaskając drzwiami i poszedłem na górę.
Nie chciałem tego robić ,ale byłem zmuszony , jak najmocniej umiałem odtworzyłem drzwi i wszedłem do pokoju po czym krzyknąłem :

- Ze mną się rano zabawiasz a teraz z Alfie'm!?- Po chwili dopiero spostrzegłem ,że wcale nie robią tego co myślałem.
Alfie aż odskoczył na bok ,a Patricia spojrzała się na mnie zdziwiona.
- Masz coś przeciwko temu ,że gramy w warcaby? - Spytała marszcząc czoło ,a na nim pojawiła się zmarszczka.
- To ja was może zostawię. - Wymamrotał ciemnoskóry wybiegając z pokoju.
Nie wiedziałem o co powiedzieć ,stałem tak z otwartą buzią . 

-To ja może już pójdę -mruknąłem i zacząłem iść w stronę drzwi..
Nie wiadomo skąd dziewczyna pojawiła się przede mną.
- Powiedz o co ci chodzi. - Poprosiła. - Nie rozumiem cię.
-Czemu mnie nie rozumiesz ?-zapytałem.
- Najpierw to ty sam flirtujesz sobie z Niną ,a masz problem z tym ,że ja spędzam czas z przyjacielem.
-Nie ważne już -znów chciałem iść.
- Eddie masz mi powiedzieć o co ci chodzi. - Zażądała unosząc głos.
-No dobrze ... wydaję mi się ,że mnie nie ... kochasz -powiedziałem.
Prychnęła.
- Ja cię nie kocham?! To ty mnie olewasz i flirtujesz sobie w najlepsze z Niną!
-Chciałem zobaczyć twoją zazdrość, a tylko ja byłem zazdrosny ! -krzyknąłem.
- No to może się zastanów dlaczego Alfie ze mną flirtował i dlaczego akurat obok was. Sam się o to prosiłeś!
-A , to nie znaczy ,że -podniosłem ton głosu -  ,że ... przestałem Cię kochać.
- Nie wiesz co? Pewnie mówiłeś tylko ,że mnie kochasz po to ,żebym dała ci się przelecieć ,ale ci się nie udało ,więc postanowiłeś uderzyć do kogoś innego. Prawda? - Spytała. Jak ona mogła tak myśleć?
Nie wiedziałem ,co powiedzieć : 

- Dobrze wiesz ,że to nie prawda ,gdyby tak było to bym nawet nie czekał ,ale nie to mnie w tobie urzekło .Jeśli jednak mi nie wierzysz trudno ,ja wiem swoje. -odparłem dumnie.
- Próbujesz dorównać Fabianowi? On przeleciał już 3 dziewczyny ,a ty dotychczas tylko jedną więc pewnie ta świadomość cię wkurza. Do kogo podbijesz? Mary ,Joy ,Amandy? Czy jeszcze raz do Niny ,bo widziałam ,że jadła ci z ręki
-Daj mi święty spokój -mruknąłem ,ominąłem Pat i otworzyłem drzwi
- Czyli jednak to co mówię jest prawdą? - Spytała.
-Myślałem ,że jesteś inna ,że w to nie wierzysz ,pomyliłem się -powiedziałem i wyszedłem z 
pokoju.



**Patricia**

Co ja zrobiłam?! Przecież wcale tak nie myślałam! Zraniłam go i tyle! Jestem potworem. Ze złością pchnęłam książki ,które leżały obok mnie na szafce, a te spadły z wielkim hukiem na podłogę. Ja sama rzuciłam się na łóżko i zalałam łzami. Byłam zła sama na siebie. Co miałam teraz zrobić? 
Płakałam dalej gdy wymyśliłam plan . Postanowiłam iść do Eddiego i go przeprosić ,wiem ,że przesadziłam.
Wstałam z łóżka i wytarłam spływające łzy ,po czym powolnym krokiem zeszłam na dół i stanęłam pod jego pokojem ,a następnie zapukałam do drzwi.
-Proszę -usłyszałam.
Chwilę się wahałam zanim weszłam do środka.
Eddie leżał na łóżku na uszach miał słuchawki ,był smutny .

-Czego ode mnie chcesz ? Znowu chcesz mnie obrażać ?- Zapytał kiedy mnie zobaczył.
- Nie. - Odparłam. - Chce cię przeprosić. Nie powinnam tak o tobie mówić. - Powiedziałam siadając na skraju jego łóżka. 
-Powiedziałaś mi po prostu prawdę ,przynajmniej wiem co o mnie myślisz.
- Wcale tak o tobie nie myślę ,byłam po prostu zła. Powiedziałam za dużo i tyle.
-Dlaczego ty taka jesteś ?- spytał .
- Nie rozumiem. - Przyznałam. - Jaka?
-Taka ... wredna ? A mimo to nie umiem przestać o tobie nie myśleć ,cały czas Cię kocham mimo ,że jesteś dla mnie taka. -powiedział patrząc mi w oczy.
- Przepraszam. Taka już jestem ,nic na to nie poradzę. - Wzruszyłam bezradnie ramionami.
Siedział smutny. 

-Na prawdę taki jestem ?-zapytał
- Oczywiście ,że nie. - Odpowiedziałam. - Powiem ci coś o sobie ,ok? W mojej głowie jest taka maszynka ,która zawsze mi mówi czy coś co mówię jest dobre czy złe ,analizuje to. A to co ja ci powiedziałam ,przez nią nie przeszło. Jestem po prostu głupia i tyle. Na serio cię przepraszam, nie chciałam ci tego powiedzieć ,nie myślę tak.
-Nie jesteś głupia. -powiedział już trochę radośniej - A jaki ja jestem ?
- Mam być szczera? - Spytałam.
-Tak. - Posmutniał nieco obawiając się ,że to co powiem może go zranić. 
- No to się przygotuj ,bo będę wymieniać z pół godziny. - Zaśmiałam się. - Ale może wezmę te najważniejsze cechy...więc tak jesteś strasznie denerwujący czasami ,zazdrośnik z ciebie i żarłok ,jesteś wybuchowy ,romantyczny też czasami , złośliwy ,przyznam ,że mega przystojny i kochany.
-Jak miło -uśmiechnął się oddychając z ulgą..
Odwzajemniłam uśmiech.
- Jeszcze raz cię przepraszam.
-Spoko. 
- To może ja już pójdę... - powiedziałam powoli kierując się w stronę drzwi.
-Nie ... znaczy zostań proszę.
Odwróciłam się w jego stronę.
- A jest coś po co miałabym zostać? - Spytałam unosząc brwi.
-Nudno mi.
Zaśmiałam się.
- No dobra. - Podeszłam i położyłam się obok niego na łóżku. - To co chcesz zrobić?
- Co ja tu do cholery jasnej robię!? - Usłyszeliśmy krzyczącego Fabiana. Dosłownie nad nami.
-Chyba się obudził. -szepnął Eddie.
- I wytrzeźwiał. - Dodałam.
-To może być ciekawe.- mruknął gdy usłyszeliśmy następne krzyki tym razem K.T
Wybuchnęłam śmiechem. Nie mogłam się powstrzymać.
-Oj Pat ,Pat. 
- No co? - Wydusiłam z siebie tarzając się po łóżku jak chora psychicznie. -To było śmieszne!
-Ty jesteś śmieszna. -mój były śmiał się z mojego zachowania.
- No dzięki wiesz.
-Gaduło!  Jak ja Cię dawno tak nie nazywałem -przypomniał sobie.
Wywróciłam oczami.
- Kret.
-Kretyn -poprawił mnie.
- Sam siebie nazywasz teraz kretynem? - Spytałam śmiejąc się w najlepsze.
-Foch forever!-krzyknął odwracając się do mnie tyłem.
- A to niby za co?!
-Za to ,że jesteś z Fabianem!
- Dobra to ja mam foch za to ,że ty jesteś z K.T! - Stwierdziłam.
-Super.
- Ale Eddie ty chyba nie na serio, co? - Spytałam ,kiedy się uspokoiłam.
-A ty ?-mruknął odwracając głowę by na mnie spojrzeć.
- No ja nie.
-Udowodnij -uśmiechnął się kpiąco.
- Jak? - Spytałam.
-Wszystko jedno.
- No to mówię ,ja nie mam focha na serio ,żartowałam.
-Spoko -odparł. 
- No to spoko. - Stwierdziłam. A ci u góry ciągle darli się na siebie ,co oni tam robią razem ,czemu nadzy itp. - Jakby nie wiedzieli co się wydarzyło. - Prychnęłam ,a Eddie nie bardzo wiedział o co mi chodzi ,bo patrzył na mnie zdziwiony. - Mówię o K.T i Fabianie. - Wyjaśniłam.
-Aaa, to co chcesz porobić ?-uśmiechnął się uwodzicielski zmieniając temat.
- Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami. - Ostatnim razem to ja wybierałam więc teraz twoja kolej.
-Kiedy ?-zdziwił się. 
- Dzisiaj rano. - Przypomniałam mu.
-Yyy-nie wiedział o co mi chodzi ,lub tylko udawał.
- No Eddie nie udawaj. Wiesz o czym mówię.
-O co ci chodzi ? A zresztą zaraz sobie przypomnę ,chodzi Ci o Lily tak ?-zapytał.
- A czy ja chciałam gadać do sufitu?
-Chciałaś ,żebym się zamknął czyż nie ? Ha rozgryzłem cię !
Zmarszczyłam czoło.
- O czym ty bredzisz?
-Nie udawaj ,że nie wiesz !
- To ty udajesz ,że nie wiesz.


-Jak mi nie powiesz to będę miał foch forever-groził mi.
Westchnęłam.
- Chodzi mi o naszą poranną zabawę durniu.
-A, to o to Ci chodziło -wreszcie pojął - Było tak od razy
- Yhym. - Mruknęłam. Serio był taki głupi czy tylko udawał?

-No to możemy porozmawiać -wymyślił Eddie po jakże długich rozmyśleniach.
- O czym?
-O życiu.
- To...co o życiu?
-Co u Ciebie słychać-coś czułam ,że ta rozmowa nie ma sensu.
- U mnie nic ciekawego ,raczej. - odpowiedziałam.
Rozmowa była drętwa nie mogliśmy zaprzeczyć 

-Opowiedzieć Ci kawał ?
- Kawał? - Zdziwiłam się. - Serio nie mamy lepszego tematu?
-Masz jakiś pomysł ?-zapytał.
- Nie.
-No widzisz to posłuchaj : przychodzi blondynka do blondynki i ...
- Obrażasz Amber! Ona jest blondynką! - przerwałam mu.
-No to : przychodzi brunetka do brunetki
- Ja jestem brunetką Eddie.
-No to przychodzi ruda do rudej -poprawił się .
- Willow ma rude włosy.
-No to przychodzi łysa do łysej -brakowało mu pomysłów.
- No dobra niech już będzie łysa. - Westchnęłam. - Co z nią?
-Zapomniałem -bąknął po chwili milczenia.
Załamała schowałam głowę w rękach i zaczęłam się śmiać.
-Poczekaj zaraz sobie przypomnę. - Zapewnił.
- Dobra. - Wydusiłam przez śmiech.
-Dzięki tobie zapomniałem. - powiedział zły.
- Brawa dla mnie! - Krzyknęłam.
Pokazał mi język.
- Duże dziecko Eddie. - Westchnęłam czochrając mu włosy.
-Powiem tacie -znów pokazał mi język
Znowu zaczęłam się śmiać. Wyglądał jak przedszkolak. Serio.
-Śmiej się ,śmiej to mnie stracisz.
- Aha ,dlatego ,ze się śmieje? Oj nie przesadzaj Edziu.
-O teraz Edziu ? Dobra nie ważne nie gadajmy o tym . Nie chcę być nie miły ,ale przed chwilą mnie uraziłaś i ja i swoja duma chcemy pozostać sami w pokoju. -mruknął zły
Cudem powstrzymałam się od kolejnego ataku śmiechu.
- Najpierw każesz mi zostać ,a teraz mnie wyganiasz?
Pokiwał głową :



-No chyba ,że mnie przeprosisz!
- A mam za co?
-Jeśli mówisz ,że nie masz to mnie opuść -nakazał.
- A wiesz ,że jak cię opuszczę to na zawsze? - Zażartowałam.
-Jeśli to zrobisz to NIESTETY ,ale tak musiało być .Znaczy to ,że Ci na mnie nie zależy -odparł. 
- Nie zniósł byś tego ,co nie? - Spytałam.
-Może. -usłyszałam - Ale mam jeszcze Lily !
- Lily to sufit Eddie.
-Może. -czy on zna tylko jedno słowo?
- Och no dobra. Przepraszam. Zadowolony?
-Pewnie , żarty Ci nie odpowiadają to co chcesz porobić ?- spytał już całkiem normalny.
- Nie wiem. - Odpowiedziałam.
-Pat ty zawsze byłaś taka niezdecydowana -uśmiechnął się ciepło
- Co ty gadasz? Nigdy nie byłam niezdecydowana.
-Ta w ogóle -prychnął.
- No tak ,w ogóle.
-A teraz jesteś zdecydowana na to co chcesz robić ?-uśmiechnął się
- Mi to obojętne. - Odparłam.
-Czyli nie jesteś zdecydowana HA!-krzyknął mi prosto w twarz.
- Umyj zęby ,bo ci jedzie z buzi. - Skomentowałam ,oczywiście w żartach.
Nic nie odpowiedział , wstał ,wszedł do łazienki ,usłyszałam jak drzwi się zamykają..
- Tylko żartowałam! - Krzyknęłam za nim śmiejąc się.
Nikt się nie odezwał.
- Co? Znowu mam cię przepraszać? - Spytałam.
Dalej cisza.
- Stwierdzam ,że kibel cię wciągnął w tej łazience skoro się nie odzywasz.  Ale ty jesteś obrażalski. - mruknęłam. - Ja się na ciebie nie obrażam ,to nie fair! - Pożaliłam się.
Wyszedł z łazienki i stanął naprzeciwko mnie.

- Tak chcesz się bawić to dobrze ,już Cię nigdy nie pocałuję -krzyknął i z hukiem wyszedł z pokoju.
Nie czekałam długo ,gdy drzwi do pokoju się otworzyły ,zobaczyłam Eddiego :
-To mój pokój - odparł po czym położył się na łóżko.
- Aha ,czyli ja mam wyjść? - Spytałam unosząc brwi.
-Nie.
- Serio? - Zdziwiłam się. - Myślałam ,że nie chcesz mnie widzieć teraz.
-Nie spoko ,będę pamiętał na przyszłość ,żeby się z tobą nie całować ,bo podobno śmierdzi mi z buzi-powiedział oschle.
Zaśmiałam się.
- Czemu ty wszystko bierzesz na poważnie? Tylko żartowałam.
-Tylko żartowałam. -zaczął mnie przedrzeźniać
- No tak.
Eddie leżał już cicho ,nie przedrzeźniał mnie ,ale ta cisza mi nie odpowiadała ,wiedziałam ,że się na mnie gniewa.
Westchnęłam.
- No przepraszam. - Odezwałam się. - Już więcej nie będę się tak zachowywać.
-Spoko ,a ja już więcej Cię nie pocałuję -denerwował mnie
- No skoro tak chcesz ,to dobrze. - Odparłam.
-Super-prychnął
- No powiedz jak chcesz ,żebym wyszła. To wyjdę.
-Nie , nie możesz zostać -wiedziałam ,że moja obecność go denerwuję
- Po co mam zostać ,skoro widzę ,że masz mnie dosyć? - Spytałam.
-Tylko ty twierdzisz ,że mam Cię dosyć -wreszcie odwrócił się do mnie.
- Przecież widzę ,że tak jest.
-Oj Pat ,Pat nawet nie masz pojęcia jak się mylisz -uśmiechnął się.
- No nie mam. - przyznałam.
-A bardzo. -przybliżył się do mnie podejrzanie za blisko.
- To się cieszę ,że się mylę ,a nie na odwrót.
- Możesz być jak blisko tylko chcesz ,ale nie możesz mnie pocałować. - Przypomniałam mu ,kiedy spróbował się zbliżyć jeszcze bardziej. - Sam tak powiedziałeś.
-Ja nie mogę Cię pocałować to prawda ,ale nie sądzę ,że ty się oprzesz mojemu wyglądowi -uśmiechnął się chytrze poprawiając włosy.
- Nie udawaj Jerome'a. - Skrzywiłam się.
-Nie to nie !-krzyknął po czym zły znów się odwrócił.
Znów zaśmiałam się z jego reakcji.
- Pamiętaj ,że zakazałeś tylko sobie mnie całować ,a ja wciąż mogę pocałować ciebie. No chyba ,ze tego też zabronisz.
-Jak tam se chcesz, mam jeszcze Lily. -usłyszałam jak do siebie szepczę.
- Pewnie Lily jest wstyd za ciebie. - Westchnęłam.
-Pewnie Lily jest wstyd za ciebie. -znów ten kretyn mnie przedrzeźniał.
- Wychodzę. - Oznajmiłam i zaczęłam się podnosić.

Gdy Eddie złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę ,więc znów wylądowałam obok niego.
- Co ty robisz? - Spytałam zaskoczona jednak nie mogłam powstrzymać się od tego by się nie uśmiechnąć.
-Nigdzie nie idziesz -odparł pewny siebie.
- A to niby dlaczego?
-Dlatego ,że -nie wiedział co powiedzieć ,nie mogłam oderwać od niego wzroku gdy niespodziewanie on mnie pocałował .
- Złamałeś swój zakaz! - Wytknęłam mu kiedy się od siebie oderwaliśmy.
-Dawaj kartkę. -powiedział.
Zmarszczyłam czoło.
- Po co ci kartka?
-Po to ,żebym napisał tam uroczyście ,że więcej cię nie pocałuję.
- I po co ci to? - Westchnęłam.
-Będzie pewna i nie będziesz musiała się bać mojego oddechu i tego ,że Cię pocałuję -Eddie robił się za cwany.
- Twój oddech jest spoko ,przed chwilą się przekonałam. - Odparłam.
-Nie kłam,nie kłam. -mruknął.
- Nie kłamie. Przysięgam.
-No pewnie ,a Alfie nie wierzy w Ufo.
- No ,a Jerome ma bujną fryzurę. - Dodałam.
-A nie ?-popatrzył się na mnie dziwnie
- Nie. - Zrobiłam niesmaczną minę. - Mi się nie podoba.
-Dziwne -mruknął przejęty jakby zależało mu na Jeromie czy co.
- Myślałam ,ze nie lubisz Jeroma
-Bo nie lubię ,ale fryzurę ma spoko -wydawał mi się dziwny.
- No to serio masz zamiar to pisać? - Spytałam po chwili.
-Jeśli ty tak bardzo chcesz to tak.
- No ja własnie tego nie chcę.
-Udowodnij to. -uśmiechnął się cwano.
- Jak?
Westchnął.
- Serio powiedź mi ,bo nie wiem. - Poprosiłam.
Milczał.
- No dobra ,niech ci będzie. - Skapitulowałam i nie wiedząc za bardzo co zrobić pochyliłam się i lekko pocałowałam. 
Oderwaliśmy się od siebie po chwili.

-I co dalej śmierdzi mi z ust ?-znów zaczął temat
- Eddie nie zaczynaj. - Jęknęłam chowając głowę w poduszkę.
-Tylko pytam!
- Nie.
-Tak.-czułam ,że podważa mój autorytet.
- Aha ,czyli teraz sam przyznajesz ,że śmierdzi ci z buzi?
-Nie było rozmowy -zdenerwował się. 
- Okay. - Zgodziłam się nie wiedząc co powiedzieć.
-Super.
- Dobra ,nie gadajmy o tym. - Zaproponowałam.
- JAK MY MOGLIŚMY?! - Znów usłyszeliśmy wrzaski z góry.
-O gołąbeczki nie próżnują. -prychnął Eddie.
- A my ciągle z nimi chodzimy. - Westchnęłam.
-Ty tak ,ja jestem wolny -uśmiechnął się. - tylko K.T jeszcze tego nie wie.
- W sumie to ja też jestem wolna. - Stwierdziłam. - Mówiłam ci ,że mam zamiar z nim zerwać.
-Przybij. - Wyciągnął do mnie rękę zaciśniętą w pięści. Zrobiłam to samo i uderzyłam w nią lekko.


-Dobrze a teraz powiesz mi prawdę ,co widziałaś w Fabianie ?- zaczął przekomarzać się ze mną.
- A czy to ważne? - Skrzywiłam się. Rozmawianie o tym zwłaszcza z nim nie bardzo mi się podobało.
-Ważne czy nie ,chcę wiedzieć. -znowu był uparty.
- Ale co ciebie to obchodzi? 
-Zmieńmy temat.-poprosił.
- Na jaki? - Spytałam. Miałam nadzieję ,że wymyśli coś co nie jest związane z moim psycho związkiem z kujonem.
-Gdybyś musiała wybierać -znowu zaczął temat...
- Czy my nie mamy nic lepszego o czym moglibyśmy rozmawiać? - Przerwałam mu.
-To o czym chcesz rozmawiać ?
- Nie wiem. O czymś co nie dotyczy Fabiana ,ok?
-To pogadajmy o K.T- zaproponował.
- Co o K.T? - Westchnęłam. O niej też nie chciałam rozmawiać ,no ,ale jeżeli nie o niej ,to znając go temat by był o mnie ,o nim lub o nas ,a o tym to już w ogóle nie chciałam nawet słyszeć.
-Dlaczego jej nie lubisz ?-zapytał ,było to trochę jak pytanie dlaczego nie lubisz Fabiana
- Nie wiem ,po prostu nie przypadła mi do gustu. - Odpowiedziałam.
-No pewnie. -mruknął - Oj kotku. 
- Dlaczego ty mnie musisz tak nazywać? - Jęknęłam.
-Czyli mam cię tak nie nazywać, kotku ?
- Jak ci zabronię to wymyślisz jakieś inne głupie przezwisko.
-Zgadza się kotku. -odparł coraz to pewniej.
- No to mógłbyś mi powiedzieć chociaż dlaczego "kotku"? - Spytałam.
-Ponieważ kotku brzmi lepiej niż skarbie. -odpowiedział.
- Już wolę tą Gadułę. - Mruknęłam.
-Gaduła mi się już dawno znudziła kotku. -jak jeszcze raz to powie to mu coś zrobię.
- No to po prostu Patricia, no!
-A ty mnie będziesz jak nazywała ?-zapytał coraz to bardziej uśmiechnięty.
- Ty będziesz...Kretem.
-No nie wiem to takie mało oryginalne ,zawsze możesz mnie nazywać :mój chłopak ,mój ptysiu ,mój misiu ,mój skarb -zaczął wyliczać.
Prychnęłam.
- Chyba cię bańka boli. - Przysunęłam się do niego i zapukałam w jego czoło. - Jest tam jeszcze twój mózg?
-Albo możesz mnie jeszcze nazywać :mój przyszły mąż -zignorował tamto.
- Chyba jednak pan już nie ma mózgu ,panie Miller. - Stwierdziłam.
-Może być przyszły mężu ,moja przyszła żonko. -pocałował mnie w policzek.
- Nie będę cię tak nazywać! - Podniosłam głos.
-Ale ja będę żonko.
- To już wolę tego kotka. - Westchnęłam.
-Nie żonko. -podniósł głos.
- Bo zaraz wyjdę. - Zagroziłam.
-Żoneczko ty moja nie wyjdziesz.-szepnął mi do ucha
- Co cię napadło?
-Nie rozumiem -nie wiedział o co mi chodzi.
- Ty się tak nie zachowujesz. - wyjaśniłam.
-Właśnie o to mi chodzi . Rozgryzłem Cię . Nie chciałaś być ze mną ,bo nie podobał ci się mój charakter teraz postanowiłem być bardziej jak Fabian i Jerome w jednym -odparł dumny ze swojego pomysłu.
- Ale ty jesteś głupiutki. - Westchnęłam. - Jeżeli będziesz jak Fabian i Jerome to możesz liczyć jedynie na to ,że Nina i Joy się zaczną do ciebie kleić ,a ja nie.
-Dlatego Nina była tak mną zainteresowana. - Zadumał się. 
- No widzisz.
- Po co się z nią w ogóle we flirt wdałeś? - Spytałam.
-Ktoś tu jest zazdrosny -mruknął.
- Wcale nie! - Zaprzeczyłam.
-Wcale.
- No na prawdę. - Zapewniłam.
-To po co się pytasz ?-zapytał
- Z ciekawości. - Odpowiedziałam.
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła-od kiedy on taki religijny ?
- No dobra ,już się nie będę pytać. - powiedziałam.
-Och Pat ,Pat -zaczął śpiewać.
- Ucisz się. - Nakazałam. - W chórku nie jesteś.
-Pewnego dnia ,zobaczyłem Cię -nie ustępował
- Eddie! Cicho! - Uniosłam głos.
-Siedziałaś na ławceeeee -wydzierał się .
- Zamknij się. - Krzyknęłam.
-Od razu wiedziałem ,że zakochała się -nie ustępował
- Ale ty jesteś debilowaty człowieku. - Mruknęłam.
-Błagała ona mnie ,żebym nie odrzucał jej -zaraz się zdenerwuję.
- Wyśle cię do psychiatry przyrzekam!
-Miała na imię Patricia była dla mnie bliska !-ignorował moje szantaże.
- Jeszcze jedno słowo ,a wstanę ,wyjdę z tego pokoju i się więcej do ciebie nie odezwę.
-Patricio droga jesteś śliczna i młoda .
- Wychodzę! - Krzyknęłam wstając z łóżka.
-Nie wychodzisz-złapał mnie za rękę tak gwałtownie ,że usiadłam na jego kolanie. 
- To się zamknij. - Odparłam przesuwając się by usiąść na łóżku .
-Nie lubisz jak śpiewam? - Posmutniał.
- Nie. - Odpowiedziałam.
-A co we mnie lubisz ?-zapytał.
- Nie chce mi się wymieniać.
-No to dwie rzeczy ,najważniejsze co umiem robić ! Na przykład szyć na drutach. 
- Przecież nie umiesz. - Westchnęłam.
-To był tylko przykład ,więc ... ?
Zastanowiłam się ,lecz nic konkretnego mi do głowy nie wpadło.
- Nie wiem.
-Paaattt. -poprosił.
- Serio nie wiem
Popatrzył się na mnie z miną małego psiaczka.



Nie mogłam patrzeć na jego twarz w tym momencie. Ta mina zawsze mnie rozbrajała. No ,ale co mogłam mu powiedzieć skoro nawet nie wiedziałam co w nim jest takiego co lubię? Postanowiłam się najpierw porządnie nad tym zastanowić.
- Masz ładne oczy. - Wypaliłam nie wiedząc co mogę wymienić.
-Dziękuję ,twoje też są śliczne. -odparł z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się czując ,że moje policzki wypełnia rumieniec.
- Dzięki...To dlatego lubisz się tak ciągle w nie patrzeć?
-Ja ? Może -nie chciał się przyznać ,ale ja wiedziałam ,że tak właśnie jest.
- No to może czy tak? 
-Ej nie naciskaj. -poprosił
- Dobra ,najlepiej to nie będę nic mówić ,co ty na to?
-Pati ty znasz prawdę. - Westchnął.
- Tylko nie Pati! - Krzyknęłam. - Tak może mnie nazywać tylko twoja siostra i nikt więcej ,zrozumiano?
-No to jak mam Cię nazywać ?-był zdenerwowany.
- Jakkolwiek tylko nie Pati ,ok?
-A może być kotku ?-znów zaczynał.
Skapitulowałam. Kłócenie się z nim i tak nie miało większego sensu.
- Dobra ,niech już będzie.  Ale nie przy ludziach. - Zastrzegłam.
-Wstydzisz się mnie ?-zapytał smutny.
- Nie sądzisz ,że nazywanie mnie "Kotkiem" publicznie ,kiedy wiadomo ,ze nie jesteśmy razem ,byłoby trochę dziwne?
-To wszystko może się jeszcze zmienić ,pamiętaj. -mruknął.
- Tak wiem ,ale puki co żadnego kotka na śniadaniu ,obiedzie i kolacji lub kiedy ktoś jest na tyle blisko by usłyszeć ,ok?

-Spoko. -uśmiechnął się promiennie.
Zmarszczyłam brwi i przymrużyłam oczy przyglądając mu się wyraźnie. Wydawał mi się zbyt wesoły.
- Na pewno?
-Nie ufasz mi ?-zmartwił się. 
- Ufam. - Zapewniłam. - Ale też cię znam.
-To miało mnie obrazić ?,Bo nie obraziło. -znów się głupio uśmiechał ,brakowało tu jeszcze gadaniny z Lily i śpiewania.
- Jak nie obraziło to dobrze ,bo nie mam ochoty znosić więcej twoich fochów.
-Ale to zabolało. - udał smutnego.
- Trudno. - Odparłam. - Nic na to nie poradzę ,że foch teraz jest u ciebie na pierwszym miejscu i jest strasznie denerwujący.
-Ty jesteś na moim pierwszym miejscu ,potem Lily ,potem foch-zaczął wyliczać.
- A K.T? - Spytałam.
-Ona jest chyba 200 ,nie 202.
- To daleko. - Stwierdziłam. - Myślałam ,że bliżej.
-To źle myślałaś ,Jerome jest na 100 - powiedział dumnie.
- Aha. Fajnie ,że masz każdego na jakimś miejscu. - Przyznałam.
-A ja na ,którym jestem , na 500 ?
- Jeżeli tak uważasz.
-Chcę znać twoją opinię. 
- U mnie jesteś na pierwszym miejscu. - Wyznałam.
Patrzyłam się na mnie w szoku.
- No co? - Spytałam.
-Nie nic. -mruknął w odpowiedzi.
- Nie wierzysz mi?
-Wierzę ,tylko myślałem ,że Fabian.
- Eddie ,mówiłam ci już coś na temat Fabiana.- Zauważyłam ,dlaczego po tylu zapewnieniach ,że Fabian nic dla mnie nie znaczy ,on ciągle mówił swoje?
-Dobra nie wracajmy do tego ,Pat nudno mi.
- Mi też. - Odparłam wzdychając.
-Co chcesz robić?
- Obojętnie.
-Wcześniej myślałem ja , teraz ty -odparł.
Zamyśliłam się unosząc oczy ku górze.
- Może...- Starałam się coś wymyślić ,ale to się raczej na nic nie zdawało. - pogramy w coś? Nie wiem.
-A w co chcesz?
- Mi to szczerze obojętne. Ważne ,żeby się nie nudzić.
-Może planszówke ,zaczarowana kraina! -wyciągnął grę ,która z pozoru wyglądała na grę dla dzieci.
- Bawimy się w przedszkolaki? - Spytałam rozbawiona.
-To nie jest gra dla przedszkolaków ,to życie. Kochałem tą grę,ale była straszna-wyraził panikę machając dłońmi.
Westchnęłam.
- No dobrze to zagrajmy.
-Tylko uważaj ,żebyś potem nie płakała. -ostrzegł mnie.
- Dlaczego niby miałabym płakać? - Zdziwiłam się.
-Ta gra jest dosyć trudna. - powiedział rozkładając planszę na środku łóżka. 
- To tylko gra ,Eddie. 
-Zależy dla kogo. -dał mi różowy pionek.
- No dla mnie na pewno. - Powiedziałam obracając rzecz w ręku.
-Dobrze Patricio jeśli przegrasz nie miej mi tego za złe !
- Dobra. Nie przeżywaj. - Zachowywał się jakby serio ta gra była jakaś ważna.
-Ja pierwszy -uśmiechnął się , wypadła mu 3.
- Na czym ona w ogóle polega? - Zapytałam przyglądając się jak rusza swoim pionkiem.
-Musisz wejść na wieże -pokazał mi namalowany budynek po czym zaczął czytać swoją kartę - Jesteś zwycięzcą ,idź 2 pola do przodu.
- O już ci się powodzi. - Uśmiechnęłam się.
-Te wróżby są prawdziwe ,widzisz Pat miałaś fajnego chłopaka
- Widzę ,widzę.
-Teraz ty
Kulnęłam kostką ,po chwili zatrzymała się na literce 3. Ruszyłam pionkiem.
- I co dalej? - Spytałam ,kiedy na polu na ,którym stanęłam był jakiś dziwny znak zapytania.
-Oznacza to prawdę czy wyzwanie ,jeśli pytanie ,które Ci zadam jest prawdą idziesz 1 pionek w przód jeśli fałszem w tył 2 pionki.
Westchnęłam.
- Dobrze ,katuj mnie.
-Kochasz mnie ?-zapytał
Skrzywiłam się.
- Serio nie masz lepszego pytania?
-Dwa do tyłu. -odparł dumnie.
- Co? Nawet nie odpowiedziałam ci na to pytanie.
-Właśnie ! Jeśli szybko nie odpowiesz na pytanie idzie się do tyłu
- No niech będzie. - Wzdychając cofnęłam swój pionek w tył dwa pola. - Masz szczęście ,że nie znam prawdziwych zasad.
-Kotku ,teraz ja . - Wziął kostkę ,wyszło mu 4 . Stanął na plusiku.-Musisz mi zadać jakieś wyzwanie. 
-  Idź pocałuj K.T. - Powiedziałam nie zastanawiając się w ogóle nad tym.

Zamurowało go.
-Ale wiesz ,że ja muszę na prawdę to zrobić. - powiedział zmartwiony
Znienacka wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
- Zawsze możesz odmówić ,przecież to tylko gra.
-Ja nie chcę przegrać. -odparł smutny.
- Mam ci zadać inne wyzwanie? - spytałam.
-A co nie wytrzymałabyś tego ?-zapytał ironicznie
- Ja tu się martwię o ciebie ,a nie o siebie. 

Nie odezwał się więcej na ten temat. Po tym ,że cofnął swojego pionka o kilka pól stwierdziłam ,że wycofuje się z tego wyzwania. I w sumie dobrze. Nie chciałabym oglądać go całującego się z K.T. Gra przebiegała dobrze. Nie wiedząc czemu Eddie bardzo przejmował się tym co dzieje się na planszy. Nie obyło się bez kilku krzyków i fochów na moją osobę. Na szczęście to on wygrał i był z siebie bardzo zadowolony. 
- Gratuluję. - Powiedziałam chowając wszystko z powrotem do pudełka. Szczerze mówiąc to już trochę mnie ta gra nudziła.
- Mówiłem ci ,że to nie dla dzieci. - Odpowiedział dumny.
Przytaknęłam ,pomimo tego ,że przez całą rudne czułam się dosłownie jak przedszkolak. No ,ale niestety chyba Eddie ma inny tok myślenia niż ja. Trudno.
- Obiad! - Dobiegł nas głos Trudy. Zszokowana spojrzałam na zegar. Pokazywał dosłownie 14 ,czyli porę na drugi posiłek. Nie miałam pojęcia ile czasu spędziłam z Eddiem ,nie odczuwałam tego. Ale nie to mnie teraz martwiło. Była pora obiadowa ,a K.T  i Fabian już nie spali ,byli całkiem trzeźwi i chyba zdawali sobie sprawę z tego co razem zrobili. Pytanie pozostawało jedno: Czy będę na tyle odważna ,żeby teraz z nim zerwać?

CDN...

No i to ostatnia już część naszych zdrad! Wiem ,że było ich dużo i wiem ,że na tą ostatnią kazałam wam długo czekać ,ale to wszystko przez to ,że długo ją pisałyśmy. Bo wszystkie części zdrad jak już wspominałam wcześniej były pisane z Magdą Miller dawniej znaną jako Patricia Williamson z tego bloga KLIK. Masz wspaniałego bloga no i Kocham cię normalnie za to ,że poświęciłaś mi tak jak i pisaniu tego tak wiele swojego czasu ,który mogłaś zawsze spożytkować inaczej. Bardzo miło mi się to z tobą pisało i mam nadzieję ,że to kiedyś powtórzymy ,ale może tym razem do ciebie :)
PS/ Wbijajcie na bloga Wiktorii i komentujcie jej wspaniałe rozdziały ,bo są po prostu cudowne jak dla mnie! KLIK

Patricia Miller

11 komentarzy:

  1. Helołłł!!!
    Przeczytałam ,było tego dużo ,ale jest !
    Mi też się z tobą bardzo dobrze pisałoo!! No pewnie ,teraz u mnie :P
    Ach te twoje pociski
    Pozdrawiam /Edzio

    OdpowiedzUsuń
  2. Super jest taki fajny, tylki niech wkońcu Peddie zerwie z K.T i Fabianem.

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko jaki długi *o* ! Ale jest boski! Ma być koniec Keddie i Fabtrici!
    Ja tak powiedziałam i tak masz zrobić ;P
    Nie no, zrobisz jak chcesz. Piszesz świetnie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaczepisty czekam na nowy :DDD
    Mega długi ci wyszedł mam nadzieję ,że w nowym Pat i Eddie zerwą z Fabianem i K.T :D
    :DDDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!!!
    Suupperrr rozdzial!
    Wyszedl bardzo dlugi
    Mysle ze Pat i Eddie beda razem!!
    Peddie<3<3
    Z niecierpliwoscia czekam na nexta.
    Mysle ze bedzie niedlugo;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Meega ! *,*
    Oni juz nie oficjalnie sa razem. Zonko ^^ haha

    OdpowiedzUsuń
  7. super<3
    tyle czekania ale warto<3
    nie modę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie razem *.*! Nie mogłam się doczekać rozdziału, a gdybyś mi nie napisała, że dodałaś nowy to bym nawet nie wiedziała, bo mi się nie wyświetliło. Super, że jest długi i normalnie ............Bosh oni są razem!! Chyba się zakochałam w Twoim blogu. Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny rozdzial. Warto bylo czekac. Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  10. Nareszcie :D genialne nic dodać nic ująć

    OdpowiedzUsuń
  11. Super!! PEDDIE<3<3<3<3<3<3<3 Warto bylo czekac. Czekam na nexta. Mysle ze bedzie niedlugo i ze nie bedzie trzeba czekac tyle co naten rozdzial;-) / Gadula

    OdpowiedzUsuń

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."