**Patricia**
Dochodziła 16 ,kiedy wraz z Eddie'm doszliśmy do domu Anubisa. Zawahałam się gdy stanęliśmy przed drzwiami więc to Eddie był tym ,który je otworzył. Z oporem weszłam do środka. Na prawdę nie ciągnęło mnie ,żeby tutaj wracać. Miałam złe przeczucia ,co do tego i pełno obaw.
Hol tak jak się spodziewałam o tej godzinie już świecił pustakami,a z salonu dobiegało pełno odgłosów i rozmów.
- Chcesz iść się przywitać? - Spytał mnie chłopak.
Zaprzeczyłam.
- Wolę się najpierw rozpakować.
Eddie nawet nie próbował mnie przekonywać. Wziął moją torbę i zaniósł do mojego pokoju ,który wciąż dzieliłam z Niną ,Amber i Bellą.
- Pomogę ci. - Zaoferował się.
- Nie musisz. - Odpowiedziałam.
- Ale chcę. - Na moje to zbytnio się dla mnie poświęcał ,no ,ale co mogłam zrobić? Przecież nie zabronię mu tego robić.
Westchnęłam.
- No dobra. - Podałam mu torbę. Miałam jakieś dziwne przeczucia. Jakbyśmy nie byli w pokoju sami? Tyle ,że byliśmy. Co chwilę rozglądałam się po pokoju i był tam tylko Eddie. Usłyszałam jak drzwi od pokoju ,które zostawiliśmy otwarte zamykają się z wielkim hukiem i aż się wzdrygnęłam.
- Spokojnie. To tylko przeciąg. - Powiedział Eddie spoglądając na mnie.
- Jesteś tego pewny? - Spytał ktoś za nami. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Jake'a. Eddie spiął wszystkie mięśnie ,a ja cofnęłam się pod ścianę. Właśnie tego się obawiałam. Kolejnej konfrontacji.
- Nie bój się. - Szepnął do mnie chłopak. - Przy mnie nic ci się nie stanie.
- Oczywiście, że nie - zakpił Jake- Ozyrion Cię uratuje.
- A ,żebyś wiedział ,że uratuję śmieciu! - Warknął na niego Eddie.
Jake wykonał kilka kroków w przód. Teraz stał jakiś metr od nas.
- Ja mogę wszystko - wyciągnął rękę w moim kierunku. Ani myślałam ,żeby mu ją podać. Schowałam ręce za siebie. Czego on w ogóle chciał?
Eddie prychnął.
- I co ty myślisz? Że pójdzie z tobą? Wie jaki jesteś ,a ty już nie masz nad nią kontroli.
- Jeszcze...- zaczął ale mu przerwano.
Do pokoju wtargnęła Joy.
- Wiedziałam, że przyszłaś! - powiedziała zwycięsko - Część Eddie. Jake.
Mercer podeszła do mnie i przytuliła. W sumie to nie wiedzieliśmy się już długo. Od tamtego czasu, gdy wyjechałam na ''wakacje''.
- Hej Joy. - Powiedziałam wymuszając na swojej twarzy lekki uśmiech. - Nie złość ,ale trochę nam przeszkadzasz...
Spojrzała na Eddie'go ,a później na Jake'a.
- Czyli mam wyjść? - Spytała.
- Zaraz do ciebie przyjdę. - Zapewniłam. Jeszcze raz zmierzyła chłopaków wzrokiem. Mulat się do niej uśmiechnął. Dziwne ,że wiedział jak się to robi. Na koniec obdarowała mnie zerknięciem i wyszła zamykając za sobą drzwi.
- Tak bardzo chcesz ze mną przebywać, Patricio?- zapytał z tym swoim głupim uśmieszkiem Jake- myślałem, że się mnie boisz.
- Ja boję się?- zaśmiałam się głośno- ciebie ?
- Mogłaś wyjść z Joy ,Pat. - Odezwał się Eddie. - A mnie zostawić z nim. Szybko bym się uwinął.
Nie nawidziłam, jak tak mówił. Jak jakiś tyran.
- Mów czego chcesz, Jake!
- Ja? - Wzruszył ramionami. - Niczego.
- To czemu nie odpuścisz?- dopytywałam się.
- A czemu miałbym? - Odpowiedział mi pytaniem na pytania po czym spojrzał na Eddiego. - Chyba pamiętasz o swoim zakazie prawda?
- Dobrze o nim pamiętem - odezwał się - nie musisz mi przypominać.
- To co tu robisz w takim razie? - Spytał.
- Guzik Cię to obchodzi.
Zaśmiał się.
- Mylisz się. Wiesz bardzo dobrze co się jej stanie ,kiedy tu będziesz. - Wskazał na mnie,
- Ona nie ma już nic z tym wspólnego! - krzyknął -to sprawa między tobą a mną !
- Mówiłam ci ,że mu chodzi o mnie ,a nie o ciebie Eddie. - Wtrąciłam.
- To ja jestem Ozyrionem, a nie ty - zwrócił się do mnie .
- Potomkowi może i chodziło o Osiriona ,ale ja już nim nie jestem. - Powiedział Jake.
- Czyli jednak chodzi ci o mnie? - Spytałam.
- Przecież to absurd. - Podniósł głos Eddie.
- Ale taka jest prawda. - Odparłam spokojnie.
- W takim razie czego od niej chcesz?! - Wrzasnął mój chłopak.
Tamten za to zaczął się śmiać. Zauważyłam ,że Eddie zaczyna wychodzić z siebie.
- Jeszcze chwila ,a ci walnę. - Warknął.
Znowu zmieniał się w chłopaka ,którego ja tak szczerze nie znałam. Ujawniał swoje drugie obliczę ,którego nie chciałam poznawać.
- Jeżeli to zrobisz to z nami będzie koniec. Po raz kolejny. - Powiedziałam.
- Kotek ,nie przesadzaj. - Spochmurniał.
- Już ci mówiłam ,że nie chcę ,żebyś był kickbokserem.
Wywrócił oczami.
- Czy ty aby na pewno nie przesadzasz?
- Dobra wiesz ,co? - Powiedziałam po chwili milczenia. - Ja wychodzę. Rób co chcesz.
Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Nie znosiłam ,kiedy tak się zachowywał. Zeszłam na dół po schodach i skierowałam się do salonu. Czekała mnie kolejna konfrontacja. Tym razem z resztą mieszkańców Anubisa...
CDN...
Dziękuje bardzo za pomoc Chochliczkowi :D
Patricia Miller
Świetny tylko czemu taki krótki?? Wiem, że to blog o peddie, bo nawet tytuł tak mówi, ale mogłabyś czasem dać coś z Fabiną, albo z kimś innym.
OdpowiedzUsuńbombowy. dodawaj kolejny szybkoszybko !! :P
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńsuper. mam nadzieję, że szybko dodasz nexta
OdpowiedzUsuńjest spoko ale nie dopuść do ich kolejnego rozstania ok?;3
OdpowiedzUsuńsuper, szybko dawaj kolejny!!!!
OdpowiedzUsuńCóż, ciekawe co tam Eddie zrobił z Jake'm. Zostawi go czy...?
OdpowiedzUsuńKocham to zdanie:
- Kotek ,nie przesadzaj.
Ojeeeeeeju!
Jedynie końcówki nie znałam, ale muszę przyznać, że wyszzedł ci perfekcyjnie :)))
Miło mi się z tobą pisało :**
Mi z tobą też :D Może to kiedyś powtórzymy ? :3
UsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńkocham twoje opowiadania
OdpowiedzUsuńproszę daj next
OdpowiedzUsuńdobrze że wróciłaś to najlepszy blog który czytam a czytam ich naprawdę dużo
OdpowiedzUsuńmogłabyś zmienić strone bloga tamta była lepsza a ta mi się zacina
OdpowiedzUsuńŚwietny!! Kiedy następny? Nie mogę się już doczekać! :)
OdpowiedzUsuńxoxo,
Lost in dreams
Megaśny! ;)
OdpowiedzUsuńświetny . Czekam aż wydarzą się twoje wcześniejsze zapowiedzi :D
OdpowiedzUsuńWspaniały :)
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńtwoje opowiadania są boskie,takie bardzo życiowe/BB
OdpowiedzUsuń