♥ Rozdział 51: Cyrk na kółkach cz.9/17 ♥

**Eddie**

-Co tu się stało!Tornado jakieś przeszło!?-Usłyszeliśmy krzyk Trudy.
-Nie to tylko Patricia i Eddie-Odpowiedział jej Nathan.
-Wy mi mieliście ciasto zrobić,a nie wylegiwac się na podłodze w takiej pozycji!
No tak.Musieliśmy wyglądać naprawdę dziwnie.
-Oj Trudy odpuść im.Zakochani...jakie to wspaniałe-Zwrócił się do opiekunki dozorca
Kobieta jęknęła zła i wygoniła nas z kuchni. Wybiegliśmy śmiejąc się. 
- Dzięki Nat. - Powiedziała Pat do dozorcy ,na co ten się uśmiechnął. 
- Gdyby był tu Victor nie obyłoby sie bez kary. - Powiedziałem.
Pat przytaknęła. Z jadalni wyszli Jerry i Alfie.

- To jak? Kontynujecie swoje show w holu gdze sie zaczęło? - Spytał Jerry z uśmiechem.
-Eddie na glebę-Rozkazała Patricia
-Co?
-To co słyszałeś.Na glebę Miller-Dostałem w odpowiedzi od Jerom'a.-Tylko go nam nie gwałć.To ma być show przyjazne dla Alfie'go.
-A kto powiedział,że ja mam zamiar brać udział w tym waszym show?-Spytałem.
- No dalej Eddie glebnij sie! - Poprosił Alfie.
- Nie bądź baba Eddie.
- O co wam wszystkim chodzi? - Spytałem.
- O to ,żebyś się glebnął. - Powiedział Jerry. - A Pat do ciebie dołączyła. - Dodał z uśmiecehm.
-Wy się wszyscy dobrze czujecie?-Zapytałem
-No jasne-Odpowiedział Nathan w imieniu wszystkich-A teraz na glebę!
-No chyba w snach-Mruknąłem
-Co?Na łóżku też może być-Powiedział Alfie.
-Gdzie jak gdzie,ale na moje łóżko Was nie wpuszczę pacany
Pat usadowiła się na schodach i patrzyła na nas z rozbawioną miną.
- A ty gdzie? - Spytał Jerome. - Na Eddiego ,a nie na schody siadasz.
- Masz jakiś problem z tym ,że siedze na schodach? - Spytała.
- Mam! - Potwierdził. - Masz leżeć lub siedzieć na Eddiem ,a nie na schodach.
-A co ja Ci zrobię skoro on nie chce się położyć na glebie?-Odpowiedziała Jerom'owi.
-Przekonaj go-Zaproponował.
-Łatwo powiedzieć.
-Jesteście razem czy nie?-Spytał Alfie.-Więc go przekonaj no!I dawać.Eddie na glebę!
-Ludzie ogarnijcie się!
Zmęczony tym wszystkim usiadłem pod ścianą przyglądając się temu cyrkowi. Od kiedy te dwa pacany ,mam na myśli Alfiego i Jerrego ,zrobili się tacy głupi? No i jeszcze nasz dozorca? TAk samo głupi jak oni? Serio?
- O patrz! - Krzyknął Jerome wskazując na mnie palcem. - On siedzi!
- Masz szanse go obalić na glebe! - Ucieszył się Nathan.
-Serio pacany?Lepszych rzeczy do roboty już nie macie?-Spytała ich Patricia.
-Pat,czy ty nie masz przypadkiem gorączki albo czegoś.Jeszcze przez chwilą sama go chciałaś obalić na glebę!-Zwrócił uwagę Jerome.
-Debile,prawdziwe debile.-Powiedziała z politowaniem.
-No o co chodzi?-Tym razem spytał Alfie.
-Zgrywałam się-Powiedziała tylko i wstała ze schodów.
Podeszła do mnie i podała mi rękę.Zapewne chciała żebym wstał.Ja jednak postanowiłem to inaczej wykorzystać.Pociągnąłem ją i chwilę później dziewczyna siedziała na moich kolanach.
-No wiedziałem,że jednak będzie to show!Ninaaaa!-Zaczął drzeć ryja Alfie.
-Zrobić popcorn?-Spytała obojętnie wchodząc do holu. 

Cała trójka przytaknęła.Dziewczyna poszła do kuchni i po chwili wyszła z niej z dwiema miskami popcornu.
-No już możecie zaczynać-Powiedziała i dosiadła się do Nathana,Jerom'a i Alfie'go.
- Nino co ci się stało? - Spytała Pat. 
- Zfiksowałam. - Rozłożyła ręce wzruszając ramionami.
- No to jak pokażemy im jakieś fajne show? - Spytałem z uśmiechem unosząc brwi.
- Eddie.. - Wetchnęła. - Puść mnie lepiej.
-A co jeśli powiem,że nie mam na to ochoty?-Spytałem.
-Powiem,że jesteś głupi-Odpowiedziała.

-Hmm warto.Nie mam ochoty Cię puścić
-Eddie,głupku ty mój puszczaj mnie lepiej!
-A co nie odpowiada Ci moje towarzystwo?-Zapytałem robiąc minę obrażonego psiaka.
-Twoje mi odpowiada,ale nie tej bandy debili na schodach-Odpowiedziała.
-Olej ich
- Jakoś nie mogę. 
- A to czemu ? - Spytałem.
- Bo żeby cokolwiek robic to wole byc z toba sam na sam ,a nie mieć jeszcze widownie za sobą. - Spojrzałą na nich i wywróciła oczami.
-Co masz na myśli mówiąc ''cokolwiek robić?''-Spytałem.
-No właśnie-Wtrącił się Alfie.
-No widzisz?Jak ich niby olać?
-Dobra.Nie ważne.Co miałaś na myśli mówiąc ''cokolwiek robić?''-Dopytywałem
- Domyśl się. - Odpowiedziała. - Nie mam zamiaru cie pocałować ,droczyć sie z tobą ani nic na ich oczach. 
- Jeżeli ty mnie nie pocałujesz to ja to zrobie.
- A ja się odsunę ,wstanę i pójdę do pokoju. - Wytknęła język. - Więc lepiej nie zaczynaj.
-Dobra.To chodźmy do mnie.-Zaproponowałem.
-Oni i tak będą podsłuchiwać-Zwróciła uwagę Patricia.
-Czekaj chwilę...Daj mi wstać,a potem czekaj chwilę.
-Ok-Powiedziała po czym wstała.
Poszedłem do kuchni i poprosiłem Trudy o pomoc w ogarnięciu tej bandy niedorozwiniętych dużych dzieci.Trudy od razu zawołała ich do kuchni i kazała sobie pomagać.
-No przez najbliższe dwie godziny będą zajęci-Powiedziałem wchodząć spowrotem do holu
- Fajnie. - Brunetka uśmiechnęła się.
- To idziemy do mnie? - Spytałem.
Wzruszyła ramionami.
- Jeżeli chcesz. 
- To chodź. - Wziąłem ją za rękę i zaprowadziłem do pokoju.
-No to Co robimy?-Spytała kiedy byliśmy już w moim pokoju.
Zamknąłem drzwi na klucz w razie gdyby ta banda osłów miała ochotę tu przyleźć i podszedłem do niej po czym objąłem w talii.
-No nie wiem.Czekam aż powiesz co miałaś na myśli mówiąc,że przy nich nie da się ''cokolwiek zrobić''.
-Domyśl się-Powiedziała.
-Trudne zadania mi dajesz?Nie da się tego ułatwić?-Spytałem
-Niech się zastanowię...Raczej nie. -No weź się zlituj. -Nie -A jak poproszę? -Spytam Cię czy na serio jesteś taki głupi czy tylko udajesz.
- Nie rozumiem. - Przyznalem. - Na serio sie nie domyslasz? - Spytala z niedowierzaniem. Po zastanowieniu pokręćilem przecząco głową. Westchnęła ciężko. - Czyli jednak jestes głupi.
-Nie będę jak mi powiesz o co Ci chodziło -Eddie,błagam aż taki tępy nie jesteś. -Ooo to prawie komplement.Jakaś zmiana nastąpiła. -Eddie,ogarnij się człowieku i pomyśl. -Nad czym?-Nadal się z nią droczyłem.Od dobrych kilku chwil doskonale wiedziałem o co jej chodzi.
- Eddie nie udawaj.
- Nie udaje. Na prawdę nie wiem. - Powiedziałem.
- Czyli na serio jesteś taki głupi?
- Nie będę jeżeli mi powiedz o co chodzi.
Westchnęła ciężko ,po czym wyrwała się z moich objęć i podeszła do drzwi.
-Ej!A ty gdzie?-Spytałem podchodząc do dziewczyny.
-Jak najdalej od Ciebie głupku-Odpowiedziała.
-A skąd pomysł,że pozwolę Ci stąd wyjść?-Zapytałem obejmując ją od tyłu w talii.
-Jak ty mi nie pozwolisz sama sobie pozwolę.
-Raczej w to wątpię-Powiedziałem po czym zacząłem składać pocałunki na jej szyi.-I co?Nadal uważasz,że jestem głupi?-Szepnąłem wprost do jej ucha.
-No teraz to może trochę mniej.
Patricia odwróciła się w moją stronę i zarzuciła mi ręce na szyję.
-Tylko trochę?
-To zależy...
-Od czego?
-Od tego co zamierzasz teraz zrobić.


CDN...

Nie dodaje zapowiedzi ,ani daty ,kiedy dodam następny ,bo widzę ,że przez to robią się same problemy. 
Odpowiedziałam na wszystkie pytania. Zadawać nowe! Bohaterom się nudzi xd

By me and Wyraźnie inna

Do następnej notki  ;*
Next za 20 komków. 

Patricia Miller

23 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Supeer, suuuuuper.... ciekawe co dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, fajnie, świetnie.
    Zapraszam do mnie. http://house-of-story.blogspot.com/
    Przepraszam, jeżeli nie lubisz reklam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdzial!!! Szkoda ze nie dodajesz zapowiedzi :-(

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na drugą część 85 odcinka na moim blogu: http://housee-of-anuubis.blogspot.com/2013/11/odcinek-85-cz2-by-amore-wiktoria.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne opowiadanie! Czekam na next. Jesteś chyba jedynym blogiem który dodaje codziennie opowiadania. Dziękuję, że uprzyjemniasz mi czas. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny rozdzial. Dawaj nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Superowy. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Super, super, super. Nie mogę się doczekać nastepnego....

    OdpowiedzUsuń
  10. Super dodaj następny szybko. Chcę wiedzieć co dalej!

    OdpowiedzUsuń
  11. BISTE!!!!!! BISTE!!!!!! BISTE!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."