**Patricia**
Eddie mi wszystko wyjaśnił ,ale ja i tak miałam co do tego wątpliwości.Bardzo chciałam mu wierzyć ,ale coś i tak mi na to nie pozwalało.Tak jakby moje zaufanie do niego straciło na wielkości i było teraz o wiele mniejsze niż przed tą całą sytuacją ,ale mimo to bardzo chciałam ,żeby wszystko wróciło do normy i żebyśmy znów byli szczęśliwą parą.Ale to tylko były moje marzenia.Nie myślałam ,że to się może spełnić.Byłoby to zbyt piękne ,żeby było prawdziwe.Tak jak nasz związek do tej pory ,dlatego coś musiało go rozwalić ,a raczej poluźnić.
Wróciłam do domu i przebrałam się w normalne rzeczy.Poszłam usiąść na ławkę przed domem.Miałam ochotę znowu się pociąć ,ale obiecałam Amber ,że więcej tego nie zrobię.Zresztą zabrała mi scyzoryk.
- Cześć. - Spojrzałam w górę.Nade mną stała ta brunetka ,którą widziałam z Eddiem przed szkołą. - Jestem Bella ,siostra Eddiego ,a ty?
- Patricia. - Odpowiedziałam.Usiadła obok mnie.
- A to ty jesteś jego dziewczyną? Dużo mi o tobie opowiadał.
- Naprawdę?
- Tak ,jesteś pierwszą dziewczyną ,w której się tak naprawdę zakochał.Możesz mi wierzyć.Znałam każdą jego dziewczynę. - Zaśmiała się. - Było ich wiele.
- Słyszałam. - Powiedziałam.
- A no i słyszałam ,że będę z tobą i Amber dzielić pokój.
- Suuper. - Skomentowałam.
Ucichła.
- Wracam do domu. - Powiedziałam i poszłam w stronę Anubisa.Bella po chwili dołączyła do mnie.Weszłyśmy do domu ,a potem do salonu.Nie było tam wszystkich.Był Eddie ,Jerome i Mason.Bella z niewyjaśnionych powodów odrazu spojrzała się na Mason ,a kiedy on zrobił to samo ona odwróciła wzrok i się zarumieniła.No Mason.Gratki.Może w końcu będzie miał dziewczynę.
Bella poszła do kuchni ,a ja usiadłam na kanapie obok Eddiego.Innego wyboru nie miałam.
- Okej, powiedz mi... - Powiedział Eddie.
- Witam. - Przerwał mu Marcus ,który właśnie wszedł do pokoju.
- Czy nie wyraziłem się jasno w szkole? - Spytał Eddie podnosząc się z kanapy. - Chcesz oberwać?
- No uderz mnie. - Powiedział Marcus nic sobie nie robiąc z tego co mówił do niego Eddie. - Widzisz nie potrafisz.
- Powinniśmy to załatwić na dworze. - Powiedział chłodno Eddie. - Nie chcę niczego tutaj zbić.
Obydwoje wyszli na zewnątrz.
- Chłopaki pilnujcie ,żeby nie zrobił nic głupiego. - Powiedziała Bella do Jeroma i Masona.Oni też poszli na dwór ,tak samo jak ja i Bella.Eddie stał z pół metra od Marcusa i gniewnie się w niego wpatrywał ,a ten coś mówił.Musiałam podejść bliżej ,żeby usłyszeć co.
- Zszedłeś na psy Eddie.Przyjaźnisz się z tymi błaznami jesteś grzeczny na lekcjach.Nie jesteś tym Eddiem co kiedyś.Dziwie się ,że Patricia cię jeszcze nie zostawiła. - Zaśmiał się. - Ale pewnie niedługo to zrobi.Gdzie tu taka dziewczyna jak ona i taki fajtłapa jak ty?
Jeszcze nigdy nie widziałam Eddiego w takim gniewie.Wszystkie mięśnie miał sztywne ,a było to dobrze widać ,bo jego bluzka była obcisła i dłonie zaciśnięte w pięściach.Już miał go uderzyć ,ale stanęłam mu na drodze.
- Zostaw go. - Powiedziałam. - On nie jest tego wart.
- Nie broń go. - Powiedział Eddie.
- Nie bronię.Nie chcę ,żebyś był taki jak on.Chodź i zostaw go. - Pociągnęłam go lekko za rękę na szczęście mnie posłuchał i się ruszył.
- Ofiara losu. - Krzyknął Marcus. - Słuchaj dziewczyny ,słuchaj.Jesteś teraz jak marionetka.Co sam nie umiesz funkcjonować? Ale jak ja będę z nią chodził to raczej ona będzie słuchać mnie ,a nie ja jej.
Eddie wyrwał dłoń z mojego uścisku i podszedł do Marcusa.
- Coś ty powiedział? - Spytał wściekły.
- Co chcesz mnie uderzyć?Proszę bardzo. - Nadstawił policzek. - Nie potrafisz ,bo jesteś tylko zwykłą ofiarą losu.Nie graj twar..... - Nie dokończył ,bo Eddie przywalił mu pięścią prosto w nos aż Marcus się cofnął o kilka kroków pod siłą uderzenia.Na ręce ,którą złapał się za nos była krew.Marcus ją obejrzał ,a później bez wahania podszedł i oddał Eddiemu.Nie miałam ochoty na to patrzeć.Więc wróciłam do domu.Bella ,Jeroma i Mason zostali.
Zamknęłam się w pokoju i usiadłam na łóżku.Byłam wściekła na Eddiego za to ,że tak łatwo dał się zmanipulować Marcusowi ,ale też strasznie się o niego bałam.Chciałam być silna ,ale mi się to nie udało i się rozpłakałam.Po chyba 10 minutach szlochania postanowiłam ,że muszę się wziąć w garść.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę. - Powiedziałam i otarłam ostatnie łzy.
Do pokoju wszedł Eddie.Boże.Czy to Marcus go tak załatwił?
I co? Mi się podoba. A wy co myślicie?Woooow długi wyszedł.
Patricia Miller
Jezu!!!!
OdpowiedzUsuńJakie zajebiste !
Boskie! Dodaj szybko nexta : *.
OdpowiedzUsuńTwierdze tak jak Chochliczek! Jaki zajebisty rozdział!!!! <3 Kiedy dodajesz nowy? Czekam z niecierpliwością na nexta ;3
OdpowiedzUsuńSuuper!Dawaj szybko nastepny,bo ja tu zaraz umrę z ciekawości
OdpowiedzUsuńsuper dodasz dzisiaj next'a PLIS!
OdpowiedzUsuńsuuper czekam na next'a
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńOmomom *.*
OdpowiedzUsuńKiedy następny *.*
OdpowiedzUsuńSuper :-) dodasz dzisiaj jeszcze jeden?
OdpowiedzUsuńAaaaaa. Super rozdział. Kiedy dodasz next?. Jeszcze dzisiaj proszę. :DDDD
OdpowiedzUsuńsuper czekam na kolejny :D ♥♥♥♥♥
OdpowiedzUsuńJeju!Wspaniały!Proszę dodaj dziś następny!
OdpowiedzUsuńwoooww..extra dawaj następny!!
OdpowiedzUsuńProszę ,proszę ,proszę , proszę dodaj jeszcze jednen dziś !
OdpowiedzUsuńpiszę następny ;) może będzie jeszcze dzisiaj
Usuńbardzo mnie wciągnęło , tak czytam , czytam a tu nagle koniec :/ czekam na następny mam wielką nadzieję , że uda ci się jeszcze dzisiaj coś wstawić :)
OdpowiedzUsuńNo jednak się pobili,ale czy mocno,czy mają całe nosy,czy potrzebny był lekarz????BB
OdpowiedzUsuńZaobserwujesz ? Z góry dzięki :)
OdpowiedzUsuńhttp://fabinastoriesby-patrycja.blogspot.com
Świetne *.* Kiedy nezt?:)
OdpowiedzUsuń