Było już dobrze po pół nocy ,kiedy wróciłem do domu. Nie cały dom jednak ,był pogrążony we śnie. Z pokoju chłopaków, wciąż dobiegały rozmowy. Wszedłem po schodach na samą górę. Nathan również ,nie spał ,ale nie zauważył mnie ,kiedy przechodziłem ,obok jego gabinetu ,by pokonać resztę schodów. Znalazłem się na strychu i powoli wszedłem do pokoju. O dziwo ,Patricia spała ,była pogrążona w głębokim śnie ,a Jessiego nie było obok niej.Ściągnąłem kurtkę i buty ,po czym usiadłem na krańcu mojego łóżka. Wiedziałem ,że nie zasnę nawet jeśli bym chciał więc nie próbowałem nawet się położyć.Zamiast tego przyglądałem się spokojowi na twarzy dziewczyny. Wyglądała tak jakby nie nurtowały ją żadne problemy...Bo może ich nie miała? Może w końcu była szczęśliwa ,nie pamiętając o niczym co kiedyś miało miejsce? O mnie i o tym co razem przeszliśmy...Nie chciałem dopuścić do świadomości ,tego ,że ona może mnie nie potrzebować. Wiem...To było egoistyczne. Powinienem po prostu pozwolić jej żyć swoim życiem ,ale tak cholernie ją kochałem ,że ból jaki czułem za każdym razem kiedy patrzyła na mnie w nijaki sposób ,był wręcz nie do zniesienia. W tym momencie chciałem podejść do niej ,ucałować jej czoło i zobaczyć jak uśmiech pojawia się na jej twarzy ,kiedy to robię ,ale nie mogłem. Mogłem tylko użalać się nad sobą ,jak robiłem to teraz. Nic więcej mi nie pozostało. Nie miałem siły na więcej.
Moje poliki były mokre ,kiedy przetarłem twarz dłońmi. Nawet nie wiem ,kiedy łzy zaczęły wypływać z moich oczu. Przecież nie chciało mi się płakać ,ale teraz raczej to nie ja decydowałem o własnym poczuciu.
Ranek nastał szybciej ,niż można się było spodziewać. Nie zmrużyłem oka tej nocy. Przez cały czas siedziałem na brzegu łóżka i wpatrywałem się w dziewczynę ,więc zdziwiłem się gdy do pokoju zaczęły wpadać pojedyncze promyki słońca. Po raz pierwszy zainteresowałem się godziną. Zerknąłem na zegarek i westchnąłem ciężko. Była 6 rano. Za godzinę wszyscy zaczną wstawać ,by szykować się do szkoły. Poderwałem się z miejsca i niemal machinalnie wciągnąłem na siebie mój mundurek ,który wisiał nietknięty w szafie. Czułem się w nim dziwnie. Niby nosiłem go już tyle czasu ,zanim znalazłem się w przyszłości ,ale czułem się jakbym miał go na sobie po raz pierwszy. Wygładziłem materiał dłonią ,zarzuciłem na ramię torbę ,która od dwóch dni leżała spakowana obok łóżka ,i wyszedłem z pokoju. Normalnie to nie byłem uczniem ,który przychodziłby do szkoły kilka godzin przed czasem ,lecz świadomość ,że miałbym jeść śniadanie z całą tą chmarą ,motywowała mnie ,żebym się po prostu ulotnił. Wziąłem z kuchni jeszcze jakiegoś rogalika ,który pewnie i tak nie zaspokoi mojego głodu ,ale to lepsze niż spędzenie całego dnia o pustym żołądku.
Duże ,bordowe drzwi szkoły były otwarte ,ale kiedy wszedłem do środka ,nie słyszałem nic ,oprócz echa jakie wydawały moje kroki. Na korytarzu nie było żywej duszy. Pewnie nawet nauczyciele ,jeszcze nie przyjechali ,ale ktoś musiał tu być skoro ,szkoła była otwarta. Może woźny..? Idąc powolnie zaglądałem do każdej klasy. Przez małe szybki na drzwiach ,było widać dokładnie całe pomieszczenia. Nic się nie zmieniło. Wszystko stało na tym samym miejscu. Stanąłem przed szafką ,która kiedyś należała do mnie. Należała teraz do Jessiego. Przejechałem palcem po naklejce z imieniem i zacisnąłem dłoń w pięści. Gwałtownie odwróciłem się na pięcie i podszedłem do Gabinetu dyrektora ,znajdującego się na końcu korytarza. Bez ani chwili wahania ,zapukałem do drzwi. Nie spodziewałem się ,że ojciec będzie w środku ,więc kiedy usłyszałem ciche "proszę" ,nieco się zdziwiłem. Mimo to ,wszedłem do środka.
- Edison. - Mój ojciec siedział na swoim fotelu z długopisem w ręku. Również wyglądał tak samo.Na jego twarzy malowało się teraz wielkie zaskoczenie. Odchrząknął. - Nie wiem czy wiesz ,ale lekcje zaczynają się o 8. Jak widzisz nikogo jeszcze nie ma w szkole. Jest dopiero po 6.
- Wiem o tym. - Mruknąłem siadając w krześle na przeciwko niego.
- A więc ,co cię do mnie sprowadza? - Zapytał składając ręce na biurku.
- Chcę porozmawiać. - Odpowiedziałem ,chociaż moje intencje były zupełnie inne. Nie chodziło tylko o spytanie ojca ,jak się ma i o inne pierdoły. Chodziło o coś zupełnie innego.
- Słucham. - Mężczyzna uśmiechnął się delikatnie ,a jego policzki pokryły małe zmarszczki. Był już stary ,to było widać ,ale szczerze mówiąc ,nigdy nie zainteresowałem się ile ma lat. Nie wiedziałem nawet ,kiedy ma urodziny.
- Chciałem podziękować ci ,za to ,że mnie tutaj sprowadziłeś. Bardzo podoba mi się w domu Anubisa.
Moje słowa zrobiły na nim dość duże wrażenie. Pochylił się nieco ,marszcząc czoło.
- Ale...to twoja matka desperacko chciała ,żebyś tu przyjechał. Twierdziła ,że sobie z tobą nie radzi ,a po ostatniej bójce w szkole ,kiedy cię wyrzucili ,wolała wysłać cię tu ,niż do poprawczaka.
Ciężko było mi ukryć zdziwienie. Zawsze myślałem ,że to ojciec chciał ,żebym był bliżej niego ,że chciał mieć ze mną lepszy kontakt. A moja matka? Serio ,brała pod uwagę wysłanie mnie do poprawczaka? Byłem aż tak złym synem?
- Cóż... - Zacząłem po dość długiej pauzie. - Mam nadzieję ,że tutaj się poprawie.
- Tak ,oby nie było z tobą żadnych problemów ,synu. Pamiętaj ,nauka ,nauka i jeszcze raz nauka. Skup się teraz na tym ,nie na dziewczynach ,bójkach i zabawie.
Skinąłem głową jakbym zgadzał się na to wszystko ,ale chyba wiadome było ,że nauka ,w tej sytuacji jest na ostatnim miejscu? Miałem inne ,ważniejsze sprawy ,lecz ojciec nie musiał o nich wiedzieć.
- A właśnie ,przypomniałem sobie.- Przybrałem poważny wyraz twarzy. Od zawsze potrafiłem kłamać. - Spotkałem ,pana Washingham ,kiedy wchodziłem do szkoły. Prosił ci przekazać ,że musi pilnie z tobą porozmawiać i coś ci pokazać.
- Teraz? - Mój ojciec był tak łatwowierny...Już podnosił się z fotela.
Skinąłem głową.
- Lepiej się pośpiesz.
Niemal wybiegł z biura ,zostawiając mnie samego. O to mi właśnie chodziło. Poderwałem się z krzesła i przeszukałem szufladę ,w której wiedziałem ,że trzyma dokumenty wszystkich uczniów. Potrzebowałem tylko jedną. Jessy Honeycutt. Teczka z jego imieniem leżała ,prawie ,że z daleka od innych. Otworzyłem ją i zacząłem przeglądać wszystkie wypisane tam informację.
- Pojawił się tutaj 21 sierpnia. Dzień ,w którym umarłeś. - Usłyszałem za sobą ,znajomy mi głos. Zanim jednak zorientowałem się ,że to Rafael ,spiąłem każdy mięsień w moim ciele. Spojrzałem na blondyna ,stojącego obok okna ,niemal ,że z ulgą. Zapomniałem już ,że jestem na niego cholernie zły.
- Więc to znaczy ,że po prostu jest nowym mną? - Zapytałem zamykając teczkę. Schowałem ją z powrotem do szuflady. Ojciec mógł wrócić w każdej chwili.
- No właśnie nie ,bo ty żyjesz ,więc on w żaden sposób cię nie zastępuje.
- Nie ,tylko chodzi z moją dziewczyną ,ma moją szafkę i mieszka w pokoju ,w którym ja mieszkałem. - Mruknąłem poirytowany ,siadając na krześle. Teraz miałem pełen widok na chłopaka. Cień ,rzucany ,przez założony kaptur ,zakrywał górną część jego twarzy.
- Generalnie tak...Można powiedzieć ,że jest drugim tobą. - Stwierdził pomyślnie ,na co ja wywróciłem oczami.
- Ale mnie pocieszyłeś.
W tym samym momencie do gabinetu wrócił mój ojciec ,a Rafael zniknął z mojego pola widzenia.
- Z kim rozmawiałeś? - Spytał siwowłosy mężczyzna marszcząc czoło. Przyglądał mi się badawczo ,a ja wybuchnąłem trochę nerwowym śmiechem.
- Wiesz tato...Kiedy jestem sam i kiedy mi się nudzi ,gadam do siebie. - Wyjaśniłem. Skinął głową siadając w swoim fotelu.
- Też tak czasami robię. - Przyznał. No wiem ,dlatego o tym mówię...
- I jak ? Porozmawiałeś z panem Washingham? - Zapytałem niby to od niechcenia.
- Nie...nie mogłem go nigdzie znaleźć.
Bo tak na prawdę go tu nie było. Z trudem udało mi się powstrzymać rozbawienie. Przez dłuższą chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Ojciec przyglądał się mi ,a ja jak gdyby nigdy nic ,udawałem zafascynowanego jego firankami na oknie.
- Wiesz ,co tato? Chyba już pójdę.- Powiedziałem w końcu ,a on tylko skinął głową. Czemu mnie to nie zdziwiło...Wstałem ,pożegnałem się z nim i wyszedłem. Kiedy spojrzałem na zegarek ,który prawie zawsze nosiłem na prawym nadgarstku ,zdziwiłem się. Czyżby ten czas tak szybko upłynął? Za kilka minut zaczynały się lekcje ,a ja dopiero teraz zauważyłem ,że korytarz powoli zaczął wypełniać się uczniami.
CDN...
A więc powracam po wakacjach ,z lekkim opóźnieniem oczywiście ,z nowym rozdzialikiem dla was ! Nie miałam pojęcia co w nim napisać ,więc długo się nad nim męczyłam ,i i tak nie wyszedł tak jak chciałam. Nic się w nim nie dzieje i jest po prostu nudny...No ,ale nic. Sami zdecydujcie! :D
Alexis
Fajny rozdział.Czekam na kolejny i myśle żę ędzie spowrotem Peddie :D
OdpowiedzUsuńSUPER ! ! !
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NEXT ! ! ! :-)
No siemasz kochanie ♥
OdpowiedzUsuńJeny ;-;
Jak ty możesz tak pisać ? : o
Wyszłam za prawdziwego skarba *^*
Zajebisty rozdział , ale żeby Edek aż płakał ? :c Okrutny człowiek z ciebie...
Małpa , o.
Dosyć krótki wyszedł , buuu...
No dla mnie zrobisz peddie , prawda ? ; *
A Sweet to pierdolony debil i tyle.
No..
Kocham cię i weny życzę <3
Jest genialny jak zawsze !!!! Dodaj szybko następny . Czekam !!!
OdpowiedzUsuńKiedy Patarcia odzyskała pamięć i czekam na Peddie.
OdpowiedzUsuńsuper, ale kiedy rozdział na spotkanie po latach? Moim zdaniem lepiej jak byś skupia się bardziej na tamtym blogu, bo ten jest już trochę jak moda na sukces są ze sobą za chwilę nie potem znowu są potem zrywają i tak w kółko. Ten 4 sezon nie był potrzebny, tak ta historia jest i była świetna, ale każda historia powinna mieć swój koniec, ta już miała...To tak jak w Tv stary serial jest dobry ale z upływem lat staje się coraz bardziej nudny i każdy woli zaczęć oglądać nowy :) bo zaczynać to od początku? i znowu zerwania itd. Lepiej jak zaczniesz bardziej "inwestować" w tamtego bloga, bo na tym widzę nie idzie Ci już pisanie jak kiedyś "co za dużo to nie zdrowo" a rozdziały na tamtym są Świetne!! Awww :3 Więc mam nadzieje, że przemyślisz to co napisałam :3 Z resztą zrobisz co chcesz:D Pozdrawiam :3 i Czekam na Twoją decyzję :D
OdpowiedzUsuńBędę okropna i się wtrącę. Ale jeśli nie podobają ci się rozdziały Oli , to po jaką cholerę tu wchodzisz ? I właśnie dzięki takim osobom jak ty zajebiste blogi są usuwane lub zawieszane...
UsuńNie chcę być oczywiście nie miła czy coś ,ale przecież na blogu spotkanie po latach pisze wraz z Olą drugą.. Więc o co ci chodzi ? xD Jest aktywna na tamtym blogu , dlaczego nie może być tutaj ?
Rozumiem cię ,ale po prostu nie podoba ci się - nie czytaj ;-;
Przepraszam ! Wyszłam na idiotkę... Pozdrawiam ; 3
taa,spoko mi się te rozdziały bardzo podobają, ale jak widzisz Oli nie łatwo się pisze na tym blogu, rozdziały się krótke Ola nie ma weny no cóż, po prostu czasem trzeba się zastanowić czy warto coś nadal ciągnąć ;) i jak napisałam ona zrobi jak chce...cóż takie życie ;')
UsuńWydaje mi się ,że ma po prostu gorszy okres... chyba jak każdy , kto ma bloga.
UsuńDo tego dochodzi zmniejszona ilość wolnego czasu , a na blogu spotkanie.... pisze z drugą Olą , więc chyba jest jej trochę łatwiej , no i to nowy blog ;3
Rozdział świetny <3
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego <3
Życzę weny.♥
Całuski :***
Super , czy Peddie będzie razem ?
OdpowiedzUsuńŚwietny habshwebrfewt
OdpowiedzUsuńhttp://story-of-millington.blogspot.com/
Genialny!!! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam : http://aftertenyearspeddie.blogspot.com/?m=1
Dopiero zaczynam :)
No i co mam teraz czytać ?
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny ?