♥ Rozdział 72 ♥ "Patrzyłeś ,kiedyś na gwiazdy i wyobrażałeś sobie ,że wszystko jest jak dawniej? "

Przed Patricią stał niewielki biały dom ,który jakby się lepiej przyjrzeć przypominał mały ,ale niezbyt skromny pałacyk ogrodzony wspaniałym ogrodem. Był położony w samym środku lasu ,ale cały czas od pewnego miejsca prowadziła do niego polna dróżka ,która przy domu była ozdobiona kryształowymi kafelkami i pozłacanymi lampkami.
Brunetka była zszokowana tym widokiem ,ale też nie wiedziała dlaczego chłopak ją tu przyprowadził. Posłała mu pytające spojrzenie.
- To domek mojego ojca ,ale wcale w nim nie mieszka. - Wyjaśnił blondyn przyglądając się dziewczynie ,która powoli wychodziła z szoku.
 - Po co mnie tu przyprowadziłeś? - Spytała pogubiona.
- Możemy tu odpocząć. - Odpowiedział uśmiechnięty ,ale ,kiedy zobaczył jej niezdecydowanie ,dodał : - Będzie fajnie! Zobaczysz.
  Patricia wyglądała na trochę zakłopotaną. Nie wiedziała co powiedzieć. Rozejrzała się nerwowo po podwórku jeżeli tak to można nazwać ,bo prawdziwy ogród zaczynał się dopiero z tyłu.
- Patricio, dlaczego się mnie boisz? - Zapytał nagle smutny Eddie.
- Nie boje....ja tylko... - Nie wiedziała jak to powiedzieć. Prawda była taka ,że bała się ,że Jake ją tu znajdzie ,wiedziała ,że jak zniknie na kilka dni on zacznie jej szukać.
Nie chciała tym faktem denerwować Eddie'go
- Tylko co? - Zapytał. - Chodźmy do środka i wszystko mi opowiesz.
- Obawiam się ,że nie będe umiała. - Powiedziała cicho bardziej do siebie i miała nadzieję ,że nie słyszał.
- Na pewno dasz radę. - Powiedział gdy wchodzili do domku. - Może chcesz coś do picia? - Zapytał.
- Dziękuje ,ale nie. - Odpowiedziała i rozglądając się.
Wygląd w środku bardzo różnił się od zewnętrznego.
- Chodź za mną. - Poprosił chłopak prowadząc ją do góry po wielkich drewnianych schodach z poręczami ,które umieszczone były na samym środku skromnego holu.
Po chwili znajdywali się w wielkiej sypialni.
Patricia była dość zaskoczona tym wszystkim. Podeszła do okna z balkonem i wyjrzała przez nie. Miało ono widok na wielką łąkę zapełnioną kwiatami.
- Połóż się i odpocznij. - Odezwał się Eddie.
- Nie jestem zmęczona. - Powiedziała przeczesując włosy palcami i podziwiając krajobraz za oknem.
 - To może chcesz się odświeżyć? - Zapytał. - Tam jest łazienka. - Wskazał na brązowe drzwi obok wielkiej szafy.
Patricia podeszła do drzwi od łazienki ,które wskazał jej Eddie ,obdarowała go jeszcze jednym spojrzeniem i weszła do środka. Obmyła twarz co ją nieco orzeźwiło. Czuła się nieswojo tutaj ,ale nie wiedziała dlaczego. Spojrzała w lustro. Na jej twarzy nie było widać ani cienia zmęczenia. Ściągnęła kurtkę chłopaka ,którą wciąż miała na sobie i wyszła z łazienki.
- Ohh ,przepraszam. - Powiedziała gdy dostrzegła chłopaka bez koszulki.
- Myślałem ,że zdążę się przegrać. - Był nieco speszony ,ale starał się ukrywać ten fakt.
Podszedł to szafy i wyciągnął z niej czystą bluzkę ,a następnie odwrócił się i już chciał ją założyć.
- Poczekaj. - Zatrzymała go Patricia i podeszła do niego.
- Co? - Zdziwiła go jej reakcja.
- Skąd to masz? - Spytała dotykając ogromnego siniaka na jego plecach.
- Emm.... -  Nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie. Wciągnął szybko czystą koszulkę na siebie zakrywając fioletowe miejsce.
- Proszę  - Powiedziała podając mu kurtkę.
- Och... Dzięki.  - Powiedział. Sytuacja między nimi była dość napięta. - Może czegoś potrzebujesz?
- Niczego.Wszystko jest okay.Odpowiedz na moje pytanie.
Czuł ,że powinien powiedzieć jej prawdę.
- Pamiętasz tamtą sytuacje ,kiedy strzeliłaś we mnie piorunem? - Spytał nie mówiąc wprost.
- Pamiętam. - Odpowiedziała zastanawiając się. Po chwili dotarło do niej ,a na jej twarzy pojawiło się przerażenie. - To przeze mnie?
- Nie przejmuj się tym. Było minęło. - Starał się ją uspokoić.
- Jak mam się nie przejmować? Matko jestem potworem.
- Wcale nie jesteś. - Powiedział. - To było niechcący. Zapomnijmy o tym......Zaraz wrócę.
- Okay.

Chłopak wyszedł z sypialni i poszedł do salonu. Po chwili znów był przy dziewczynie.
- Gdzie byłeś? - Spytała.
- W salonie. - Uśmiechnął się delikatnie do brunetki. - To jak. Powiesz mi o co chodzi? - zapytał po chwili.
- Ale z czym? - Ciemnowłosa zdążyła już zapomnieć o czym wcześniej rozmawiali.
- Mam na myśli dlaczego wyglądałaś, jakbyś się mnie bała, gdy tu szliśmy. Pamiętasz?
Patricia wbiła wzrok w podłogę.
- To jak powiesz mi? - Spytał delikatnie unosząc jej twarz do góry.
 - Jeżeli długo mnie nie będzie Jake może zacząć mnie szukać ,możliwe ,że już zaczął ,bo zobaczył ,że mnie nie ma. Boje się ,że nas znadzie i zrobi komuś krzywdę. - Odpowiedziała.
- Nigdy nie znajdzie tego miejsca. Nie martw się. - Powiedział przytulając ją do siebie.
 - Mam nadzieję. - Powiedziała cicho.
 - Na pewno. Ale teraz powinnaś się położyć. Sen jest najlepszym lekarstwem na zmartwienia.
- To nie ja teraz potrzebuje snu. - Powiedziała i spojrzała znacząco na chłopaka.
- Dlaczego tak twierdzisz? - Zapytał.
 - Wyglądasz na zmęczonego.
- Nic mi nie jest. - Odpowiedział uśmiechnięty. - A teraz marsz do łóżka i odpoczywać. Miałaś dzisiaj ciężki dzień.
Prychnęła.
- Nigdzie nie idę. Już mówiłam ,że nie jestem zmęczona.
- Głuptasie. Tutaj jest Twoje łóżko. - Powiedział. Po chwili zaczął się delikatnie śmiać. Wziął ją na ręce i położył Do łóżka. Następnie przykrył ją kołdrą i pocałował w czoło. - Dobranoc księżniczko. Kocham cię.
- Weź mnie nawet nie denerwuj. - Powiedziała podnosząc się. - Jeżeli będzie mi się chciało to pójdę spać ,ale mi się nie chcę.
Trochę się zdenerwowała i na jej twarzy pojawił się delikatny grymas. Wyciągnęła telefon z kieszeni i zaczęła coś na nim pisać.
-  Co robisz? - Zaptał zaciekawiony.
 - To mój nowy sposób ,na pozbycie się nerwów. Poprostu pisze w notesie na telefonie co myśle w danej chwili lub co bym zrobiła danej osobie. - Spojrzała znacząco na chłopaka. - I nerwy mi się uspokajają.
- Możesz mi to powiedzieć. Przecież się nie obrażę. - Powiedział zabawnie poruszając brwiami.
- Nie ,nie będę mówić. - Odpowiedziała chowając telefon do kieszeni. - Już mi lepiej. - Uśmiechnęła się
 - No ej! - Powiedział udając obrażonego. - Powiedz mi, albo spotka cię kara.
 - Jaka kara? - Zakpiła. - Postawisz mnie do konta?
 - Nie, al mogę zrobić to. - Powiedział poczym zaczął łaskotać dziewczynę.
- Eddie zostaw mnie. - Krzyczała przez śmiech.
- Przekonaj mnie. - Powiedział uśmiechając się do niej.
 - Pokaże ci to co napisałam tylko nie łaskocz mnie więcej.
- Cudownie. - Powiedzaił z wymuszonym uśmiechem. Chwilę później przestał ją łaskotać.
 - A tak naprawdę to nie pokarze. - Przyznała siadając na łóżku i zaczęła się śmiać.
- To nie uczciwe... - Powiedział. Następnie wziął ją na ręce i zaczął się kręcić po pokoju.
- Eddie ,ja nie lubie tego. - Powiedziała słabo. Nie znosiła jak wszystko się kręciło. To powodowało ,że słabła.
- Oj nie marudź - Powiedział, poczym zaczą się kierować w stronę podwórka. Delikanie kropiło, ale nie przeszkadzało mu to. Postawił dziewczynę na trawie i poszedł włączyć muzykę. Chwilę później znów był przy niej.
- Zatańczymy? - Spytał wyciągając rękę w jej kierunku
 - Nie mam ochoty.- Odpowiedziała i poszła w stronę domu omijajac go.
 Pobiegł za nią i zatrzymał przed wejściem.
- Ale dlaczego? - Zapytał, był załamany tym, że mu odmówiła.
- No mówie ,że nie mam ochoty. - Powtórzyła i weszła do środka.
Nie rozumiał o co chodzi. Było dobrze, ale po chwili wszystko się zmieniło. Wyłączył muzykę i ruszył do domu.
 Dziewczyna skierowała się do salonu i usiadła na fotelu przy oknie ,a następnie zaczęła przyglądać się gwiazdą. Uwielbiała to robić.
Dochodziła godzina piąta rano. Wszedł do salonu i spojrzał  w jej stronę. Wyglądała na zrelaksowaną.
- Patrzyłeś kiedyś na gwiazdy i wyobrażałeś sobie ,że wszystko jest jak dawniej? - Spytała odrywając wzrok od nieba i spoglądając na chłopaka. - Właśnie to próbuję sobie teraz wmówić.
Był zaskoczony wyznaniem dziewczyny.
- Zdarza mi się czasami tak robić, ale to mi nie pomaga. Dziewczyna, którą kocham nad życie nie pamięta niczego, co było dla nas ważne. - Powiedział.
- Pamiętam wszystko. - Odezwała się. - Prawie wszystko.
- To może opowiesz mi wszystko, co pamiętasz, a ja postaram się przypomnieć Ci resztę. - Zaproponował.
- Jedyna rzecz jakiej nie umiem sobie przypomnieć to uczucia do ciebie. - Wyznała  i spojrzała na chłopaka.
- Wszystko inne pamiętam. - Dodała bawiąc się kawałkiem bluzki.
- Och... Chciałbym, byś sobie przypomniała co do mnie czujesz, ale gdy Jake jest blisko jest to niemożliwe... - Odpowiedział smutny.
 - Wiem. - Przyznała. - Zdążyłam to zauważyć ,ale.... - Zawahała się.
 - Ale co? - Zapytał zaciekawiony.
- Przy tobie zawsze czuje się inaczej. Przy Jake'u to jakby moja głowa miała do niego uczucia ,a nie serce. Ty sprawiasz ,że o tym zapominam. W tym momencie nie mam żadnego uczucia do Jake'a. - Przyznała. - A do ciebie.... - Zastanowiła się. - To skomplikowane.
- Wszystko się ułoży. - Powiedział podchodząc do niej. Złapał ją za rękę i delikatnie pocałował.
Odsunęła się.
- Proszę Eddie ,nie rób tego. To sprawia ,że mam jeszcze większy mętnik w głowie.
- Przepraszam. - Odpowiedział patrząc jej w oczy. - Jeżeli będziesz mnie potrzebowała będę w kuchni.
- Dobrze. - Powiedziała i uśmichnęła się lekko.
Uśmiechnął się i poszedł do kuchni. Usiadł przy stole i zaczął rozmyślać nad sposobem by pokonać Jake'a.
Patricia pomyślała przez chwilę rozglądając się po salonie. Był on głównym pomieszczeniem w domu ,znaczy najważniejszym ,ale też najbardziej ponurym. Co prawda miał drogie meble i ładny wystrój ,ale na tym się kończyło.
Dziewczynie przypomniało się ,że za ogrodem jest łąka wypełniona przeróżnymi kwiatami ,którą podziwiała ,kiedy Eddie zaprowadził ją do sypialni.
Wyszła z domu i krokiem spacerowym poszła na łąkę podziwiając przy okazji ogród i wszystko inne co mijała po drodze.
Natomiast Eddie wciąż siedział w kuchni i myślał nad tym jak unieszkodliwić Jake'a. Zdał sobie sprawę z tego ,że nie powinien tracić czasu na rozmyślania ,kiedy jego ukochana siedzi sama w pokoju obok. Powinien spędzić z nią teraz jak najwięcej czasu.
- Hej Patricio ,może... - Zauważył ,że dziewczyna zniknęła.
Może poszła do łazienki ,albo może chciało jej się już spać? ,starał się myśleć pozytywnie ,ale tak naprawdę to do jego głowy pchały się jak najgorsze i najmroczniejsze scenariusze. Chwile jego nieuwagi mogła sprawić ,że może została porwana przez Jake'a. Może jakimś cudem znalazł to miejsce.

- Stop Eddie ,bo zaraz zwariujesz. - Powiedział do siebie ,a następnie poszedł rozejrzeć się po domu. Sprawdził każde pomieszczenie i każdy kont ,ale nigdzie jej nie było.
Był właśnie w sypialni i zastanawiał się gdzie jeszcze może jej szukać ,ale po chwili dostrzegł ruszająco się postać za oknem wśród kwiatów.
Zbiegł po schodach i pobiegł na łąkę.
- Dlaczego nie powiedziałaś, że wychodzisz? - Zapytał zmartwiony, kiedy podszedł bliżej. - Mogło ci się coś stać....
 - Przepraszam. - Powiedziała smutna. - Chciałam tylko pozbierać trochę kwiatów.
- Nie przepraszaj. - Powiedział spokojnie przytulając ją do siebie.
Odsunęła się od niego.
- Bo zgnieciesz kwiaty.
 Zaśmiał się jedynie z jej uwagi.
- Masz już wszystkie? - Zapytał.
- Jeszcze nie. - Odpowiedziała. - Wracaj do domu ,niedługo przyjdę.
- Jasne. - Powiedział i odszedł.
Skrył się za drzewami i obserwował poczynania dziewczyny. Nie chciał spuszczać jej z oczu ani na jedną sekundę.


No proszę. Udało się zebrać aż 42 komentarze. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Udowodniliście ,że lubicie czytać moje rozdziały i w nagrodę proszę 72 na horyzoncie.
Co do Jeroy to rozdział pojawi się może jutro ,bo dzisiaj nie mam czasu już go napisać. Byłam cały dzień na basenie i wróciłam wykończona tak ,że....
Co do mojego odejścia to wszystko jest teraz w rękach  Tyny1203.

Patricia Miller

39 komentarzy:

  1. Super!Mam nadzieję,że szybko dodasz kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. super ake co masz na myśli odejść

    OdpowiedzUsuń
  3. zawsze mam tak, że gdy coś czytam w mojej głowie pojawia się obraz tego, no i teraz też tak miałam na tej łące już to widziałam *.*
    No i Eddie bez koszulki, też to widzę^^

    OdpowiedzUsuń
  4. nie możesz odejść bo ja cię znajdę i porzałujesz!! Opowiadanko jest spoko/Gaduła

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniałe. :* Czekam na następny. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty tutaj zostać bardzo lubię twe pomsyły

    OdpowiedzUsuń
  7. Obeszlam sie juz z koncem tda... I nie chce sie obchodzic z koncem twego bloga to jest najlepszy blog jaki znalazlam o peddie... Gdy na niego natrafilam przeczytalam 120 rozdzialow tak mnie to wciagnelo a potem czekam z niecierpliwoscia na kolejne... Pomysl o nas nie rob nam tego kochamy twojego bloga... Poza tym to jest troche szantaz bo potem wszyscy moga obwinac Tyne... I mozesz.postawic ja w kropce i jeszcze raz prosze nie rob nam tego

    OdpowiedzUsuń
  8. super czekam na kolejny !!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. dodaj szybko ja chce następny ♥♥♥♥♥♥♥♥ :D

    OdpowiedzUsuń
  10. super !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny ;) Daj szybko next'a

    OdpowiedzUsuń
  12. Boski rozdział.Czytam go już od dawna <3http://story-of-us-peddie.blogspot.com/ przeczytasz?Na razie jest jeden rozdział i chcę zobaczyć czy dobrze piszę.Za pomoc dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  13. supcio dawaj kolejny

    OdpowiedzUsuń
  14. nie odchodz bo ja się rozpadne nerwowo a opko SUPER!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. zajebiste opowiadanie

    OdpowiedzUsuń

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."