♥ Rozdział 14: Przygotowania ♥

**Eddie**

Wyszedłem z pokoju i skierowałem się na dół. Usiadłem na kanapie i zacząłem rozmyślać o wszystkim co się wydarzyło odkąd przybyłem do Domu Anubisa. Już od pierwszej chwili wiedziałem, że Pat jest wyjątkowa. Szkoda, że nigdy jej tego nie okazałem. Postanowiłem to zmienić. Najciszej tak tylko potrafiłem wyszedłem z domu ojca i zadzwoniłem do Jerry'ego. Odebrał po trzecim sygnale.
- Halo? - Powiedział zaspany.
- Jerry! Posłuchaj mnie uważnie. Potrzebuję Twojej pomocy. - Powiedziałem spokojnie.
- O co chodzi Eddie? - Zapytał zaspany.
- Musisz mi załatwić trzysta najpiękniejszych czerwonych róż. - Odpowiedziałem.
- Da się załatwić. Ale na kiedy?
- Na teraz.
- CO?! To niemożliwe! - Wykrzyknął.
- Podobno jesteś najlepszy.
- Ja JESTEM najlepszy.
- To załatw mi je. - Powiedziałem spokojnie. - Za godzinę będę pod domem Anubisa. Uważaj by nikt się o tym nie dowiedział.
- Jasna sprawa. Dyskrecja to moje drugie imię. - Powiedział pewnie Jerome i się rozłączył.
Ruszyłem w drogę do ustalonego miejsca. Po drodze obmyślałem plan jak to wszystko przygotować.
Rozglądałem się szukając czegoś co mogłoby mi się przydać. Zobaczyłem najpiękniejsze kwiaty, jakie dane mi było zobaczyć. Postanowiłem, że w drodze powrotnej je zerwę. Miałem nadzieję, że spodobają się Pat. Spojrzałem na zegarek i zorientowałem się, że od jakiś dziesięciu minut patrzę na te kwiaty jak jakiś debil.
Szybkim krokiem ruszyłem w stronę Domu Anubisa. Nie chciałem się spóźnić na umówione spotkanie. Około godziny później obserwowałem dom z ukrycia. Okazało się że Jerry’ego jeszcze nie ma. Liczyłem na to, że jednak to dotrze.
Usłyszałem jak coś się zbliża i zobaczyłem światło biegnące drogą. Później moim oczom ukazał się chłopak w czuprynie na rowerze z kwiatami w koszyku i wielkim plecakiem na plecach.
Podszedłem do niego ostrożnie i przywitałem się.
- Słuchaj stary. Udało mi się zebrać tylko 170 róż. - Powiedział zdyszany z grymasem na twarzy. Nie lubił ,kiedy coś nie szło po jego myśli. - Ale za to mam jeszcze 3 kg płatków róż ,w plecaku. Strasznie ciężkie. - Dodał.
- Spoko. Nic się nie  stało. - Powiedziałem uśmiechnięty. - W zasadzie ułatwiłeś mi zadanie. - Wziąłem od niego koszyk i plecak. Na jego twarzy malowało się zmęczenie, lecz to nie była ostatnia rzecz o jaką chciałem go poprosić. - Ile Ci wiszę zapytałem?
Zaśmiał się.
- Od przyjaciela nie będę brał kasy. Wisisz mi tylko przysługę. - Uśmiechnął się. - Że tak mogę zapytać ,na co ci to wszystko?
- Muszę coś przygotować, ale sam nie wiem, czy się ze wszystkim wyrobię...
 - Potrzebujesz pomocy? - Zapytał.
- Tak, ale nie powinienem Cię w to wciągać. Już i tak dużo dla mnie zrobiłeś.
- Spoko. - Uśmiechnął się jeszcze szerzej. - W sumie to mogę ci pomóc. Wolę już to niż siedzenie z moim ojcem i Poppy w domu.
Spojrzał na dom Anubisa.
- Z tego co wiem ,to Fabian tu jest. - Dodał po chwili. - Może go też poprosimy o pomoc? Mimo ,ze jest środek nocy. - Znów się zaśmiał. - Nie ma to jak robić coś ,kiedy jest noc. Czy to będzie jakiś kawał?

- Zero kawałów. - Zaśmiałem się. - Ale nigdy nie poproszę Fabiana o cokolwiek. Zwłaszcza po tym co zrobił ostatnio.
- A co takiego zrobił? - Spytał z zainteresowaniem.
- Pocałował Patricie. - Odpowiedziałem starając się zamaskować złość.
Wcale nie wyglądał za zdziwionego.
- Prędzej czy później i tak by do tego doszło. - Mruknął. - No wiesz ,jeżeli mu na to pozwoliła...
- A wiesz o tym ,że ją kocha ,prawda? - Zapytał.
- CO?!
Byłem zszokowany tą informacją. Zastanawiałem się dlaczego mi o tym nigdy nie powiedział. - Skąd o tym wiesz? - Zapytałem po chwili.
- Widzę jak się ślini na jej widok. - Obruszył się. - No i ,kiedyś mi o tym powiedział... - Dodał.
- Wydawało mi się, że na prawdę kocha Ninę... - Powiedziałem. Nie rozumiałem dlaczego wiedział o tym każdy za wyjątkiem mnie.
- Cóż mi też. - Przyznał. - No ,ale za każdym razem ,gdy jej nie było on robił maślane oczy do Trixie...
- Zarzekał się ,że już jej nie kocha ,ale ja wiedziałem swoje ,no i teraz jeszcze mi mówisz ,że ją pocałował to już w ogóle... - Powiedział cicho.
- Nie mogę w to uwierzyć... Gdyby nie fakt, że sam mi się do tego przyznał nigdy bym w to nie uwierzył. - Powiedziałem. - Właściwie jaka Trixie była kiedyś?
- Wredzielec. - Wzdrygnął się. - Zmieniłeś ją.
- Ja? - Zapytałem zdziwiony.
- No tak. Miała masę chłopaków ,ale przy każdym zachowywała się tak samo jak i bez niego. A kiedy pojawiłeś się ty....zmieniła się o 180 stopni. Czasami jej nie poznaję. - Przyznał. - Robiła ze mną i z Alfie"m kawały. - Zaśmiał się. - Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi...Później się od nas odcięła..
- Nie wiedziałem. - Przyznałem szczerze. Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na zegarek. Wskazywał on godzinę drugą trzydzieści. - Muszę już się zbierać, jeżeli chcę z tym wszystkim zdążyć.
- Jeżeli chcesz. - Odpowiedziałem uśmiechając się do niego. - Nie chcę Cię do niczego zmuszać.
- Hahaha. Nie rozśmieszaj mnie. - Odparł. - Jesteś moim przyjacielem tak czy nie? Pomogę ci.
- Dzięki Jerome. - Powiedziałem. - A więc ruszajmy. - Dodałem, po czym zacząłem iść w kierunku biblioteki Frobisherów
Musiałem zabrać z niej suknie i szpilki dla Pat. Nie wiedziałem czy to dobry pomysł, by szła w takich butach przez las, ale powinna dać sobie radę. Chyba...
- Czemu idziemy do biblioteki? Zamieniłeś się w naszego kujonka i chcesz poczytać? - Zapytał żartobliwie Jerry.
- Nie no coś ty. - Odpowiedziałem szybko. - Amber ukryła tam coś, co może mi się teraz przydać.
- Tajemniczy jesteś. Nawet nie wiem na co się zgodziłem.
- Spokojnie. To nic groźnego.
- Lubię wiedzieć na czym stoję. -
- To zrozumiałe, ale nie musisz się tym na razie przejmować. W miarę upływu czasu wszystkiego się dowiesz. - Odpowiedziałem uśmiechając się tajemniczo.
- No to pozostaje mi być cierpliwym. - Westchnął.
Staliśmy przed biblioteką. Położyłem wszystko na ziemi i ruszyłem w kierunku wejścia. Nie wiedziałem czego mogę się tam spodziewać. Delikatnie uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Wszedłem ostrożnie i zacząłem się rozglądać dookoła. Zauważyłem, że na sofie leżą pokrowce na uprania, jak również przy każdym stał jeden karton. Domyśliłem się co jest w środku.
Wolnym krokiem zbliżyłem się tam i dostrzegłem, że wszystko jest podpisane. Wziąłem rzeczy podpisane "Patricia" i wyszedłem.
Podałem to Jerome'owi, a sam wziąłem róże.
- Ho ,ho ,ho ,jakiś garnitur? Czy może sukienka? A może jeszcze coś innego? - Zaczął pytać.
- Spójrz na imię. - Zaproponowałem.
- Jakie imię?
- Na białej kartce napisane jest imię. - Odpowiedziałem.
- A co ty myślisz ,że ja jestem jakiś supermen ,żeby widzieć w ciemności?! - Zapytał.
- No... Tak. - Odpowiedziałem po chwili.
 Prychnął.
- To źle myślisz.
- No niestety. - Zaśmiałem się. - Zobaczysz jak będzie oświetlone.
- Dlaczego mi po prostu nie powiesz? - Ciągnął.
- Powinieneś się już domyślić dla kogo to jest.
Zastanowił się chwilę.
- Aaaaa..... - Uderzył się w policzek. - Jaki ja głupi. Chyba wciąż śpię.
- To dla kogo to jest? - Zapytałem.
- Dla twojej miłości... - Zaczął nucić piosenkę.
Nie mogłem uwierzyć, że zaczął nucić. To było zabawne, chociaż nie wiedziałem jaka to piosenka. Nie mniej jednak spodobała mi się.
- A no własnie... - Zaczął przerywając. - Ty wciąż kochasz Pat?
- Skąd Ci przyszło do głowy, że mógłbym przestać ją kochać? - Zapytałem.
- A no nie wiem...Nie jesteście już razem ,to myślałem ,że już nie....
- Że już, co?
- Że już nie ma tej chemii pomiędzy wami..
- Możliwe, że tak jest, jednakże jest dla mnie zbyt ważna bym mógł przestać o nią walczyć. - Odpowiedziałem szczerze.
- To oznacza ,ze jednak wciąż coś miedzy wami jest......A Pat cię kocha?
- Mówi, że tak, niestety nie jestem do końca tego pewny...
- Dlaczego nie?
- Sam nie wiem... To skomplikowane...
- Postaram się zrozumieć. - Obiecał.

- Może innym razem. - Zaproponowałem. - Obiecuję, że opowiem Ci wszystko ze szczegółami...
- No i kolejna sprawa gdzie muszę być cierpliwy. - Westchnął ciężko i już nic więcej nie powiedział.
- Mamy jeszcze kawałek drogi więc zgoda... Wszystko Ci wyjaśnię. - Powiedziałem, po czym zacząłem opowiadać po kolei całą historię. Zacząłem od momentu w którym wszystko się zaczęła, a zakończyłem nna dzisiejszym dniu. Nim się spostrzegłem byliśmy pod domem.
- Wooow. - Odezwał się w końcu mój przyjaciel tyle ,że nie wiedziałem czy to na widok domu czy na treść tego co powiedziałem.
- O co chodzi? - Zapytałem.
Szybko się ogarnął.
- Nie nic.
- Ej no mi nie powiesz?
- Ładna chata.
- Dzięki...
- No to co mam robić? - Zapytał ożywiony.
- Pomożesz mi zanieść stolik w jedno miejsce.
- okay.
Weszliśmy do domu zostawiliśmy wszystko i zabraliśmy się za wynoszenie stołu.
- Poczekaj chwilkę. - Powiedziałem, gdy Jerome chciał podnosić stolik. - Najpierw wszystko przygotujemy tutaj. Nie będziemy się tyle z tym nosić.
- Jak chcesz. - Odpowiedział obojętnie.
- Poczekaj tutaj. Ja za chwilę wrócę. - Poinformowałem Jeroma. On tylko kiwnął głową ,a ja zabrałem pokrowiec z sukienką ,karton z butami i plecakiem z płatkami róż po czym udałem się na górę.
Zaniosłem wszystko do łazienki ,a następnie na chwilę nie mogąc się powstrzymać udałem do sypialni sprawdzić czy Patricia śpi.
Spała jak zabita ,a na jej twarzy malował się wiktoriański spokój. Uśmiechnąłem się na ten widok i delikatnie musnąłem ustami jej policzek ,potem wróciłem z powrotem do łazienki.
Wyciągnąłem sukienkę z pokrowca i powiesiłem ją na lustrze ,a buty położyłem tuż obok ,po czym napisałem karteczkę "Ubierz mnie" i przypiąłem ją wsuwka do sukienki.
Następnie zabrałem plecak z płatami róży i wyciągając je garściami ułożyłem dróżkę od umywalki w łazience do łóżka w sypialni. Przypomniała mi się sytuacja ,która miała miejsce w walentynki ,wtedy też zrobiłem podobnie by wyznać swoje uczucia.
Kiedy to już miałem gotowe ,zabrałem plecak i zszedłem na dół gdzie czekał na mnie Jerome.
- Chłopie co tam długo? - Zapytał znudzony.
- Już idę. - Odpowiedziałem po chwili.
- No widzę ,że idziesz ,ale co tak długo? Już myślałem ,że zaginąłeś w akcji. Krasnoludki cię porwały czy jak?
- Nie. - Zaśmiałem się cicho. - Musiałem przygotować wszystko na górze.
- Umiesz gotować? - Zapytałem Jerry'ego po chwili
- Gotować? - Zdziwił się. - Coś tam umiem.
- Co tam jest na górze? - Spytał.
- Sypialnia, w której śpi Trixie. Jak chcesz idź i zobacz jak to wygląda.
- Patricia tu jest?! - Krzyknął ze zdziwieniem.
- Nie krzycz tak!
- Czemu nie?!
- Ona śpi i nie chcę jej obudzić. - Powiedziałem spokojnie.
- A no tak. - Wyszeptał. - Sorki.
- Spoko. Nic się nie stało.
- To trochę bardziej skomplikowane...
- Uprowadziłeś ją?
- Oszalałeś? - Zapytałem zdziwiony. - Gdyby tak było nikt by nie wiedział, że tu jest.
- A ktoś wie? - Ciągnął.
- No tak. Ty, Fabian, Nina, Amber, Alfie, chociaż co do tej ostatniej trójki nie jestem pewny.
- A co tu robi? - Wciąż zadawał mi masę pytań.
- Odpoczywa przed szkołą i ukrywa się przed Jake'em.
- Szkoła jest dopiero za miesiąc. - Powiedział podejrzliwie. - Aż tak bardzo go teraz nie lubi?
- Tak, dokładnie.
- Dziwne. - Stwierdził.
- Nie ma w tym nic dziwnego - Odpowiedziałem pewnie. - Co umiesz ugotować? - Zapytałem starając się zmienić temat.
- Spaghetti.
- To genialnie.
- Taa jakoś mnie tak wzięło ,kiedyś ,żeby nauczyć się gotować spaghetti ,bo bardzo mnie rozśmieszyła sytuacja w filmie gdzie dwoje ludzi jadło z jednego talerza i tam była taka jedna kluska ,którą oni oboje jedli w tym samym momencie. Ona z jednej a on z drugiej i się skończyło na tym ,że dzięki temu się pocałowali. - Opowiedział.
- Dlatego zdecydowałem ,że nauczę się gotować spaghetti. - Dodał na zakończenie.
- Ciekawe miałeś życie, Jerry. - Powiedziałem. - Nie wiedziałem, że lubisz romanse...
- Bo nie lubię. Tylko ,że Poppy oglądała i nie chciała mi dać pilota...
- I wszystko jasne.
- Ta...To robimy ten cały burdel?
- Jasne. A co będzie do tego potrzebne? - Zapytałem.
Popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Ty to wymyśliłeś ,a teraz mi się pytasz co jest do tego potrzebne?
- Nooo... Taaak?
- Matko ,jakie ja mam ciężkie życie z tobą. - Mruknął. - Chciałeś kwiaty ,masz kwiaty i jeszcze na dodatek płatki róż. Rób z nimi to co miałeś zrobić.
- Zgoda, a o Ty będziesz w tym czasie robił? - Zapytałem.
- Będę ci pomagał.
- To idziemy?
- Tak.
Wzięliśmy róże i płatki w salonu. Weszliśmy na górę i zaczęliśmy tworzyć ścieżkę z płatków co kilka metrów zostawiając również różę. W ten sposób stworzyliśmy niesamowitą ścieżkę ciągnącą się, aż do polany, na której wszystko miało się odbyć. Z róż ułożyliśmy wielkie serce.
Wróciliśmy do domu i zabraliśmy się, za przenoszenie stolika i krzeseł. Ustawiliśmy je dokładnie w środku. Stolik nakryliśmy obrusem i ustawiliśmy dwie świece.
Końcowy efekt był zadowalający. Nie mogłem się doczekać aż zobaczę minę Patrici.


Kolejny rozdział by me and dziwny anonim heheh.

Patricia Miller

20 komentarzy:

  1. Super!!! Czekam na następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!! Czekam na następny!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jerome potrafi wszystko załatwić ;)
    Świetny rozdział!Mina Pat kiedy to zobaczy z pewnością będzie obłędna...
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział!
    Nie mogę doczekać się kolejnego!
    Jerry wszystko załatwił! Peddie ma jakby randkę!
    Daj szybko kolejny!<33

    OdpowiedzUsuń
  6. super dawaj następny doczekać się nie mogę

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogłabyś zmienić wygląd bloga? Ładny, tylko mi nie wyświetla liter, i widzę tylko komentarze. Jestem na telefonie i w ogóle nie widzę rozdziałów. Tylko tytuły. A jak włączam wersję na komputer to widzę tylko playlistę i Eddiego i Pat. Chce przeczytać tylko nie mam jak a lubię twoje scenariusze. Proszę zrób coś z tym! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz wygląd robiony był na zamówienie to bym chciała ,żeby trochę na tym blogu istniał xD Kurczę nie wiem co może być nie tak ,bo jesteś jedyna co się skarży na to ,że coś sie nie wyświetla....

      Usuń
    2. Mi tez sie wersja na tel nie wyswietla jest tylko tylul i komentarze i musze wyswietlac wersje na komputer i wtedy moge czytac...

      Usuń
    3. może coś jest nie tak z tym szablonem...nie wiem. Postaram się zrobić nowy ,sama. :D

      Usuń
    4. Nooo mam nadzieje ze cos z tym zrobisz bo na telefonie tak jak wczesniej zostalo napisane widac tylko komentarze i tytuly
      Co ja mialam dalej napisac ?? A no tak rozdzial genialny !!! :-D
      Czekam na next :-) :-P

      Usuń
  8. boski nie mogę się doczekać mniy gaduły na widok eddiego i jeromea

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki genialny!*.* Chcę widzieć minę Patricii.Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka!!! Trafiłam tu dwa dni temu i dzisiaj skończyłam czytac wszystko :) Żałuję, że nie natrafiłam na tego bloga wcześniej <3
    Począwszy od 1. sezonu do tego momentu, Twój blog jest ZAJEBISTY!!!!! Nie moge sie doczkeac miny Trixie :* Jaki Eddie jest wspaniały <333333 Uwielbiam ^^ I czekam na kolejną notkę :)
    Pozdrawiam, Emka :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny <33 http://story-of-jeroy.blogspot.com/ zapraszam do mnie ;* Mogłabyś o nim gdzieś wspomnąć?

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy next? Nie moge sie doczekac. Opowiadanie jest mega! ;))

    OdpowiedzUsuń

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."