**Patricia**
Ostatni tydzień wakacji upłynął mi i Eddiemu nie ubłagalnie szybko. Każdy dzień był jak zbyt szybko kończąca się przygoda. Wiem ,że to kiepskie porównanie ,ale nie wiem jak to inaczej opisać. Mając świadomość ,że dobre się kończy i znów zacznie się szkoła ,prace domowe i ogólnie całe piekło nie związane z nauką staraliśmy się wykorzystać ten tydzień z Eddie'm jak tylko się dało. Od początku do końca było pomiędzy nami więcej miłość niż inne pary mogłyby mieć przez nawet kilka lat. Nie wiedziałam czy to możliwe ,ale przez ten tydzień zakochałam się w Eddie'm jeszcze mocniej.
Obawiałam się tego ,że teraz znów zostanę sama ,ponieważ Eddie będzie się dalej ukrywał ,ale gdy go o to spytałam zaskoczył mnie odpowiedzią ,że wraca do domu Anubisa razem ze mną. Ta wiadomość jednak nie sprawiła mi tyle radości gdyż miałam świadomość ,że znów coś lub ktoś może zniszczyć relację ,które są pomiędzy nami. Chociaż Eddie twierdził ,że to nie jest niemożliwe ja miałam swoje zdanie i jego spełnienia się obawiałam. Za wszelką cenę próbowałam odgonić od siebie te czarne myśli ,które tylko niszczyły radość ,jaką napawałam się przy każdej wspólnej chwili spędzonej z Eddiem ,niestety nie wychodziło mi to zbyt dobrze. Gdy znikał wszystko wracało. Strach i obawy ,to rzeczy ,których nigdy wcześniej nie doświadczałam w takiej mierze jak teraz. Miałam już ich dosyć i chciałam się ich pozbyć. Nie wiedziałam jednak jak.
- Jesteś pewny ,że chcesz wracać? - Spytałam mojego chłopaka podczas pakowania wszystkich naszych rzeczy w sypialni. Dzisiejszy dzień był tym ,w którym wracaliśmy z powrotem na stare śmieci i ,który kończył bajkę ,w której żyliśmy przez miesiąc. No cóż....niestety wszystko co dobre ,kiedyś się kończy..
- Jake dostał taki łomot ,że jestem niemal pewny ,że nie będzie już mi więcej podskakiwał. - Odpowiedział siłując się ze zamkiem jednej z toreb.
- Uważasz ,że da ci spokój? - Zadałam kolejne bezsensowne pytanie. Oczywiście ,że tak myślał. Ja jednak miałam inne zdanie.
Wzruszył ramionami.
- Jeżeli nie da to dostanie wciry jeszcze raz. - Uśmiechnął się. Nie spodobało mi się też jednak to co powiedział.
Westchnęłam. Jego pewność siebie była godna podziwu. Ja nie zdobyłabym się na coś takiego ,zwłaszcza w sytuacji ,w jakiej mieliśmy się znaleźć za kilka godzin. Milcząc ominęłam go i wyszłam z pokoju.
- Hej ,powiedziałem coś nie tak? - Spytał wychodząc za mną.
Odwróciłam się do niego przodem.
- Ja nie chcę ,żeby mój chłopak był kickbokserem nawet jeżeli ma się tak zachowywać tylko przy kimś kto na to zasługuje. - Uciekłam wzrokiem gdzieś w bok. Nie wiem dlaczego ,ale to wszystko mnie zmieniło. Niestety na gorszę. Nie lubiłam swojego zachowania i charakteru w tym momencie ,a zachowywanie się tak jak dawniej ,jak kochałam przychodziło mi niestety z wielkim trudem.
- Nie wiedziałem ,że te słowa mogą cię tak urazić ,przepraszam. - Powiedział spuszczając głowę. Mimo ,że miałam czasami swoje humorki ,on nigdy na to nie narzekał. Kiedyś tak ,teraz już nie. Bez względu na to czy one mu się podobały czy nie ,nigdy nie odezwał się słowem na ich temat.
Znów westchnęłam.
- Skończmy się pakować.
Dochodziło południe godzina ,w której wszyscy mieszkańcy Anubisa zwykle dojeżdżali do domu ,byli w drodze lub kończyli pakować swoje rzeczy. Uważałam ,że pora na nas także już nadeszła.
- Ale...jesteś wciąż zła? - Zapytał.
- Nie. - Odpowiedziałam. - Ale proszę nie myśl w taki sposób. Mam wrażenie jakby teraz tylko bicie mogło załatwić wszystkie sprawy dla ciebie.
Zaśmiał się.
- To nie śmieszne. Mówię serio. - Byłam jak najbardziej poważna.
- No dobra. Sorry. - Westchnął.
W takich właśnie chwilach dosłownie czułam ,że jest zmęczony moim dziwnym zachowaniem i ma tego dosyć ,ale oczywiście nic nie mówi.
- Dlaczego nic nie powiesz? - Wypaliłam. Nie wiem co mnie wtedy napadło.
- Ale co? - Spytał jakby próbował udać ,że nie rozumie.
- A dobra. Już nic. - Tym razem to ja westchnęłam. - Skończmy się pakować.
Zajęło nam to jeszcze z ponad pół godziny ,potem usiedliśmy w salonie. Ja rozejrzałam się dookoła.
- Będzie mi brakować tego miejsca.
- Nie martw się. - Eddie pogłaskał mnie po ramieniu. - Możemy tu przyjść ,kiedy tylko zechcesz.
Uśmiechnęłam się lekko.
- Fajnie.
Zapadła cisza ,którą przerywały tylko nasze oddechy. Coraz bardziej byłam świadoma tego ,że to co dobre się kończy. Niestety ,to był czas na powrót do rzeczywistości.
CDN.....
Patricia Miller
Jestwm pierwsza? OMG :D
OdpowiedzUsuńRozdzialik bardzo mi sie podoba :) Kiedy nastepny?
Przepraszam za wszelkie bledy ortograficzne, ale pisze z telefonu.
xoxo,
Lost in dreams
Mega! ;) już nie moge sie doczekac tego co spotka ich w Anubisie. :))
OdpowiedzUsuńSuperrrr ja juz chce kolejny!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuperrrr ja juz chce kolejny!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuperrrr ja juz chce kolejny!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzaaaad *_____*
OdpowiedzUsuńWchodzę sobie na bloggera, bo na fejsie nic ciekawego nie ma. Cóż, co się dziwić. Jaki normalny człowiek wstaje o ósmej RANO w SOBOTĘ!? Ja niestety została bezczelnie obudzona przez moją kuzynkę, Angelikę, chyba. Weszła do mojego pokoju i zaczęła coś gadać, a ja na to, że nigdzie nie wstaję, przysunęłam się do ściany i przy okazji w nią walnęła. No.
A teraz w Anubisie będzie się działooo …<333 !
Nie no super jak zawsze <33
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńPat mówi dobrze!
Cieszę się ,że nie opuściłaś tego bloga .
Ulga .
Czekam na next.
Rozdział super!
Pozdrawiam !
Fajny, nie mogę doczekać się kolejnego
OdpowiedzUsuńExtra kiedy next???
OdpowiedzUsuńNiesamowity :) Czekam z niecierpliwością na kolejny :P Cieszę się, że nas nie opuściłaś . Pisz kolejny szybkoszybkoszybkoszybko !!!!
OdpowiedzUsuń/Rebecka
Om om om ;*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;3
Super plis o nexta
OdpowiedzUsuńSuper plis o nexta
OdpowiedzUsuńkocham, kocham ,3
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńEddie się bił ? No ,no!
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie, czekam na następne :)
super
OdpowiedzUsuńfajne czekam :D
OdpowiedzUsuńspoko ale nie zawsze powrót do rzeczywistości musi być az taki przygnębiający... ważne przecież że są razem ;3
OdpowiedzUsuńdobrze ,że wracają do rzeczywistości,wakacje nie trwają cały rok/BB
OdpowiedzUsuń