♥ Rozdział 71 ♥ "Kłamałem mówiąc ,że nic dla mnie nie znaczysz."

**Eddie**

Po raz kolejny spojrzałem na zegarek. Właśnie dochodziła pierwsza. Z sekundy na sekundę byłem coraz bardziej smutny. Chciałem wierzyć ,że może jeszcze przyjdzie.
Po chwili dostrzegłem drobną postać zmierzającą w moim kierunku. Na mojej dotychczas smutnej twarzy zawitał uśmiech.
„Noc”, pomyślałem ,”Idealna pora na randkę”.
- Cześć. - Powiedziała rudo włosa ,kiedy podeszła bliżej. - Przepraszam ,że tak długo ,ale miałam kilka przeszkód na drodze.
 - Nic się nie stało. - Odpowiedziałem uśmiechnięty. - Ważne ,że tu jesteś.
Nic nie odpowiedziała.
- Aaa to o jakich przeszkodach mówiłaś? - Zapytałem po chwili.
 - A nie ważne. - Odpowiedziała wyraźnie unikając odpowiedzi. - O czym chcesz rozmawiać?
- Nie ,to jest ważne. - Powiedziałem szybko. - Co to za przeszkody?
 - Tylko Jake. - Odpowiedziała niewzruszona. - Chciał dzisiaj do mnie przyjść.
Cieszyłem się ,że znów mogłem ją zobaczyć.
- To o czym chcesz rozmawiać? - Ponowiła pytanie ,którym postawiła mnie w kropce i musiałem wyjawić jej prawdę.
- Nie wiem. - Odpowiedziałem szczerze.
- To po co chciałeś się ze mną spotkać ? - Spytała nieco zdezorientowana.
- Chciałem cię zobaczyć...
- Oh. - Tylko tyle zdołała z siebie wydusić po moim wyznaniu. - I widzisz.
- Tak. - Przyznałem. Nie wiedziałem jak mam się teraz zachować. Byłem z dziewczyną ,która znaczyła dla mnie więcej niż cały świat.
Dotarło wtedy do mnie ,że gdybym miał wybierać kogo uratować bez wahania poświęciłbym miliardy niewinnych osób ,by uratować tą niewinną istotkę stojącą naprzeciwko mnie.
Miałem nadzieję ,że nie będę musiał wybierać..
Widać było ,że nie wiedziała co ma teraz zrobić. Stała naprzeciwko mnie ze spuszczonym wzrokiem.
- Może się przejdziemy? - Zaproponowałem. Nie ciążyła mi ta cisza. Spędzanie z nią czasu było przyjemnością samą w sobie ,nawet gdyby całe spotkanie miało przejść w ciszy.
- Chcesz chodzić po lesie w środku nocy? - Spytała.
- Dlaczego nie? - Zapytałem uśmiechając się delikatnie. - Chyba ,że się boisz.
Prychnęła.
- Oczywiście ,że się nie boję.
- To chodźmy. - Odparłem wesoło i pociągnąłem dziewczynę w głąb ciemnego lasu.
- Jaki jest sens chodzenia po tym lesie? - Spytała mnie. Wiedziałem ,że chce mnie jakoś odwieść od tego pomysłu ,ale ze mną nie wygra.
- Możemy spędzić trochę czasu na łonie przyrody. - Odpowiedziałem chodź tak naprawdę moja cała uwaga była skupiona tylko na dziewczynie.
- Nie przepadam za przyrodą. - Powiedziała może i z niezauważalnym grymasem na twarzy ,którego ja widziałem i niesmakiem w głosie.
Mimo to wciąż szła za mną.

- Oj weź. Zobacz jak tu pięknie. - Powiedziałem. Chciałem ,żeby chodź trochę jej się podobało.
- Pięknie. - Przyznała rozglądając się. - Ale chyba nie po to mnie tu ciągniesz ,prawda?
- Właśnie po to. - Odpowiedziałem ,ale sam nie byłem do końca przekonany.
- Nie mam zamiaru tu chodzić bez celu. - Stanęła składając ręce na piersi.
- Nie przesadzaj. Jest fajnie. - Uśmiechnąłem się. Nagle zza krzaków dobiegł mnie dziwny szelest.
- Co to było? - Zapytała zaniepokojona Patricia i cofnęła się kilka kroków w tył.
- Nie wiem. - Odpowiedziałem. Martwiłem się o nią.
Po chwili zza krzaków wyszło jakieś zwierzę.
- Co to jest?! - Krzyknęła spanikowana Patricia.
Przyjrzałem się temu uważniej.
- Spokojnie. - Powiedziałem opanowany. - To tylko wilk. - Jakby na potwierdzenie zwierzę zaczęło groźnie warczeć.
- I widzisz? To jest dlaczego nie lubię chodzić po lesie w środku nocy! - Brunetka krzyknęła na mnie.
- Zajmę się tym. - Odpowiedziałem wciąż opanowany.
- Chyba cię pogięło. - Prychnęła.
- Co? O co ci chodzi? - Zapytałem zdezorientowany.
- Niczym się nie będziesz zajmował! - Krzyknęła. - Po prostu wycofajmy cię powoli. - Dodała ciszej.
- Zgoda ,ale musisz powiedzieć mi prawdę. - Powiedziałem poważnym tonem. - Boisz się?
- Boje się ciemności ,boje się tego wilka i boje się ,że zaraz zrobisz jakieś głupstwo! - Wykrzyczała nie zwracając uwagi na to co mówi.
Podszedłem do niej ostrożnie ,uważając ,żeby nie zdenerwować wilka ,który wciąż tam stał i wpatrywał się w nas swoimi wielkimi ,wściekłymi ślepiami.
- Nie bój się. - Wyszeptałem wprost do jej ucha. - Jestem tu i nie pozwolę zrobić ci krzywdy. - Powiedziałem po czym przytuliłem ją do siebie. Nie wiedziałem jak zareaguje ,ale musiałem działać. Wziąłem ją na ręce i powoli odszedłem wycofując się do tyłu. Na całe szczęście wilk się nie ruszył.
- Puść mnie! - Warknęła Patricia.
- Jasne. - Odpowiedziałem ignorując to co powiedziała.
- Jak mnie zaraz nie puścisz to dostaniesz w swój durny łeb! - Krzyknęła wściekła.
- Okay. Czyli wolisz zostać zjedzoną, przez tego wilka? - Zapytałem. Po chwili ostrożnie postawiłem ją na ziemie ,jednak dalej przytulając do siebie.
- Zostaw mnie! - Odepchnęła mnie i zaczęła szybkim krokiem iść w jakimś kierunku.
- Gaduło zaczekaj!
- Podaj mi dobry powód. - Stanęła i odwróciła się w moją stronę.
- Kocham cię. - Wykrzyknąłem zrozpaczony.
- Jeszcze dzisiaj mówiłeś ,że nic dla ciebie nie znaczę. - Powiedziała już ciszej. W jej oczach znów pojawiły się łzy.
- Kłamałem... - Spuściłem głowę w dół. - Kłamałem mówiąc, że nic dla mnie nie znaczysz... Tak na prawdę jesteś dla mnie całym światem... - Przerwałem na chwilę. - Ty jesteś moim światem. - Dodałem ciszej. - Jesteś jak słońce, które świeci tylko dla mnie. Chciałbym byś była przy mnie cały czas, ale wiem, że to niemożliwe, bo kochasz Jake'a... - Po policzku spłynęła mi jedna samotna łza. - Nie wiem co mogę zrobić, byś zrozumiała ile dla mnie znaczysz...
Byłem przygotowany na to ,że zaraz odejdzie bez słowa ,ale po chwili poczułem jak jej dłonie podnoszą moją twarz do góry. Byłem zmuszony na nią spojrzeć.
- Nie płacz. - Szepnęła. Sama była bliska łez. - Wszystko będzie dobrze. - Dodała głaskając mnie po policzkach.
- Nie płaczę. - Powiedziałem chwytając jej dłonie ,które wciąż trzymała na moich policzkach i wtuliłem się w nią jak małe dziecko. - Zrozum, że kocham Cię nad życie... Zrobię wszystko co w mojej mocy, byś była szczęśliwa. - Odezwałem się cicho ,spoglądając w jej oczy.
- Jestem szczęśliwa. - Zapewniła.
- Jesteś tego pewna? - Zapytałem nie odsuwając się od niej choćby na milimetr.
Spuściła wzrok. Widziałem ,że się waha ,ale co gorsza zobaczyłem ,że łzy znów naleciały do jej oczu.
- Nie płacz... - Powiedziałem błagalnie. - Przepraszam, jeżeli to przeze mnie. Nie chciałem, byś przeze mnie cierpiała...

- Ja nie cierpię. - Otarła łzy. - Lubię płakać bez powodu.
Oczywiście to było jedno wielkie kłamstwo. Myślała ,że o tym nie wiem?
- Patricio, znam Ci zbyt dobrze, by wiedzieć, że nie płaczesz bez powodu. - Przytuliłem ją do siebie z nadzieją ,że to doda jej otuchy.
- A wierzysz w to ,że płaczę przez ciebie ,bo ruszasz moje stare uczucia ,które myślałam ,że już wygasły? - Spytała.
- Tak. - Odpowiedziałem szybko. - To jednak znaczyłoby, że coś do mnie czujesz.
- Zapomnijmy o tym pytaniu.
Dlaczego? - Nadzieja jaką na nowo odzyskałem po raz po raz kolejny straciła na sile. - Może pójdziemy gdzieś razem?
- To nie jest dobry pomysł. - Powiedziała i znów odsunęła się ode mnie.
- Przepraszam ,nie powinienem o to pytać. - Podrapałem się po głowie speszony. Poczułem się okropnie ,kiedy Patricia się ode mnie odsunęła. Jakbym znów tracił część siebie ,którą powoli odzyskiwałem...
- Chyba powinnam już iść. - Odezwała się powoli.
- Ach...Chyba masz rację. - Powiedziałem spoglądając na zegarek. Dochodziła trzecia. Nie mogłem uwierzyć ,że tyle czasu tu spędziliśmy. Spojrzałem na dziewczynę i zobaczyłem jak trzęsie się z zimna. Szybko zdjąłem z siebie moją skórzaną kurtkę i narzuciłem jej na ramiona.
- Nie chce kurtki. - Powiedziała i oddała mi ją.  - Idź pierwszy. - Wskazała na drogę powrotną do domu.
- Nie. Patricio, nie chcę byś się przeziębiła. - Powiedziałem ubierając ją w swoją kurtkę.
Wyglądała cudownie.
Nie mogłem przestać na nią patrzeć.
- Okay ,wygrałeś. - Skapitulowała. - Idź już.
- Pójdziemy razem. I nikt się o tym nie dowie. - Wyciągnąłem rękę w jej kierunku.
- Ja chcę jeszcze tutaj zostać. - Powiedziała. - Sama. - Dodała ,kiedy zobaczyła ,że nie chcę się ruszyć.
- Och....Nie ma sprawy. - Odpowiedziałem zmieszany.
- Dzięki. - Uśmiechnęła się lekko i usiadła pod drzewem opierając głowę o pień.
Odszedłem kilka metrów i ukryłem się za jednym z drzew by móc swobodnie obserwować każdy jej ruch.
Była taka piękna i bezbronna. Nie mogłem  pozwolić, by siedziała sama w lesie o tej porze.
Patricia wolnym ruchem wyciągnęła naszyjnik z kieszeni ,ten do którego zabrania zmusiłem ją niedawno.
Obracała wisiorek w ręku i zastanawiała się nad czymś. Była daleko od domu i daleko od Jake'a. Klątwa nie działała tutaj mocno ,tego byłem pewny ,ale Patricia wciąż wyglądała na zmieszaną. Każda moja myśl zmierzała tylko w jednym kierunku ,każda myśl krążyła w ogół drobnej dziewczyny ,która siedziała w tej chwili pod drzewem.
Nie mogłem sobie poradzić z myślą, że nie mogę jej pocałować, czy chociażby przytulić. Znów chciałem poczuć jak się do mnie przytula w chwilach słabości. Tak bardzo brakowało mi chwil spędzonych tylko z nią.
Brunetka wybuchła płaczem.
Byłem zrozpaczony tym widokiem. Każda jej łza sprawiała mi ból.
Nie wytrzymałem i podszedłem do niej ,a następnie przytuliłem i zacząłem głaskać po głowie.
- Wszystko będzie dobrze. - Powtarzałem cicho. Chciałem by przestała płakać.
- Co tu robisz? Myślałam ,że poszedłeś. - Wychlipała przez łzy.
 - Nigdzie nie poszedłem. Nie mogłem zostawić Cię tu samej...
- A powinieneś. - Powiedziała nieco się uspokajając.
- Nie zrobiłbym tego. - Odpowiedziałem pewnie.
 - Dzięki. - Może i nie chciała się przyznać do tego ,ale ja ją znałem i wiedziałem ,że potrzebuje teraz kogoś bliskiego.
- Nie masz za co dziękować. - Przytuliłem ją mocniej.
- Mam. Kto inny by mnie pewnie zostawił jak chciałam ,a ty zostałeś...
- Może i tak, ale nikt inny nie kocha Cię tak jak ja.
Spuściła wzrok.
Zapadła cisza. Nie chciałem jej przerywać. Dla mnie  było idealnie. Mogłem  poczuć się jak za czasów, gdy byliśmy tylko my. Gdy nie zagrażał nam jakiś potomek... Wszystko było takie idealne.
- Wracajmy już.  - Odezwała się Patricia odrywając się ode mnie i zaczęła iść w stronę domu.
- Jasne. - Zgodziłem się. Wstałem szybko z ziemi i podbiegłem do niej chwytając jej rękę. - Może gdzieś się przejdziemy? - Ponowiłem swoją prośbę. Bałem się ,że po raz kolejny mi odmówi ,ale musiałem spróbować.
- Pewnie. Nie ma to jak chodzenie po lesie w nocy. - Było jej to obojętne.
- Więc chodźmy. - Powiedziałem prowadząc ją w przeciwnym kierunku.  Zmierzałem w kierunku pewnego  domu. Przedzieraliśmy się przez las który ,z każdą chwilą był coraz gęstszy.
- Gdzie ty mnie prowadzisz? - Spytała ,kiedy przyszło jej przedzierać się przez krzaki.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. - Posłałem jej mój jak to moja mama mówi uroczy uśmiech. - Zaufaj mi. Nic Ci się nie stanie.
- Kiedy mówisz "zaufaj mi" ufam ci mniej.
Zaśmiałem się tylko.
- Nie jesteś zmęczona? - Zapytałem po chwili troskliwie.
- Nie martw się o mnie. Nic mi nie będzie. Przeżyje. - Odpowiedziała.
- Nie ma tak dobrze. - Powiedziałem po czym wziąłem ją na ręce. Przed nami był jeszcze spory kawałek ,a ja nie chciałem ,żeby się męczyła niepotrzebnie.
- No widzę ,że nie ma. Nie rozumiesz ,że dam rade sama iść. - Na jej twarzy pojawił się grymas. Nie znosiła jak ktoś robił coś czego nie chciała ,ale mi musiała ulec.
- Przed nami jeszcze długa droga, a Ty musisz odpocząć. - Powiedziałem opanowany.
- A ty musisz ,rozumieć ,że nie jestem zmęczona!
 - Spokojnie. Nie denerwuj się. - Uśmiechnąłem się do niej. - Jeszcze zdążysz się nachodzić.
- Uparty głupek. - Mruknęła.
- Słyszałem. - Odpowiedziałem ze śmiechem.
- Miałeś słyszeć.
- Widzę, że komuś zebrało się na żarty.
 Prychnęła

- Jedyne na co mi się zebrało to na zdzielenie cię po głowie.
 Zaśmiałem się jedynie i pocałowałem ją delikatnie w czoło.
- Mógłbyś mnie postawić? - Spytała na maksa wściekła i zarazem znudzona.
- Mogłabyś odpocząć. - Byłem cierpliwy i wiedziałem ,że prędzej czy później i tak wygram.
- Nie jestem zmęczona. - Podniosła na mnie głos.
- Oj już dobrze. - Skapitulowałem i postawiłem dziewczynę na ziemi. Nie chciałem ,żeby była na mnie zła.
- Nareszcie. Dziękuję. - Powiedziała. - Teraz prowadź.
- A więc w drogę. -  Ruszyłem w kierunku tylko znanym sobie.
 - Nie mogę uwierzyć ,że chodzę z tobą gdzieś po nocy i w dodatku nie wiem gdzie idę. - Marudziła.
- Spokojnie. Spodoba Ci się tam. - Uśmiech nie schodził mi z twarzy- Wkrótce będziemy na miejscu. - Powiedziałem, gdy las stawał się coraz rzadszy.
- I później co? Będziemy wracać do domu przez resztę nocy?
- Jeżeli nie chcesz możemy wrócić za kilka dni. Nic się nie stanie jak przez jakiś czas nie będzie nas w szkole.
 - Co? - Stanęła jak wryta.
 - Spokojnie. Nic Ci nie grozi. - Powiedziałem uśmiechnięty. - To tylko kilka dni wolnego od szkoły.
- Ale....co z Jake'em? - Zapytała zmartwiona
- Nie martw się. Nic mu nie grozi.
Stanąłem na chwilę. Podszedłem do dziewczyny i objąłem ją jedną ręką w pasie. Następnie drugą ręką zasłoniłem jej oczy. Prowadziłem ją tak przez jakiś czas.
- Jesteśmy. - Powiedziałem zabierając rękę z jej oczu.

CDN......

Zapraszam na blog o Jeroy KLIK ,przy ostatnim rozdziale było 15 komków ,a teraz tylko 5... ;c czemu tak?
Rozdział 70 też ma mniej komków niż zwykle co mnie bardzo smuci ,ale mimo to dodaje ten specjalnie dla Ambeeer ,bo błagała mnie....
Następny rozdział tutaj mam już napisany ,ale dodam go dopiero jak pojawi się pod rozdziałem 40 komków. Tak 40. Chcę zobaczyć czy was na to stać :p I przy okazji zobaczyć czy interesuje was to co będzie w następnym :p

Patricia Miller

41 komentarzy:

  1. To jest najcudowniejsze co może być :P Kocham to ... Łatwo zdobędziesz to 40 rozdziałów.

    Na moim blogu pojawił się nowy rozdział ... http://scenariuszebyreeb.blogspot.com/

    /Rebecka

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny ! ;)
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;D
    Oby Pat i Eddie się pogodzili ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział ;) Wiedziałam, że Patt przyjdzie. Eddie swój plan wciela w życie? Ciekawe czy Trixie będzie chciała z nim zostać. Mam nadzieję, że tak.
    40 komentarzy? Duże masz wymagania ;P Ale na pewno do tylu dobije. U mnie też, jest jakoś mniej komentarzy pod ostatnim rozdziałem, ale mówi się trudno xd
    Ambeeer dziękuję ci, że wybłagałaś kolejny rozdział. Bo chyba do jutra bym nie wytrzymała. :D
    No cóż, czekam na next'a. Mam nadzieję, że dodasz szybko
    Pozdrawiam Stevie ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ale o mnie też pamiętaj/Gaduła

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  7. No weź!Niektórzy prędzej umrą z ciekawości niż będzie 40 komentarzy.Mówiąc niektórzy mam na myśli siebie!Chcę wiedzieć co będzie dalej!Chcę wiedzieć czy Patricia zostanie z Eddie'm w tym domu!Chcę wiedzieć czy Jake ich tam nie znajdzie!Zlituj się i dodaj jak najszybciej kolejny rozdział!Ten był genialny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Rewelacyjny rozdział. ;)) Umieram z ciekawości jak będzie wyglądał kolejny ;) Podziwiam twój talencik ;) Pozdrawiam i czekam na kolejny .<33

    OdpowiedzUsuń
  9. EXTRAAAAA!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Juz 16 kom jeszcze tylko 24 i kolejny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  11. Zarąbisty rozdział nie moge sie doczekać nastepnego ale na pewno będzie szybko bo w mig uzbierasz te 40 komci :D
    <3 ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  12. boski ten rozdział. Już sie nie moge doczekać kolejnegoooo:)

    OdpowiedzUsuń
  13. dlaczego skończyłaś w takim momencie xD ??? 40 kom to strasznie duuużo :P może niby przesadziłaś , ale w końcu w ankiecie było 80 głosów , więc może się uda , OBY się udało , bo nie mogę się doczekać , na serio ! i przez ciebie ryczałam ;(

    OdpowiedzUsuń
  14. Czekam na następny
    ;> Mam nadzieję że szybko uzbiera się te 40 kom:P

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział jak zawsze wspaniały!!! Ciekawi mnie co będzie w następnym, już nie mogę się doczekać!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Super! Szybko dodaj następny pliss!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Genialny
    Z niecierpliwością czekam na nexta .

    OdpowiedzUsuń
  18. Wspaniały rozdział jak zawsze .

    OdpowiedzUsuń
  19. Opowiadanie bardzo wciągające . Czekam na następne.

    OdpowiedzUsuń
  20. W koncu spedzili troche czasu razem *,* mam nadzieje ze w koncu ta klatwa minie czekam zniecierpliwiona na nexta

    OdpowiedzUsuń
  21. Czy Ty rozumiesz, że masz jak najszybciej dodać rozdział!?
    40 komentarzy to strasznie dużo.. Nie wytrzymam!
    Pat i Eddie -- niech nareszcie pozbędą się Jake`a!!
    Już normalnie nie mogę z tą klątwą!
    Musi być koniec i tyle..!

    Dodawaj szybko next! Czekam!

    Zapraszam również do siebie : loveinhouseofanubis.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Coraz bliżej Peddie...widzę to...sami...pocałunek ohh...tak! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział :)
    czekam na next .

    OdpowiedzUsuń
  24. Już nie mogę się doczekać następnego bo ten jest świetny!!!

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajny, Jestem ciekawa co się stanie z Jakiem jak Patricia nie przyjdzie do szkoly... :P No ale 40 komków !!! Sporo wymagasz :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeju jeju jeju jeju. Boski boski boski boski
    NIE WYTRZYMAM DLUZEJ JA CHCE ROZDZIALIK. SZYBKO DODAJ SZYBKO /KG

    OdpowiedzUsuń
  27. Kocham, kocham ,kocham, kocham <33333

    OdpowiedzUsuń
  28. bardzo fajny

    OdpowiedzUsuń
  29. wow już 37 komentarzy jeszcze tylko 3 i następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  30. Suuuuuuuuuuuuuper

    OdpowiedzUsuń
  31. Ej no jest już 40 dodaj następny!!

    OdpowiedzUsuń
  32. Pliss dodaj następny jak najszybciej!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń

"Mówi się ,że potrzebna jest tylko jedna godzina by kogoś poznać ,jeden dzień by go polubić ,tydzień by się zakochać ,ale później wieczność by zapomnieć..."