**Eddie**
Po raz kolejny spojrzałem na zegarek.
Właśnie dochodziła pierwsza. Z sekundy na sekundę byłem coraz
bardziej smutny. Chciałem wierzyć ,że może jeszcze przyjdzie.
Po chwili dostrzegłem drobną postać
zmierzającą w moim kierunku. Na mojej dotychczas smutnej twarzy
zawitał uśmiech.
„Noc”, pomyślałem ,”Idealna
pora na randkę”.
- Cześć. - Powiedziała rudo włosa
,kiedy podeszła bliżej. - Przepraszam ,że tak długo ,ale miałam
kilka przeszkód na drodze.
- Nic się nie stało. -
Odpowiedziałem uśmiechnięty. - Ważne ,że tu jesteś.
Nic nie odpowiedziała.
- Aaa to o jakich przeszkodach
mówiłaś? - Zapytałem po chwili.
- A nie ważne. - Odpowiedziała
wyraźnie unikając odpowiedzi. - O czym chcesz rozmawiać?
- Nie ,to jest ważne. -
Powiedziałem szybko. - Co to za przeszkody?
- Tylko Jake. - Odpowiedziała
niewzruszona. - Chciał dzisiaj do mnie przyjść.
Cieszyłem się ,że znów mogłem ją
zobaczyć.
- To o czym chcesz rozmawiać? -
Ponowiła pytanie ,którym postawiła mnie w kropce i musiałem
wyjawić jej prawdę.
- Nie wiem. - Odpowiedziałem
szczerze.
- To po co chciałeś się ze mną
spotkać ? - Spytała nieco zdezorientowana.
- Chciałem cię zobaczyć...
- Oh. - Tylko tyle zdołała z
siebie wydusić po moim wyznaniu. - I widzisz.
- Tak. - Przyznałem. Nie wiedziałem
jak mam się teraz zachować. Byłem z dziewczyną ,która znaczyła
dla mnie więcej niż cały świat.
Dotarło wtedy do mnie ,że gdybym miał
wybierać kogo uratować bez wahania poświęciłbym miliardy
niewinnych osób ,by uratować tą niewinną istotkę stojącą
naprzeciwko mnie.
Miałem nadzieję ,że nie będę
musiał wybierać..
Widać było ,że nie wiedziała co ma
teraz zrobić. Stała naprzeciwko mnie ze spuszczonym wzrokiem.
- Może się przejdziemy? -
Zaproponowałem. Nie ciążyła mi ta cisza. Spędzanie z nią czasu
było przyjemnością samą w sobie ,nawet gdyby całe spotkanie
miało przejść w ciszy.
- Chcesz chodzić po lesie w środku
nocy? - Spytała.
- Dlaczego nie? - Zapytałem
uśmiechając się delikatnie. - Chyba ,że się boisz.
Prychnęła.
- Oczywiście ,że się nie boję.
- To chodźmy. - Odparłem wesoło i
pociągnąłem dziewczynę w głąb ciemnego lasu.
- Jaki jest sens chodzenia po tym
lesie? - Spytała mnie. Wiedziałem ,że chce mnie jakoś odwieść
od tego pomysłu ,ale ze mną nie wygra.
- Możemy spędzić trochę czasu na
łonie przyrody. - Odpowiedziałem chodź tak naprawdę moja cała
uwaga była skupiona tylko na dziewczynie.
- Nie przepadam za przyrodą. -
Powiedziała może i z niezauważalnym grymasem na twarzy ,którego
ja widziałem i niesmakiem w głosie.
Mimo to wciąż szła za mną.
- Oj weź. Zobacz jak tu pięknie. -
Powiedziałem. Chciałem ,żeby chodź trochę jej się podobało.
- Pięknie. - Przyznała rozglądając
się. - Ale chyba nie po to mnie tu ciągniesz ,prawda?
- Właśnie po to. - Odpowiedziałem
,ale sam nie byłem do końca przekonany.
- Nie mam zamiaru tu chodzić bez
celu. - Stanęła składając ręce na piersi.
- Nie przesadzaj. Jest fajnie. -
Uśmiechnąłem się. Nagle zza krzaków dobiegł mnie dziwny
szelest.
- Co to było? - Zapytała
zaniepokojona Patricia i cofnęła się kilka kroków w tył.
- Nie wiem. - Odpowiedziałem.
Martwiłem się o nią.
Po chwili zza krzaków wyszło jakieś
zwierzę.
- Co to jest?! - Krzyknęła
spanikowana Patricia.
Przyjrzałem się temu uważniej.
- Spokojnie. - Powiedziałem
opanowany. - To tylko wilk. - Jakby na potwierdzenie zwierzę zaczęło
groźnie warczeć.
- I widzisz? To jest dlaczego nie
lubię chodzić po lesie w środku nocy! - Brunetka krzyknęła na
mnie.
- Zajmę się tym. - Odpowiedziałem
wciąż opanowany.
- Chyba cię pogięło. - Prychnęła.
- Co? O co ci chodzi? - Zapytałem
zdezorientowany.
- Niczym się nie będziesz zajmował! - Krzyknęła. - Po
prostu wycofajmy cię powoli. - Dodała ciszej.
- Zgoda ,ale musisz powiedzieć mi prawdę. - Powiedziałem
poważnym tonem. - Boisz się?
- Boje się ciemności ,boje się tego wilka i boje się ,że
zaraz zrobisz jakieś głupstwo! - Wykrzyczała nie zwracając uwagi
na to co mówi.
Podszedłem do niej ostrożnie ,uważając ,żeby nie zdenerwować
wilka ,który wciąż tam stał i wpatrywał się w nas swoimi
wielkimi ,wściekłymi ślepiami.
- Nie bój się. - Wyszeptałem wprost do jej ucha. - Jestem tu
i nie pozwolę zrobić ci krzywdy. - Powiedziałem po czym
przytuliłem ją do siebie. Nie wiedziałem jak zareaguje ,ale
musiałem działać. Wziąłem ją na ręce i powoli odszedłem
wycofując się do tyłu. Na całe szczęście wilk się nie ruszył.
- Puść mnie! - Warknęła Patricia.
- Jasne. - Odpowiedziałem ignorując to co powiedziała.
- Jak mnie zaraz nie puścisz to dostaniesz w swój durny łeb!
- Krzyknęła wściekła.
- Okay. Czyli wolisz zostać zjedzoną, przez tego wilka? -
Zapytałem. Po chwili ostrożnie postawiłem ją na ziemie ,jednak
dalej przytulając do siebie.
- Zostaw mnie! - Odepchnęła mnie i zaczęła szybkim krokiem
iść w jakimś kierunku.
- Gaduło zaczekaj!
- Podaj mi dobry powód. - Stanęła i odwróciła się w moją
stronę.
- Kocham cię. - Wykrzyknąłem zrozpaczony.
- Jeszcze dzisiaj mówiłeś ,że nic dla ciebie nie znaczę. -
Powiedziała już ciszej. W jej oczach znów pojawiły się łzy.
- Kłamałem... - Spuściłem głowę w dół. - Kłamałem
mówiąc, że nic dla mnie nie znaczysz... Tak na prawdę jesteś
dla mnie całym światem... - Przerwałem na chwilę. - Ty jesteś
moim światem. - Dodałem ciszej. - Jesteś jak słońce, które
świeci tylko dla mnie. Chciałbym byś była przy mnie cały czas,
ale wiem, że to niemożliwe, bo kochasz Jake'a... - Po policzku
spłynęła mi jedna samotna łza. - Nie wiem co mogę zrobić, byś
zrozumiała ile dla mnie znaczysz...
Byłem przygotowany na to ,że zaraz odejdzie bez słowa ,ale po
chwili poczułem jak jej dłonie podnoszą moją twarz do góry.
Byłem zmuszony na nią spojrzeć.
- Nie płacz. - Szepnęła. Sama była bliska łez. - Wszystko
będzie dobrze. - Dodała głaskając mnie po policzkach.
- Nie płaczę. - Powiedziałem
chwytając jej dłonie ,które wciąż trzymała na moich policzkach
i wtuliłem się w nią jak małe dziecko. - Zrozum, że kocham Cię
nad życie... Zrobię wszystko co w mojej mocy, byś była
szczęśliwa. - Odezwałem się cicho ,spoglądając w jej oczy.
- Jestem szczęśliwa. - Zapewniła.
- Jesteś tego pewna? - Zapytałem nie odsuwając się od niej
choćby na milimetr.
Spuściła wzrok. Widziałem ,że się waha ,ale co gorsza
zobaczyłem ,że łzy znów naleciały do jej oczu.
- Nie płacz... - Powiedziałem błagalnie. - Przepraszam,
jeżeli to przeze mnie. Nie chciałem, byś przeze mnie cierpiała...
- Ja nie cierpię. - Otarła łzy. - Lubię płakać bez powodu.
Oczywiście to było jedno wielkie kłamstwo. Myślała ,że o
tym nie wiem?
- Patricio, znam Ci zbyt dobrze, by wiedzieć, że nie płaczesz
bez powodu. - Przytuliłem ją do siebie z nadzieją ,że to doda
jej otuchy.
- A wierzysz w to ,że płaczę przez ciebie ,bo ruszasz moje
stare uczucia ,które myślałam ,że już wygasły? - Spytała.
- Tak. - Odpowiedziałem szybko. - To jednak znaczyłoby, że
coś do mnie czujesz.
- Zapomnijmy o tym pytaniu.
Dlaczego? - Nadzieja jaką na nowo odzyskałem po raz po raz kolejny straciła na sile. - Może pójdziemy gdzieś
razem?
- To nie jest dobry pomysł. - Powiedziała i znów odsunęła
się ode mnie.
- Przepraszam ,nie powinienem o to pytać. - Podrapałem się
po głowie speszony. Poczułem się okropnie ,kiedy Patricia się
ode mnie odsunęła. Jakbym znów tracił część siebie ,którą
powoli odzyskiwałem...
- Chyba powinnam już iść. - Odezwała się powoli.
- Ach...Chyba masz rację. - Powiedziałem spoglądając na zegarek. Dochodziła trzecia. Nie mogłem uwierzyć ,że tyle czasu tu spędziliśmy. Spojrzałem na dziewczynę i zobaczyłem jak trzęsie się z zimna. Szybko zdjąłem z siebie moją skórzaną kurtkę i narzuciłem jej na ramiona.
- Nie chce kurtki. - Powiedziała i oddała mi ją. - Idź pierwszy. - Wskazała na drogę powrotną do domu.
- Nie. Patricio, nie chcę byś się przeziębiła. - Powiedziałem ubierając ją w swoją kurtkę.
Wyglądała cudownie.
Nie mogłem przestać na nią patrzeć.
- Okay ,wygrałeś. - Skapitulowała. - Idź już.
- Pójdziemy razem. I nikt się o tym nie dowie. - Wyciągnąłem rękę w jej kierunku.
- Ja chcę jeszcze tutaj zostać. - Powiedziała. - Sama. - Dodała ,kiedy zobaczyła ,że nie chcę się ruszyć.
- Och....Nie ma sprawy. - Odpowiedziałem zmieszany.
- Dzięki. - Uśmiechnęła się lekko i usiadła pod drzewem opierając głowę o pień.
Odszedłem kilka metrów i ukryłem się za jednym z drzew by móc swobodnie obserwować każdy jej ruch.
Była taka piękna i bezbronna. Nie mogłem pozwolić, by siedziała sama w lesie o tej porze.
Patricia wolnym ruchem wyciągnęła naszyjnik z kieszeni ,ten do którego zabrania zmusiłem ją niedawno.
Obracała wisiorek w ręku i zastanawiała się nad czymś. Była daleko od domu i daleko od Jake'a. Klątwa nie działała tutaj mocno ,tego byłem pewny ,ale Patricia wciąż wyglądała na zmieszaną. Każda moja myśl zmierzała tylko w jednym kierunku ,każda myśl krążyła w ogół drobnej dziewczyny ,która siedziała w tej chwili pod drzewem.
Nie mogłem sobie poradzić z myślą, że nie mogę jej pocałować, czy chociażby przytulić. Znów chciałem poczuć jak się do mnie przytula w chwilach słabości. Tak bardzo brakowało mi chwil spędzonych tylko z nią.
Brunetka wybuchła płaczem.
Byłem zrozpaczony tym widokiem. Każda jej łza sprawiała mi ból.
Nie wytrzymałem i podszedłem do niej ,a następnie przytuliłem i zacząłem głaskać po głowie.
- Wszystko będzie dobrze. - Powtarzałem cicho. Chciałem by przestała płakać.
- Co tu robisz? Myślałam ,że poszedłeś. - Wychlipała przez łzy.
- Nigdzie nie poszedłem. Nie mogłem zostawić Cię tu samej...
- A powinieneś. - Powiedziała nieco się uspokajając.
- Nie zrobiłbym tego. - Odpowiedziałem pewnie.
- Dzięki. - Może i nie chciała się przyznać do tego ,ale ja ją znałem i wiedziałem ,że potrzebuje teraz kogoś bliskiego.
- Nie masz za co dziękować. - Przytuliłem ją mocniej.
- Mam. Kto inny by mnie pewnie zostawił jak chciałam ,a ty zostałeś...
- Może i tak, ale nikt inny nie kocha Cię tak jak ja.
Spuściła wzrok.
Zapadła cisza. Nie chciałem jej przerywać. Dla mnie było idealnie. Mogłem poczuć się jak za czasów, gdy byliśmy tylko my. Gdy nie zagrażał nam jakiś potomek... Wszystko było takie idealne.
- Wracajmy już. - Odezwała się Patricia odrywając się ode mnie i zaczęła iść w stronę domu.
- Jasne. - Zgodziłem się. Wstałem szybko z ziemi i podbiegłem do niej chwytając jej rękę. - Może gdzieś się przejdziemy? - Ponowiłem swoją prośbę. Bałem się ,że po raz kolejny mi odmówi ,ale musiałem spróbować.
- Pewnie. Nie ma to jak chodzenie po lesie w nocy. - Było jej to obojętne.
- Więc chodźmy. - Powiedziałem prowadząc ją w przeciwnym kierunku. Zmierzałem w kierunku pewnego domu. Przedzieraliśmy się przez las który ,z każdą chwilą był coraz gęstszy.
- Gdzie ty mnie prowadzisz? - Spytała ,kiedy przyszło jej przedzierać się przez krzaki.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. - Posłałem jej mój jak to moja mama mówi uroczy uśmiech. - Zaufaj mi. Nic Ci się nie stanie.
- Kiedy mówisz "zaufaj mi" ufam ci mniej.
Zaśmiałem się tylko.
- Nie jesteś zmęczona? - Zapytałem po chwili troskliwie.
- Nie martw się o mnie. Nic mi nie będzie. Przeżyje. - Odpowiedziała.
- Nie ma tak dobrze. - Powiedziałem po czym wziąłem ją na ręce. Przed nami był jeszcze spory kawałek ,a ja nie chciałem ,żeby się męczyła niepotrzebnie.
- No widzę ,że nie ma. Nie rozumiesz ,że dam rade sama iść. - Na jej twarzy pojawił się grymas. Nie znosiła jak ktoś robił coś czego nie chciała ,ale mi musiała ulec.
- Przed nami jeszcze długa droga, a Ty musisz odpocząć. - Powiedziałem opanowany.
- A ty musisz ,rozumieć ,że nie jestem zmęczona!
- Spokojnie. Nie denerwuj się. - Uśmiechnąłem się do niej. - Jeszcze zdążysz się nachodzić.
- Uparty głupek. - Mruknęła.
- Słyszałem. - Odpowiedziałem ze śmiechem.
- Miałeś słyszeć.
- Widzę, że komuś zebrało się na żarty.
Prychnęła
- Jedyne na co mi się zebrało to na zdzielenie cię po głowie.
Zaśmiałem się jedynie i pocałowałem ją delikatnie w czoło.
- Mógłbyś mnie postawić? - Spytała na maksa wściekła i zarazem znudzona.
- Mogłabyś odpocząć. - Byłem cierpliwy i wiedziałem ,że prędzej czy później i tak wygram.
- Nie jestem zmęczona. - Podniosła na mnie głos.
- Oj już dobrze. - Skapitulowałem i postawiłem dziewczynę na ziemi. Nie chciałem ,żeby była na mnie zła.
- Nareszcie. Dziękuję. - Powiedziała. - Teraz prowadź.
- A więc w drogę. - Ruszyłem w kierunku tylko znanym sobie.
- Nie mogę uwierzyć ,że chodzę z tobą gdzieś po nocy i w dodatku nie wiem gdzie idę. - Marudziła.
- Spokojnie. Spodoba Ci się tam. - Uśmiech nie schodził mi z twarzy- Wkrótce będziemy na miejscu. - Powiedziałem, gdy las stawał się coraz rzadszy.
- I później co? Będziemy wracać do domu przez resztę nocy?
- Jeżeli nie chcesz możemy wrócić za kilka dni. Nic się nie stanie jak przez jakiś czas nie będzie nas w szkole.
- Co? - Stanęła jak wryta.
- Spokojnie. Nic Ci nie grozi. - Powiedziałem uśmiechnięty. - To tylko kilka dni wolnego od szkoły.
- Ale....co z Jake'em? - Zapytała zmartwiona
- Nie martw się. Nic mu nie grozi.
Stanąłem na chwilę. Podszedłem do dziewczyny i objąłem ją jedną ręką w pasie. Następnie drugą ręką zasłoniłem jej oczy. Prowadziłem ją tak przez jakiś czas.
- Jesteśmy. - Powiedziałem zabierając rękę z jej oczu.
CDN......
Zapraszam na blog o Jeroy KLIK ,przy ostatnim rozdziale było 15 komków ,a teraz tylko 5... ;c czemu tak?
Rozdział 70 też ma mniej komków niż zwykle co mnie bardzo smuci ,ale mimo to dodaje ten specjalnie dla Ambeeer ,bo błagała mnie....
Następny rozdział tutaj mam już napisany ,ale dodam go dopiero jak pojawi się pod rozdziałem 40 komków. Tak 40. Chcę zobaczyć czy was na to stać :p I przy okazji zobaczyć czy interesuje was to co będzie w następnym :p
Patricia Miller
To jest najcudowniejsze co może być :P Kocham to ... Łatwo zdobędziesz to 40 rozdziałów.
OdpowiedzUsuńNa moim blogu pojawił się nowy rozdział ... http://scenariuszebyreeb.blogspot.com/
/Rebecka
sorry nie rozdziałów tylko komentarzy
UsuńGenialny ! ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;D
Oby Pat i Eddie się pogodzili ;)
Boski rozdział ;) Wiedziałam, że Patt przyjdzie. Eddie swój plan wciela w życie? Ciekawe czy Trixie będzie chciała z nim zostać. Mam nadzieję, że tak.
OdpowiedzUsuń40 komentarzy? Duże masz wymagania ;P Ale na pewno do tylu dobije. U mnie też, jest jakoś mniej komentarzy pod ostatnim rozdziałem, ale mówi się trudno xd
Ambeeer dziękuję ci, że wybłagałaś kolejny rozdział. Bo chyba do jutra bym nie wytrzymała. :D
No cóż, czekam na next'a. Mam nadzieję, że dodasz szybko
Pozdrawiam Stevie ;3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper ale o mnie też pamiętaj/Gaduła
OdpowiedzUsuńZajefajny :D
OdpowiedzUsuńŚwietny !!!
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńSuper czekam na next!
OdpowiedzUsuńREWELACYJNY <33333
OdpowiedzUsuńNo weź!Niektórzy prędzej umrą z ciekawości niż będzie 40 komentarzy.Mówiąc niektórzy mam na myśli siebie!Chcę wiedzieć co będzie dalej!Chcę wiedzieć czy Patricia zostanie z Eddie'm w tym domu!Chcę wiedzieć czy Jake ich tam nie znajdzie!Zlituj się i dodaj jak najszybciej kolejny rozdział!Ten był genialny!
OdpowiedzUsuńRewelacyjny rozdział. ;)) Umieram z ciekawości jak będzie wyglądał kolejny ;) Podziwiam twój talencik ;) Pozdrawiam i czekam na kolejny .<33
OdpowiedzUsuńEXTRAAAAA!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJuz 16 kom jeszcze tylko 24 i kolejny rozdzial
OdpowiedzUsuńZarąbisty rozdział nie moge sie doczekać nastepnego ale na pewno będzie szybko bo w mig uzbierasz te 40 komci :D
OdpowiedzUsuń<3 ^ ^
boski ten rozdział. Już sie nie moge doczekać kolejnegoooo:)
OdpowiedzUsuńdlaczego skończyłaś w takim momencie xD ??? 40 kom to strasznie duuużo :P może niby przesadziłaś , ale w końcu w ankiecie było 80 głosów , więc może się uda , OBY się udało , bo nie mogę się doczekać , na serio ! i przez ciebie ryczałam ;(
OdpowiedzUsuńbo wzruszający rozdział był ;(
UsuńCzekam na następny
OdpowiedzUsuń;> Mam nadzieję że szybko uzbiera się te 40 kom:P
Rozdział jak zawsze wspaniały!!! Ciekawi mnie co będzie w następnym, już nie mogę się doczekać!!!
OdpowiedzUsuńBoskiiii!!
OdpowiedzUsuńSuper! Szybko dodaj następny pliss!!
OdpowiedzUsuńGenialny
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nexta .
Wspaniały rozdział jak zawsze .
OdpowiedzUsuńOpowiadanie bardzo wciągające . Czekam na następne.
OdpowiedzUsuńW koncu spedzili troche czasu razem *,* mam nadzieje ze w koncu ta klatwa minie czekam zniecierpliwiona na nexta
OdpowiedzUsuńCzy Ty rozumiesz, że masz jak najszybciej dodać rozdział!?
OdpowiedzUsuń40 komentarzy to strasznie dużo.. Nie wytrzymam!
Pat i Eddie -- niech nareszcie pozbędą się Jake`a!!
Już normalnie nie mogę z tą klątwą!
Musi być koniec i tyle..!
Dodawaj szybko next! Czekam!
Zapraszam również do siebie : loveinhouseofanubis.blogspot.com ;)
Coraz bliżej Peddie...widzę to...sami...pocałunek ohh...tak! Czekam na następny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńczekam na next .
Już nie mogę się doczekać następnego bo ten jest świetny!!!
OdpowiedzUsuńFajny, Jestem ciekawa co się stanie z Jakiem jak Patricia nie przyjdzie do szkoly... :P No ale 40 komków !!! Sporo wymagasz :)
OdpowiedzUsuńJeju jeju jeju jeju. Boski boski boski boski
OdpowiedzUsuńNIE WYTRZYMAM DLUZEJ JA CHCE ROZDZIALIK. SZYBKO DODAJ SZYBKO /KG
Kocham, kocham ,kocham, kocham <33333
OdpowiedzUsuńbardzo fajny
OdpowiedzUsuńwow już 37 komentarzy jeszcze tylko 3 i następny rozdział
OdpowiedzUsuńSuuuuuuuuuuuuuper
OdpowiedzUsuńextra
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńEj no jest już 40 dodaj następny!!
OdpowiedzUsuńPliss dodaj następny jak najszybciej!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń