♥ Rozdział 24: Randka ♥

**Eddie**

Tak jak myślałem wraz z powrotem do domu Anubisa powrócił i mój pech. Patricia znów ze mną zerwała i to tylko dlatego ,że miałem wobec niej niesłuszne podejrzenia. Po głębszym przemyśleniu tej sprawy z pocałunkiem doszedłem do wniosku ,że to nie Fabianowi powinienem wierzyć tylko Patrici. Gdy byłem mały mama zawsze mi mówiła ,że jeżeli kogoś się kocha to oznacza ,że powinno się mu wierzyć bezgranicznie ponieważ w miłości nie ma miejsca na brak zaufania. W kółko czasami powtarzałem sobie te słowa ,lecz wczoraj niestety o nich zapomniałem.
- Eddie, mówię do ciebie! - Z zamyślenia wyrwał mnie głos Fabiana. Spojrzałem na niego niezainteresowany.
- Co chcesz?
- Co myślisz o tej nowej?  - Zapytał przyglądając się Amandzie ,która właśnie malowała paznokcie w salonie.
Wzruszyłem ramionami.
- A ja wiem? Jest ładna. - Przyznałem. - Ale to nie mój typ. - Spojrzałem na przyjaciela. - Twój też nie.
- Tak wiem ,ale ona mi się wydaję jakaś taka znajoma. - Zamyślił się przymrużając oczy.
Nie zbyt interesował mnie temat o nowej uczennicy. Dziewczyna jak każda inna. Nie była wyjątkowa ,ani nie wyróżniała się niczym innym od dziewczyn ,które znaliśmy więc po co się nią tak podniecać?
- Ja zamawiam miskę do wylizania! - Do pokoju wpadł Alfie i popędził do kuchni. Zaraz za nim do pokoju wbiegli Jerome i Patricia.
- Ja liżę łyżki! - Wykrzyknął Jerome i również pobiegł do kuchni.
- To ,że Trudy robi ciasto nie oznacza ,że macie się najeść surowej masy ,a później nie wychodzić z kibla! - Krzyknęła Patricia śmiejąc się ,po czym obdarowała mnie i Fabiana jednym zerknięciem i z westchnieniem usiadła na fotelu obok kanapy ,na której my siedzieliśmy.
- Zachowują się jak ośmio latki. - Skomentował Fabian i podnosząc się opuścił salon. W sumie to dobrze, pomyślałem. Przymierzałem się właśnie do tego ,żeby zagadać do Pat ,a obecność Fabiana raczej by mi w tym nie pomogła.
Powoli przesunąłem się na koniec kanapy tuż obok fotela ,na którym Gaduła właśnie pisała coś na telefonie.
- Możemy pogadać? - Spytałem.
Jej wzrok skierował się na mnie przestając klikać w ekran.
- Nie sądzę ,żebyśmy mieli o czym. - Rzuciła w odpowiedzi i powróciła do wcześniej robionej czynności. Poirytowany wyrwałem jej komórkę z ręki. - Co robisz? - Oburzyła się. - Przez ciebie spadnę do przepaści i nie pobiję rekordu.
- Co? - Nie kapowałem. - Dobra ,nie ważne. Musimy poważnie poga...
- Oddaj mi telefon. - Przerwała mi wyciągając rękę w moim kierunku i patrząc na mnie wyczekująco.
- Myślę ,że powinieneś jej posłuchać ,Eddie. - Odezwała się Amanda nie odrywając oczu od gazety. - Wczoraj się dowiedziałam do czego jest zdolna i nie radzę ci jej podpadać.
- Pytał cię ktoś o zdanie? - Warknęła na nią Patricia.
Czarnowłosa jednak zignorowała ją i powróciła do czytania swojego pisma.
- Ona mi nic nie zrobi. - Zaśmiałem się do nowej. - Nie odważy się.
- Jesteś pewien? - Zapytała Gaduła przeszywając mnie zimnym spojrzeniem.
- W 100 procentach. - Uśmiechnąłem się. Dziewczyna wstała i zaczęła próbować wyrwać mi telefon z rąk. Przekładałem go to raz do prawej ręki ,to raz do lewej lub za plecy.
W końcu trzepnęła mnie w ucho.
- Oddawaj go.
- Ładnie poproś.
Prychnęła.
- Chyba cię pogrzało. Prosić to ja mogę Boga ,żeby dał ci rozum.
- Przestaniesz w końcu być niemiła?
- A ty dasz mi w końcu spokój? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Nie dopóki nie porozmawiamy. - Odparłem.
- No to pech ,bo ja nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. - Powiedziała wyrywając mi swoją komórkę z ręki ,kiedy nie patrzyłem i powędrowała do kuchni.
- Potrzebujesz pomocy. - Westchnęła Amanda.
- Z?
- Z naszą złośnicą. Sam sobie nie dasz rady.
Za kogo ona się miała? Nowa ,a już wprowadza swoje mądrości? Nie bardzo mi się to podobało.
- Alfie zostaw mi to ciasto! - Dobiegł mnie głos Trudy z kuchni. No tak obecność Alfie'go w kuchni ,kiedy Trudy coś piecze to nie jest zbyt dobry pomysł.  - Wynocha ,ale już!
Po chwili ciemnoskóry wraz z Jeromem i Patricią wyszli z kuchni. Ta ostatnia dwójka chichrała się patrząc na Alfie'go ,który pchał sobie właśnie łyżkę całą w cieście do buzi.
- Miło z twojej strony ,że mu ją oddałeś. - Pochwaliła Jerrego Pat.
- Nie oddałem. - Zaprzeczył. - Wyszarpał mi ją.
I oboje wybuchnęli śmiechem. Nie podobało mi się to. Albo raczej to jak na siebie patrzyli i się dogadywali mi się nie podobało.



  

Podczas obiadu trochę się stresowałem. Patricia znowu katowała mnie pokazem tego jak to super dogaduje się z Jeromem i Alfie'm po przez komplementy ,żarty i uśmiechy. Można nawet powiedzieć ,że byłem         zazdrosny ,bo to przecież fakt ,jednakże starałem się tego nie okazywać i ignorować ich jak tylko się dało ,nie było to jednak łatwe zadanie dla mnie. Oczy mimowolnie kierowały się na tamtą dwójkę. Zamiast jeść bawiłem się widelcem przekładając to co miałem na talerzu z jednego miejsca na drugie.   
- Nie smakuje ci ,Eddie. - Zmartwiła się Trudy ,gdy przyszła położyć więcej potraw na stolę.                       
- Jest pyszne. - Odpowiedziałem szybko. - Ale nie jestem głodny.                                                                
- Oh. - Nieco posmutniała i wróciła do kuchni.     
Westchnąwszy powróciłem do zabawy ,co chwile to kątem oka zerkając na Pat i Jeroma ,którzy nie tracili dobrego humoru i zainteresowania swoimi osobami.
- Eddie ,pamiętaj ,że dzisiaj mamy razem dyżur. - Po raz setny chyba dzisiejszego dnia przypomniała mi o tym K.T.
- Wiem. - Odparłem oschle. - Już mi to mówiłaś ,nie raz dzisiaj. Sklerozy nie mam. 
- Pewny jesteś? - Wtrąciła rozbawiona Bella ,która miała frajdę razem z Masonem z karmienia się nawzajem. - O moich urodzinach zapominasz każdego roku. 
- A czy to jest coś ważnego ,żebym miał pamiętać? - Zapytałem.
- Oczywiście ,że jest. - Odezwał się Mason.     
- Eeee tam. - Machnąłem ręką. 
               Przy stole zapadła cisza ,którą przerywały tylko śmiechy  Gaduły i Jerrego. 
                         - Czy moglibyście się zamknąć?! - Wrzasnąłem już nie wytrzymując.      
Od razu zapadła cisza ,a oczy wszystkich zebranych przy stole skierowały się na mnie ,jakbym zrobił coś głupiego lub niesamowitego. Nie miałem ochoty tego znosić więc odsunąwszy się na krześle wstałem i zabierając swój talerz skierowałem do kuchni. Tak wyrzuciłem jedzenie ,które na nim zostało i dokładnie umyłem nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Pomóc ci? - Koło mnie pojawiła się K.T.
- Nie dzięki. - Odpowiedziałem.- Dam radę sam umyć talerz. 
Wiem ,że może byłem dla niej zbyt chłodny ,ale nie uspokoiłem się jeszcze na tyle by móc bez problemu stać się miłym.
- Słuchaj... - Zaczęła nieśmiało. - chciałabym cię o coś zapytać ,ale nie wiem czy się zgodzisz.
- Pytaj. - Zachęciłem.
- Miałbyś może ochotę wyskoczyć ze mną na sok do baru? - Powiedziała w końcu. 
Zastanowiłem się przez chwilę. Nie lubiłem jej przecież w tamtą stronę. Miałem ją tylko za koleżankę ,ale coś mówiło mi ,że wyskoczenie na ten sok może być całkiem dobrym pomysłem.
- Tylko ty ,ja i sok?
Kiwnęła głową. 
- Dobra. - Zgodziłem się bez wahania. 
- Czyli randka ,tak? - Uśmiechnęła się.
- Randka. - Odparłem zdobywając się na delikatny uśmiech.
No Eddie ,szybko jesteś ,pochwaliłem siebie w myślach. Co prawda to i tak dla mnie nic nie znaczyło. Chodziło tylko o to ,żeby zaleźć za skórę pewnej osobie. Nie mogłem się doczekać zobaczenia jej miny jak się dowie ,że mam randkę z K.T.....

CDN.....

Ktoś prosił mnie o dodanie zdjęcia Amandy. A więc oto ona:


Nie pojawiła się jeszcze w zakładce "Bohaterowie" ponieważ zagubił mi się gdzieś jej opis i nie mogłam go znaleźć,ale już teraz jest :D

Patricia Miller

21 komentarzy:

  1. Nie rozumiem ludzi którzy opisują twoje dzieła jednym czy dwoma słowami. Przecież to jest cudowne!!
    Eddie idzie na randkę z KT. Kurcze, znowu nie lubię tej laski :/ .
    Patty zazdrosna? Na pewno nie xddd.
    Wkońcu wszyscy bądą szczęślliwi, co nie? No może do epilogu. :*
    Całuje :*
    Chochliczek <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! -nie wiem jak to możliwe ,ale połowy tekstu nie widzę :(

    -n

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja Mam Tak Samo! Połowy tekstu nie widzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. napisz jeszcze dzis next

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej!
    TAAAK! Działa!
    Co do rozdziału :
    Eddie na serio ? Ja rozumiem ,że chciałeś tak dopiec Pat ,ale czemu z nią ? Lepiej już było by z Amandą!!
    Heh ,nie no żartuję!
    Pat ,Jerome ,Alfie powoli zaczynają mnie denerwować.
    UGH Ja chcę swoje Peddie!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super ale ja chce juz peddie ...i kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdział tylko żeby Pat i Eddie wrócili do siebieee :-):-):-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, że to boskie? To dobrze.

    Zapraszam do mnie:
    http://opowiadaniawariatki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Super super i ciekawe co bdz z peddiee eh a ten Fabian potrafi zepsuć najidealniejszy związek hmm i coby tu jesCze ...czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. Extraa dawaj nexta

    OdpowiedzUsuń
  11. Spoko rozdział :-P

    OdpowiedzUsuń
  12. No właśnie boooski :-P

    OdpowiedzUsuń

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."