♥ Epilog ♥

No więc tak ,myślałam ,że uda mi się jeszcze dokończyć jakoś ten sezon ,ale prawda jest taka ,że zupełnie nie mam na to czasu ,ani w sumie ochoty ,więc...już wcześniej napisałam kawałek epilogu ,bo miałam na niego pomysł ,i jakimś cudem udało mi się go dzisiaj skończyć ,więc ,łapajcie:

Siedziała sama jak palec w swoim pokoju. Oparta o drzwi ,siedziała na podłodze. Łzy wypływały z jej oczu jedna za drugą , zostawiając czarne smugi rozmazanej maskary na jej policzkach. Czuła się rozbita. Nie miała już nic. Nie chciała dłużej żyć. Straciła kogoś kogo kochała nad życie ,kto był sensem JEJ życia. Teraz już go nie było. Odszedł i nie wróci. Na samą myśl o tym ,płacz dziewczyny jeszcze bardziej się nasilał. Ciche chlipanie ,zamieniało się w głośne łkanie. Wiedziała ,że płacz w niczym jej nie pomoże. Chciała przestać. Podnieść się i spróbować żyć dalej ,ale nie mogła. To wszystko było silniejsze od niej. Emocje wzięły górę. Wydawało się ,że rozpacz będzie teraz jedynym jej zajęciem ,że już nigdy nie podniesie się po tej stracie.
Okno otworzyło się ,a podmuch zimnego wiatru wpadł do pokoju smagając twarz brunetki ,co spowodowało ,że jeszcze mokre policzki zdawały się zamarzać. Zadrżała. Wstając ,wolnym krokiem podeszła do okna i zamknęła je. Obejmując się rękoma by było jej cieplej odwróciła się w stronę reszty pomieszczenia ,z zamiarem ponownego podejścia do drzwi. Nagle kartki na jej biurku spadły na podłogę. Tak po prostu. Stojąc na samym środku ,po prostu jakby zostały zepchnięte. Dziewczyna rozejrzała się.
Raptownie jej serce zaczęło bić szybciej. Czuła go. Czuła jego obecność. Czy to było możliwe? Mógł być teraz z nią w pokoju?
- Eddie? - Szepnęła ,wciąż świdrując pokój wzrokiem ,jakby spodziewała się w końcu natknąć na niego. Jakby spodziewała się go zobaczyć. - Jesteś tu? 

Jakby w odpowiedzi ,kolejny arkusz kartek spadł na ziemię. Brunetce ,aż zabrakło powietrza. Kaszlnęła kilka razy przypominając sobie jak się oddycha. Był tutaj. W tym pokoju. Z nią. Ale nie widziała go ,nie mogła  poczuć jego dotyku ,nie mogła usłyszeć ,nawet jeśli to była ostatnia rzecz na ziemi ,o której ośmieliła się teraz marzyć. 
- Eddie ,tęsknię za tobą. - Wyjąkała nadal rozglądając się po pokoju. Niestety ,łzy w jej oczach zaczęły lecieć na nowo. - Chcę ,żebyś znowu tutaj był. 
Musiała wyglądać jak idiotka mówiąc do siebie ,zdawała sobie z tego sprawę. Jednak miała nadzieję ,że chłopak ją słyszy. 
- Chcę znów się do ciebie przytulić ,poczuć jak się o mnie troszczysz ,całujesz... - Rozpłakała się. Na samą myśl o tym ,że już nigdy nie będzie miała szansy na zobaczenie się z ukochanym znów się rozpadła. Opadła na podłogę ,obok rozrzuconych kartek. Na białym papierze ,tuż obok jej ręki zaczął pojawiać się czarny napis. Jakby ktoś właśnie go pisał. Dziewczyna przetarła oczy ,wytężając wzrok ,by móc go przeczytać. 

Jest tyle rzeczy ,jakie chciałbym ci teraz powiedzieć. Ale jedyne co musisz teraz wiedzieć to, to ,że cię kocham i nigdy nie przestanę...

Napis zaczął się rozmywać i niestety poczucie jego obecności zaczęło opuszczać brunetkę. Pozwoliła ,żeby fala łez znów wylała się na jej policzki.
- Nie zostawiaj mnie. - Wyłkała. Poczuła panikę. Żegnał się z nią? Już na dobre? To znaczyło ,że już nigdy nie będzie go przy niej? - Proszę ,nie zostawiaj. - Powtórzyła. Jej głos się załamał ,znów wypełniała ją rozpacz. - Potrzebuję cię. - Jej słowa były niemal błaganiami. Nie dbała o to czy robi z siebie idiotkę czy też nie. Czy ktoś ją słyszy. Liczył się tylko on. Nawet jeśli już zniknął ,ona mówiła dalej.  - Eddie ,proszę cię...Błagam...Nie zostawiaj mnie.
Kolejna fala łez wypłynęła z jej oczu i już nie mogła nic powiedzieć. Gardło paliło ją od nasilającego się łkania. Straciła go. Była pewna. Odszedł...

Patricia obudziła się. Była cała mokra. Pot lał się z jej czoła. Nie wiedziała co się dzieje. Przecież nie śniło jej się nic takiego. Czuła się jakby jej serce miało zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej. Wszystko nagle pojawiło się w jej głowie. Pamiętała wszystko. Wszystko co wydarzyło się pomiędzy nią ,a Eddiem ,a co teraz wydawało się tak odległe. Wszystko wróciło. Wszystkie wspomnienia i wszystkie uczucia ,które sprawiły ,że poczuła mrowienie na swoim ciele. Raptownie zerwała się z łóżka nie zwracając uwagi na nic. Wyszła z pokoju i zbiegła po schodach. Dom był już zapełniony domownikami ,jednak brunetka nie widziała tego ,kogo szukała.

- Trudy ,widziałaś Eddiego? - Zapytała ,kiedy weszła do kuchni ,i zastała tam tylko opiekunkę. Kobieta ,pokręciła głową ,a rudowłosej od razu wydało się ,że może to wszystko co wydarzyło się po śmierci Amerykanina ,również było tylko snem ,a smutna rzeczywistość jest taka ,że nie ma tutaj Eddiego ,a Jessy nigdy tak naprawdę nie istniał. 
Wybiegła z kuchni i jeszcze raz dokładnie sprawdziła każde pomieszczenie. Kiedy już upewniła się ,że chłopaka nie ma w domu ,miała zamiar wyjść na zewnątrz ,ale otwierając drzwi ,stanęła twarzą twarz właśnie z nim. Uniosła wzrok i spojrzała na niego ,a jej serce zabiło szybciej. Jasna skóra ,ciemne brązowe oczy ,blond włosy ,ułożone w charakterystyczną dla niego fryzurę ,skórzana kurtka...wszystko było na miejscu. Wyciągnęła niepewnie rękę ,żeby go dotknąć. Cała drżała. 
- Eddie... - wyszeptała łamiącym się głosem. Opuszkami palców przejechała po jego torsie. Naprawdę tam był. Stał przed nią ,i przyglądał jej się uważnie ,lekko marszcząc czoło. - Boże. Eddie. - Zarzuciła mu ręce na szyje i mocno się do niego przytuliła. - Nie zostawiłeś mnie. - Kilka łez spłynęło po jej policzkach. Nie mogła powstrzymać się od płaczu. - Wróciłeś. - Od razu zrobiło jej się ciepło ,kiedy blondyn wciąż jednak lekko zaskoczony ,odwzajemnił jej uścisk. 
- Pamiętasz? - Zapytał krótko ,a ona odsunęła się by spojrzeć mu w twarz. Otarła łzy ,widząc jego powagę.
- Tak. Wszystko. - Odpowiedziała cicho. Niespodziewanie ,uśmiechnął się do niej ,swoim najpiękniejszym uśmiechem ,a ona nie mogła powstrzymać się od tego ,by nie odpowiedzieć mu tym samym. - Nie mogę uwierzyć ,że tu jesteś. - Stanęła na palcach i położyła dłonie na jego policzkach. Przez chwilę gładziła je ,jakby sprawdzała czy na pewno jest prawdziwy.  Spojrzała w jego hipnotyzujące oczy ,które teraz patrzyły na nią z troską ,po czym pocałowała go.  Czuła się tak jakby wszystko dookoła niej zaczęło wirować. Motylki dziko latały w jej brzuchu ,a na jej twarz wylały się rumieńce. Liczył się teraz tylko on ,nic więcej. Odwzajemnił jej gest ,obejmując ją mocno w talii. Miłość ,tęsknota i namiętność ,które oboje czuli ,zmieniła ten niewinny ,delikatny pocałunek ,w coś o wiele więcej. Ich języki walczyły o dominację ,smakując siebie nawzajem...Kiedy w końcu oderwali się od siebie, oboje musieli uspokoić oddechy. Rudowłosa oparła swoje czoło o czoło blondyna i westchnęła. 
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. 
Uśmiechnęła się pod nosem.
- Wiem. - Jednak po chwili spoważniała. - Obiecaj mi coś. 

- Co takiego? 
- Że będziemy razem ,bez względu na to co się stanie. Już zawsze.
Eddie złapał jej dłonie, mocno je ściskając ,po czym na jego ustach pojawił się lekki uśmiech.
- Obiecuję. 

Znów rzuciła mu się na szyje i pocałowała... I tak miało być już zawsze. W głębokich marzeniach ,ich miłość miała się nigdy nie skończyć ,mieli skończyć szkołę ,pobrać się ,mieć dwójkę rozkosznych dzieciaków i razem się zestarzeć. Szczęście ,miało im już zawsze sprzyjać ,a wszystkie przykrości ,które do tej pory ich spotkały ,miały przepaść w zapomnienie. Nie wiem jak wy ,ale ja im tego życzę.

Alexis

4 komentarze:

  1. Piękny epilog. Płaczę xD Szkoda, że to koniec, bo wiesz że to twoja wina, że zaśmiecam internet swoją osobą. Masz naprawdę wielki talent ic myślę, że możesz go w życiu dobrze wykorzystać. Niech inni mówią co chcą, ale nie dziwię się, że to kończysz. 4 długie sezony z tak obszerną fabułą... Brak chęci i weny to nie wymówka. Nikomu by się nie chciało ciągnąć tego samego w nieskończoność. Na szczęście nie odchodzisz na dobre. Świat się nie kończy na jednym blogu, prawda? Jest jeszcze kilka innych! No i podziwiam cię za to, że tyle wytrwałaś. Ten blog ma dwa lata i 4 sezony, a mój półtora roku i 20 rozdziałów.... Powodzenia. A jak będziesz chciała, to zrobimy przerwę z naszą zabawą i weźmiemy się za spotkanie po latach.

    PS. Nie zabije cię jak obiecałam. Podoba mi się prolog. ;D

    Kocham cię
    Oleksiorek <33

    OdpowiedzUsuń
  2. A teraz by się przydał Victor i jego darcie mordy "Zakaz okazywania uczuć na korytarzu" czy coś haha
    Ale nie,tak serio genialny epilog i jezu jak ja się cieszę,że znowu są razem.
    Będę tęsknić za tym opowiadaniem
    idk co więcej napisać,mam rozstrojenie emocjonalne,sorry
    Dziękuję xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzaje ze bedziesz nadal bedziesz pisc dalej. Czekam na opowdanie.Bradzo smunty eopilog .

    OdpowiedzUsuń

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."