** Patricia **
Głowa zaczęła mnie boleć niewyobrażalnie. Przyłożyłam rękę do czoła i otworzyłam oczy,po czym przeżyłam szok. Co do cholery ,pomyślałam ,kiedy zobaczyłam Eddie'go przytulonego do mnie ,który śpi.
Starając się zajrzeć we wspomnienia z wczoraj zdałam sobie sprawę ,że pamiętam wszystko do momentu ,w którym idę z chłopakami Alfie'm i Jerome'm do baru ,a później film się urywa.
Potrząsnęłam Eddie'm na co ten natychmiast poderwał się do pozycji siedzącej z szeroko otwartymi oczami.
- Co ja tu robię?! - spytałam krzycząc zanim ten zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Leżysz. - odpowiedział przecierając oczy. Byłam pewna ,że bardzo dobrze wiedział ,że nie o taką odpowiedź mi chodziło.
- Skąd się tu wzięłam? - spytałam ponownie licząc ,że tym razem dostanę odpowiedź na jaką czekam.
- Byłaś wczoraj pijana. Nie chciałem zostawić cię na pastwę losu w ogródku z Thomasem.
- Z Thomasem? - nie przypominałam sobie ,żebym kogoś takiego znała. Chociaż mogła to być osoba poznana po tym jak wypiłam pierwszy kieliszek wódki. Zdawałam sobie sprawę z tego ,że musiałam dużo wypić skoro nic ze wczorajszych wydarzeń ,nie pamiętałam. Nawet krótkich ułamków.
- Thomas to róża. - wyjaśnił mi z nieco rozbawionym wyrazem twarzy. - Znalazłem cię wczoraj ,gdy do niej gadałaś. - zaśmiał się. - Byłaś nieźle zakręcona.
Zbulwersowana podrapałam się po skroni. Wiedziałam ,że wczoraj nieco przesadziłam z nadmiarem alkoholu i ,że wcale nie powinnam dać się namówić na ten wypad do baru Jeromowi i Alfie.mu.
- Czy robiłam coś jeszcze ,czego nie robię ,kiedy jestem normalna?
Pokiwał głową śmiejąc się.
- Oj tak. Miałem niezły cyrk z tobą. - odpowiedział przyglądając mi się uważnie. Zapewne chciał wychwycić jakieś zmiany na mojej twarzy ,gdyż ta wciąż pozostawała nieodgadniona.
- Na razie nie chcę znać szczegółów. - powiedziałam szybko widząc ,że zaczyna otwierać usta by coś powiedzieć.
Od razu je zamknął ,a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Dobrze. Powiem ci ,kiedy będziesz chciała.
- A wiesz może gdzie jest Alfie i Jerome? - zainteresowałam się nagle. Oni też byli w barze ,a ile wypili i czy wrócili do domu ,to już nie wiedziałam.
- Mówiłaś ,że Jerome poszedł przepraszać Joy ,a Alfie zaginął w akcji. - odparł niewzruszony.
- Ktoś wie ,że tu jestem? - zapytałam po chwili.
Blondyn wzruszył ramionami.
- Raczej nie ,ale w sumie to nie jestem pewny.
- Jak to nie jesteś pewny?
- Trochę wczoraj świrowałaś ,kiedy przyniosłem cię do domu, także nie wiem czy kogoś obudziłaś lub czy ktoś nas widział.
Zastanowiłam się chwilę.
- To ja może lepiej już pójdę ,żeby nikt nic nie podejrzewał. - szybko odgarnęłam kołdrę i podniosłam się. Po chwili już stałam na nogach ,ale zakręciło mi się w głowie ,a w oczach pojawiła się ciemność i opadłam z powrotem na poduszki.
- Wszystko w porządku? - poczułam jak Eddie delikatnie łapie mnie za ramiona. Odczekałam chwilę ,aż zawroty i ciemność minom. Pierwsze co zobaczyłam ,to zatroskana twarz Eddie'go. Był teraz bliżej niż przed chwilą. Patrzył na mnie zaniepokojonymi oczami.
- Już wszystko okay. - Powiedziałam w końcu. - Możesz mnie puścić.
- Nie wyglądasz najlepiej. - odparł.
- I nie czuje się najlepiej. - dodałam wzdychając ciężko. Chciałam znów wstać ,ale całe moje ciało było jak z waty. Zaczęły mnie boleć wszystkie mięśnie jakbym przeżyła jakiś 10 kilometrowy marsz czy coś.
- Połóż się. - zasugerował chłopak. Po raz kolejny utwierdzał mnie w fakcie ,że wciąż pomimo tego co było nie jestem mu obojętna.
Zrobiłam tak jak mi kazał. Kiedy leżałam ból fizyczny jak i mentalny nie dawały się tak we znaki.
- Chcesz coś do jedzenia? - spytał.
Pokręciłam głową.
- Jeżeli coś zjem to zaraz to zwymiotuję. - mówiłam prawdę. Od żołądka w górę czułam jakby ogień.
- A coś do picia? Może wodę?
- Eddie przestań. Nie przejmuj się mną. - nie chciałam by tak się zachowywał. - To wszystko przez alkohol. Po prostu za dużo wypiłam i teraz mam kaca to normalne.
- Jesteś pewna? - Ani na chwilę jego troska się nie zmniejszyła.
Kiwnęłam głową, po czym zamknęłam oczy i chyba po jakimś czasie zasnęłam ,bo gdy otworzyłam je ponownie słońce ,które z samego rana świeciło nie miłosiernie mocno ,teraz kompletnie zaszło za chmury ,a z ciemnego nieba lał się deszcz.
Eddie siedział obok mnie i stukał palcami w klawiaturę na swoim komputerze.
Podparłam się na łokciu ,a ten dopiero zauważył ,że już nie śpię.
- O wstałaś. - Uśmiechnął się spoglądając to na mnie to na ekran laptopa. - I jak się spało?
- Dobrze. - Odpowiedziałam przeciągając się odrobinkę.
- A jak się czujesz?
- Też dobrze. Już mnie tak głowa nie boli ,ale chce mi się pić. - Zrobiłam kwaśną minę.
- To się nazywa kac roku. - Zaśmiał się po czym sięgnął po butelkę wody stojącą obok łóżka. - Proszę. - Wręczył mi ją i wrócił do wcześniej robionej czynności.
- Specjalnie przytargałeś tu tą butelkę? - Spytałam.
- Yhym ,jak spałaś. Wiedziałem ,że będzie chciało ci się pić. - Na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.
- Widziałeś może Alfie'go lub Jeroma?
- Jeroma tak. Leżał bykiem na dywanie w salonie ,a Trudy usiłowała go pozbierać.
Powstrzymałam śmiech.
- Nie pomogłeś jej?
- Czy stanie obok i śmianie się ,się liczy? - Zapytał.
- Nie.
- Więc nie. Nie pomogłem.
Westchnęłam.
- Świnia.
- Gaduła.
Nic nie odpowiedziałam. Nie miałam ochoty się z nim sprzeczać ,pomimo tego ,że bardzo to lubiłam. Po prostu nie miałam dzisiaj na to siły.
- Wydaje mi się ,że dzisiaj Luny na niebie nie będzie. - Powiedział patrząc w okno.
- Kto to Luna?
- Tak nazwałaś księżyc.
- Proszę nie mów mi co robiłam wczoraj ,bo mi się robi wstyd. - Poprosiłam.
- I powinno. - Skinął głową.
Nie miałam pojęcia co napadło mnie wczoraj ,że pozwoliłam się przekonać Alfie'mu i Jerremu do upicia mnie. To prawda oni sami z tego co pamiętam też się nieźle upili ,ale ja ,żeby mieć takie jazdy jak księżyc Luna czy kwiat Thomas? Musiało być ze mną na prawdę źle.
Resztę dnia ,którego zostało całkiem mało spędziłam właśnie z Eddiem. Szukaliśmy Alfie'go ,który okazał się być w swoim pokoju. Willow dzielnie nad nim czuwała ,a ten wyglądał po prostu jak trup. Mówiła ,że znalazła go jak była na porannym spacerze w parku ,w krzakach. Wcale się nie dziwiłam ,ale nie obyło się oczywiście od śmiechu ,za który Alfie walnął na mnie i na Eddiego focha ,no ,ale trudno. Przejdzie mu. Przysłuchiwaliśmy się też kłótni Jeroma i Joy. Clarke nie pamiętał co wczoraj zrobił ,a Mercer krzyczała na niego za to ,że nie powinien do niej przychodzić pijany i jeszcze zachowywać się tak jak się zachowywał. Byłam ciekawa jak.
Po tej całej dzisiejszej akcji zrozumiałam jedną rzecz. Nigdy więcej picia w takich ilościach.
CDN...
Sorka ,że krótki ,ale jak dobrze pójdzie to może jeszcze 42 dwa pojawi się dzisiaj! :D Dobijcie tylko do 20 komków ,a rozdział będzie wasz! ;)
Patricia Miller
Nasteeeeeeepnyyy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper. Dawaj nexta! Jeszcze dzisiaj!
OdpowiedzUsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńSuuuuper, ale troche krótki ;(
OdpowiedzUsuńSuper, czekam na next
OdpowiedzUsuńGenialny, nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńTroche krótki, ale i tak mi się podoba. Proszę wstaw następny jeszcze dzisiaj !!
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co Jerome i Alfie robili jak wyszli z baru pijani hahaha! Czekam na nextttt !!
OdpowiedzUsuńHahaha super.
OdpowiedzUsuńahahahahahhahahaahhaah SUper. :P /DJPysia
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial!!! Luna i Thomas hehe. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńSUPER
OdpowiedzUsuńWSPANIAŁY
HAHAHAHA
Dodaj dziś nowy rozdział
Gad.
:)
Wspaniały
OdpowiedzUsuńdodaj jeszcze dziś nowy rozdział
Super
Hejo!!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdziałł!!
Kac roku xD
Czekam na next
Fajny ale za krótki dodaj szybko
OdpowiedzUsuńsuper chce naastępny <3
OdpowiedzUsuńSuperrr, dawaj następny plisss ;)
OdpowiedzUsuńKocham, po prostu kocham twoje opowiadania. Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńDodaj następny. Super!!!!!!
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuń